Na trzy dni przed premierą Diablo II Resurrected miałem okazję uczestniczyć w sesji Q&A, dotyczącej odświeżenia jednej z najbardziej kultowych gier Blizzarda. Podczas gdy Rob Gallerani oraz Dustin King odpowiadali na pytania kolejnych redakcji, ja zdążyłem wyrobić sobie dość klarowny obraz tego, przed jakim zadaniem stanęło Vicarious Visions.
Vicarious Visions – specjaliści od rimejków
Kiedy w sierpniu graliśmy z Kubą w betę Diablo II Resurrected, byłem pod ogromnym wrażeniem wysiłku, jakie studio włożyło w odtworzenie oryginalnej przygody Blizzarda. Trudno jednak było się spodziewać tutaj innego rezultatu – to już trzeci projekt tego typu w portfolio Vicarious Visions. Wcześniej studio to odtworzyło trylogię gier z serii Crash Bandicoot oraz dwie odsłony Tony Hawk’s Pro Skater, każdą w fenomenalnym stylu.
Diablo II Resurrected to jednak zupełnie inny projekt. O ile doświadczenie z poprzednich gier pomogło usystematyzować procesy w firmie, tak w przypadku najnowszej gry Vicarious Visions pracowało na oryginalnym kodzie Diablo II. Można więc powiedzieć, że Resurrected to swego rodzaju potężna nakładka na pierwotny produkt.
Wiąże się z tym też mnóstwo ograniczeń. Przykładowo, twórcy bardzo chcieli do rimejku wrzucić kanapowy multiplayer, lecz to rodziło kolejne problemy dla oryginalnej gry. Na ekranie pojedynczy gracz jest zawsze w centrum. Co się stanie z jego ciałem po śmierci? Czy dodajemy mechanikę ożywienia? W takim wypadku musi ona zostać zaimplementowana także do oryginalnej gry. Czy chcemy z gry usunąć pasek wytrzymałości? Dobrze, lecz fiolki wytrzymałości staną się bezużyteczne. To może je skasujemy? Świetnie, trzeba teraz całkowicie zmienić układ wypadania przedmiotów.
Diablo II Resurrected – zadowolić największych fanów
Nie tylko jednak zmiany w mechanikach gry były problematyczne dla twórców. Rob Gallerani przytoczył przykład związany z plikami dźwiękowymi obrażeń poszczególnych postaci. Nagrano ich dwa razy więcej niż znalazło się w ostatecznie w Diablo II, więc Vicarious Visions postanowiło je wrzucić do Diablo II Resurrected.
W efekcie gra zaoferowała nowe dźwięki, których testerzy nie kojarzyli z oryginalnej produkcji. Nie wiedzieli jednak o tym, że to także nagrania z Diablo II, więc wydały im się obce, niepotrzebne. Wobec tego twórcy rimejku je skasowali, zostawiając tylko pierwotne pakiety dźwięków. Każde, nawet najmniejsze odstępstwo od normy sprawia, że Diablo II Resurrected staje się zupełnie inną grą, niż ta zapamiętana przez pokolenie graczy.
Fani gier Blizzarda wymagają obecnie najwyższej jakości, zwłaszcza po fiasku związanym z Warcraft III Reforged. Nie są oni tak otwarci na eksperymenty, jak na przykład fandom serii Crash Bandicoot. Dustin King wspominał, że choć początkowo twórcy bawili się stylistyką Diablo II, w momencie wrzucania co ambitniejszych grafik, przestawały one wyglądać jak oryginalna gra. Ogromną sztuką w odtwarzaniu tak kultowych produkcji jest zachowanie balansu w zmianach. Diablo II Resurrected musi nie tylko wyglądać, ale też obsługiwać się tak, jak gracze zapamiętali je przez 21 lat.
Zadowolić starych, ale też przyciągnąć nowych
Wielu obecnych graczy nie było nawet na świecie, gdy Diablo II miało swoją premierę. Dlatego też zamiast kombinować w samym rdzeniu gry, Vicarious Visions skupiło się na dostosowaniu produkcji dla nowoczesnych graczy. Stąd chociażby automatyczne podnoszenie złota – ułatwienie dla nowicjuszy, które weterani mogą bez problemu wyłączyć w ustawieniach.
Diablo II Resurrected wychodzi też na wszystkie konsole, a każda z nich ma swoje mocne strony. Jedną rzecz udało mi się potwierdzić, jeżeli mówimy o wersji na PlayStation 5. Dual Sense otrzyma jedynie ulepszone wibracje, bez haptyki na triggerach. Wynika to z faktu, iż sterowanie jest modyfikowalne, a przy rzucaniu czarów nie ma też co blokować triggera. Świetna technologia, która raczej nie ma zastosowania w produkcji Vicarious Visions.
Moja największa obawa wobec tego odświeżenia jest taka, że po tygodniu świat zapomni na nowo, a starzy wyjadacze powrócą do klasycznej gry. Rob Gallerani w swoich wypowiedziach wielokrotnie podkreślał, że dodatkowa zawartość naprawdę nie jest wykluczona. Gdy tylko Diablo II Resurrected się ukaże, a gracze będą zadowoleni z efektów pracy Vicarious Visions, wtedy będzie można się zastanowić nad dodawaniem kolejnych funkcji oraz poprawianiem całokształtu doświadczenia.
Dzisiejszy świat gamingu jest niestety brutalny, a bez dodatkowej zawartości po premierze Diablo II Resurrected może bardzo szybko znudzić sobą graczy. Może warto więc sięgnąć po pakiet Prime Evil Collection za 269 złotych, który także zawiera kompletne Diablo III? A co jeśli Resurrected ma być tylko przynętą, mającą sprowadzić więcej graczy do trzeciej odsłony?
Co ja plecę, diabły mnie opętały. Jedno jest tylko pewne – po tym, z jaką pasją Rob Gallerani oraz Dustin King opowiadali o grze, widać, że Vicarious Visions jak zwykle włożyło mnóstwo serca w projekt. A to już jest coś, co warto docenić.