Unii Europejskiej zamarzył się zakaz sprzedaży aut spalinowych we wszystkich krajach członkowskich. To naprawdę odważna decyzja, ale pojawiają się spore wątpliwości, czy faktycznie uda się ją zrealizować i czy ma jakikolwiek sens.
Zakaz sprzedaży aut spalinowych budzi spore kontrowersje
Jak powinno wyglądać przejście z samochodów spalinowych na elektryczne? Według mnie powinna pojawić się odpowiednia technologia, szczególnie w kwestii akumulatorów, która zapewni taki sam lub wyższy poziom komfortu korzystania z auta. Wówczas nie byłby potrzebny żaden zakaz – klienci po prostu wybraliby lepszy produkt. Wątpię, aby ktoś na złość kupował diesla lub benzynę, gdyby w podobnej cenie mógł nabyć lepszy typ napędu.
Natomiast UE, z poparciem „ekologów”, chce po prostu wprowadzić zakaz sprzedaży aut spalinowych. Ma on obowiązywać od 2035 roku, a więc mamy jeszcze trochę czasu. Niewykluczone, że do tego momentu zobaczymy rewolucję w akumulatorach, ale mam pewne obawy – wielokrotnie słyszeliśmy już o „akumulatorach przyszłości”, które miały trafić do smartfonów i innych urządzeń. Jak dobrze wiemy, wiele projektów odbiło się od drzwi laboratoriów, w których powstały, a my wciąż musimy męczyć się z niską pojemnością akumulatorów litowo-jonowych.
Załóżmy jednak, że w ciągu najbliższych kilkunastu lat problem zasięgu i szybkości ładowania zostanie wyeliminowany. Co jednak z infrastrukturą? Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA) zwraca uwagę, że bogatsze kraje UE powinny poradzić sobie z tym zagadnieniem. Mniej ciekawie sytuacja będzie wyglądać w biedniejszych regionach – liczba stacji ładowania może okazać się niewystarczająca, aby sprostać milionom aut elektrycznych.
Zakaz sprzedaży aut spalinowych jest niemożliwy
Andrej Babiš, premier Czech, nie patrzy zbyt przychylnie na planowany zakaz sprzedaży aut spalinowych. Co więcej, stwierdził on, że wprowadzenie go jest niemożliwe i Czechy nie zamierzają zgadzać się na taką politykę UE.
Nie możemy poddać się dyktatowi tego, co zieloni fanatycy opracowali w Parlamencie Europejskim – wyraźnie zaznaczył Andrej Babiš. Jak słusznie zauważa premier Czech, w całej transformacji poważnym problemem może okazać się niedostosowana infrastruktura. Wyznaczony termin, czyli 2035 rok, to stanowczo za wcześnie dla wielu krajów członkowskich.
Należy dodać, że zakaz sprzedaży aut spalinowych to nie tylko problemy z infrastrukturą, ale masa innych zagadnień, które trzeba rozwiązać. Co z rynkiem aut używanych? Co z trwałością akumulatorów? Co z utylizacją już zużytych akumulatorów? Nie możemy przecież założyć, że każdy kierowca będzie co kilka lat kupował nowy model. Samochód to nie smartfon za 1000 złotych, aby ewentualna wymiana nie stanowiła dużego obciążenia dla portfela.
Plany UE wydają się tym bardziej abstrakcyjne, gdy spojrzymy na obecnie samochody spalinowe. Najnowsze modele, spełniające rygorystyczne normy spalin, jak najbardziej można określić ekologicznymi.