Recenzja Turtle Beach Recon Controller. Lepszy od oryginału?

W listopadzie zeszłego roku zrobiłem sobie prezent. Kupiłem Xboxa series X z All Access i ekstra grą. To znaczy oficjalnie konsola była niby dla syna, a gra dla żony, ale przecież wiadomo, jak to się musiało skończyć, prawda? Jeden pad był w zestawie, drugi dokupiłem, by można było grać razem, trzeci dokupiłem, bo mi się spodobał czerwony. A chwilowo mam i czwarty, Turtle Beach Recon, którego producent obiecał wyjątkowy dźwięk. A co z tego wyszło?

Podobny czy nie?

Microsoft, projektując swój kontroler, przyjął założenie, że będzie on miał wbudowane wyjście dźwięku. Pierwsza wersja współpracująca z Xboxem One wymagała co prawda specjalnego adaptera lub słuchawek z odpowiednią złączką, lecz rychło obok niego pojawił się standardowy mini-jack 3,5 mm.

Układ gałek i przycisków został przyjęty przez innych producentów niemal bez zmian – nic dziwnego, bo cieszył się dużym uznaniem graczy. Tak dużym, że kontroler od Xboxa series S|X niemal się nie różnił od poprzednika – dodano tylko klawisz do zrzutów ekranu.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Alternatywni producenci nie byli tak oszczędni. Testowany Turtle Beach Recon dostał dwa dodatkowe przyciski na dolnej części kontrolera – ich funkcje można określić we własnym zakresie – oraz rozbudowany w stosunku do oryginału układ dźwiękowy z kontrolkami, pozwalający na sterowanie jego działaniem.

Wymusiło to niewielkie (ale ważne, jak się później okaże) zmiany w położeniu przycisków podstawowych. Recon ma także zmodyfikowane uchwyty, różniące się gumowanym wykończeniem, zmniejszającym poślizg i potliwość dłoni.

Turtle Beach Recon kosztuje w momencie pisania recenzji około 299 złotych.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Turtle Beach Recon w praktyce

Oryginalny pad Microsoftu pracuje bezprzewodowo w oparciu o protokół Xbox Wireless. To znaczy w zasadzie można podłączyć go kablem, ale stosuje się ten sposób raczej wyłącznie przy współpracy z komputerami PC, nie z konsolą. Recon jest jednak kontrolerem wyłącznie przewodowym i zmusił mnie od początku do kombinowania z połączeniem.

Konsolę mam ustawioną wysoko na szafce (mniej kurzu i nie rzuca się w oczy) i oryginalny (bardzo porządny) trzymetrowy kabel Turtle Beach okazał się zbyt krótki – sięgał do kanapy, ale o zajęciu na niej wygodnej pozycji można było pomarzyć. Na szczęście pomógł przedłużacz USB 3 180 cm – połączenie zadziałało poprawnie, choć przy tej długości w zasadzie jest to loteria i gorszy przewód może położyć zabawę na wstępie.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Recon oczywiście nie ma akumulatora i jest wyraźnie lżejszy. Różnica jest na tyle duża, że przez to po wzięciu w dłonie pad sprawił wrażenie trochę tandetnego, jak chińska zabawka. Nie ma to jednak nic wspólnego z prawdą, gdyż poziom wykonania nie odbiega od oryginału, a dziwne wrażenie znika po kilkunastu-kilkudziesięciu minutach zabawy.

Kablowe połączenie nie pozostaje niestety bez wpływu na swobodę zabawy przy konsoli i, zwłaszcza z przedłużaczem, czyni zabawę średnio przyjemną. Co ciekawe, przewód w najmniejszym stopniu nie przeszkadzał podczas gry na PC – no ale siedzenie przy biurku to coś innego niż gra na kanapie.

Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej po podłączeniu słuchawek, szczególnie tych wyższej klasy, które mają solidniejsze przewody. 5 metrów kabla między Turtle Beach Reconem a konsolą i dodatkowe 3 metry między kontrolerem a moimi AKG K702 potrafi skłonić do przemyśleń największego zwolennika beztlenowej miedzi, szczególnie, jeśli się człowiek w to wszystko zaplącze przy próbie wstania po kawę. Dziwne, bardzo dziwne, że Turtle Beach nie ma w ofercie bezprzewodowej wersji Recona. Byłby na pewno droższy, ale zdecydowanie bardziej godny polecenia.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Jak już wspomniałem wcześniej, Recon ma dodatkowy panel z przyciskami sterującymi tam, gdzie oryginalny pad ma przycisk Xbox. Wymusiło to przesunięcie standardowego zestawu w dół i niestety znów – producent chciał dobrze, a wyszło jak zwykle, gdyż przyciski menu i share, obsługiwane prawym kciukiem, znalazły się tak blisko gałki, że znacznie utrudniło to ich praktyczne użycie. Klawisz Xbox też zresztą trudno wcisnąć, nie wciskając przy okazji któregoś z pozostałych.

Manetki, krzyżak i przyciski ABXY działają natomiast bez zarzutu i są tam, gdzie powinny. Podobnie dodatkowe przyciski na dole – prawy domyślnie zmienia czułość prawej manetki (o ile – można samemu ustalić, przydatne w grach, gdzie trzeba precyzyjnie wycelować), a lewy nie ma przypisanej funkcji. Rolę obu można oczywiście zmienić.

Bardzo porządnie działa też mechanizm wibracyjny, bardziej rozbudowany niż w firmowym kontrolerze MS, gdyż osobne silniki są również w klawiszach spustów. Własne ustawienia dźwięku i klawiszy można przypisać do jednego z czterech profili i sięgać po nie za pomocą panelu sterowania kontrolera.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Audio

Chyba najważniejszym elementem Turtle Beach Recon jest właśnie rozbudowana kontrola nad dźwiękiem. Do dyspozycji użytkownika jest korektor z czterema presetami: Signature Sound (będący w rzeczywistości profilem płaskim, bez korekcji), podbicie basu, podbicie basu i tonów wysokich, podbicie głosu. Na padzie znalazła się także regulacja głośności (współpracująca z konsolą i przy użyciu jej suwaków, ale z tego co widzę, to niezależna na PC), niezależna regulacja głośności czatu i wyciszenie mikrofonu, sygnalizowane zapaleniem czerwonej diody. Można także włączyć podsłuch naszego głosu z mikrofonu z trzema poziomami głośności. I to wszystko z dowolnym headsetem.

Korektor i kontrolki to jednak tylko przygrywka do funkcji Superhuman Hearing. Służy ona zwiększeniu przeżywalności w grach, poprzez inteligentne poprawienie słyszalności przydatnych dźwięków w grze. Przydatnych, czyli takich, które na przykład pozwalają usłyszeć przeciwnika zanim można go będzie zobaczyć. Czy to działa? I tak, i nie.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Z mojego punktu widzenia podbicie rzeczywiście pozwala szybciej usłyszeć strzały czy przeciwnika, jednak jednocześnie wpływa negatywnie na sprawność lokalizacji go w panoramie dźwiękowej tworzonej przez systemy dźwięku przestrzennego Dolby ATMOS for Headphones czy przez DTS Headphones:X. Mając do wyboru obie funkcje, z reguły decydowałem się raczej na dźwięk przestrzenny niż Superhuman Hearing. Uważam natomiast, że warto mu dać szansę, jeśli nie korzystamy z Dolby lub DTS. System wymyślony przez Turtle Beach działa podobnie (a na pewno nie gorzej) jak Scout Mode z urządzeń dźwiękowych Creative’a, ale wyraźnie mniej dokładnie niż bardziej zaawansowany Super X-Fi: Battle, bazujący na reprodukcji holograficznej.

Jedyną wadą systemu dźwiękowego Turtle Beach Recon, jaką zauważyłem, jest stosunkowo wysoki poziom szumów własnych urządzenia. Słychać go dość wyraźnie, wyraźniej niż z kontrolera Microsoftu. W praktyce nie ma to jednak większego znaczenia, gdyż podczas gry szum z pewnością będzie poniżej progu percepcji, a muzyki poza scenariuszami typowo testowymi za jego pomocą raczej nie będziemy słuchać.

(fot. Andrzej Libiszewski, Tabletowo.pl)

Warto czy nie?

Turtle Beach Recon jest świetnie wyprofilowany i, dzięki okładzinom, leży bardzo wygodnie w dłoni. Ma bardzo przyzwoite wibracje i w ogóle gra się nim bardzo przyjemnie, o ile oczywiście nie przeszkadza nam kabel. W moim przypadku ten typ podłączenia do konsoli okazał się bardzo niepraktyczny (ale, jak wspominałem, dobrze się sprawdził z PC, tyle że tam nie potrzebuję dźwięku z pada) i doprawdy chętnie bym dopłacił do wersji bezprzewodowej, szczególnie że cena przewodowego pada jest raczej atrakcyjna.

Recon został pomyślany dla użytkowników kablowych słuchawek i tacy powinni po niego sięgnąć. Gracze korzystający z bezprzewodowych zestawów, takich jak Microsoft Xbox Wireless Headset czy Beoplay Portal, nie skorzystają z najciekawszych funkcji kontrolera i powinni skierować swoją uwagę w kierunku innych urządzeń.

Turtle Beach Recon Controller
Recenzja Turtle Beach Recon Controller. Lepszy od oryginału?
Zalety
solidne wykonanie
bardzo dobry i długi przewód
dość wygodne i intuicyjne sterowanie funkcjami dodatkowymi
dodatkowe, programowalne przyciski
niezły ogólny poziom ergonomii, choć z zastrzeżeniami
możliwość chwilowej zmiany czułości prawej manetki podczas gry
atrakcyjna cena
Wady
przewód zaskakująco mocno wpływa na wygodę użytkowania – gdzie jest wersja bezprzewodowa?
przyciski share i menu położone zbyt blisko prawej manetki
Superhuman Hearing niezbyt dobrze działa z systemami dźwięku przestrzennego Dolby i DTS
8
Ocena
Exit mobile version