Pomysł z ładowaniem urządzeń elektronicznych na odległość może i brzmi jak wyjęty prosto z powieści science-fiction, jednak osoby śledzące branżę nowych technologii doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie jest to szczególnie świeża idea. Ostatnimi czasy technologią tą zainteresowali się także wiodący producenci smartfonów, tacy jak Xiaomi czy Motorola. Ten ostatni pochwalił się przed szerszą publicznością postępującymi pracami nad alternatywną metodą ładowania.
Motorola Space Charging – technologia nie z tej ziemi
Motorola zaprezentowała możliwości będącego aktualnie w fazie testów rozwiązania, ochrzczonego równie futurystyczną, co sam pomysł nazwą – „Space Charging”, co można przetłumaczyć jako „ładowanie przestrzenne” lub „ładowanie w przestrzeni”.
Sprzęt widoczny na załączonym poniżej materiale wideo wyposażony został w ponad 1600 anten, które wspólnymi siłami mają umożliwić bezprzewodowe ładowanie do czterech kompatybilnych urządzeń jednocześnie, oddalonych od najbliższego źródła zasilania o maksymalnie trzy metry.
Opisywana technologia, podobnie jak wiele innych rozwiązań, ma jednak swoje ograniczenia. Po pierwsze – urządzenie, które w najbliższym czasie planuje się naładować, musi nie tylko znaleźć się w promieniu o długości do trzech metrów od wspomnianej już ładowarki, ale również w jej „polu widzenia” wynoszącym ~100°, licząc od umieszczonego w samym środku panelu przedniego logo producenta.
Po drugie moc, z jaką ładowane będą znajdujące się w pobliżu ładowarki urządzenia, wynosi zaledwie 5 W. Zważywszy na współczesne standardy być może nie jest to imponujący wynik, jednak trzeba pamiętać, że jest to jeszcze stosunkowo młoda, cały czas rozwijana technologia.
Warto też mieć na uwadze, że smartfon ładowany byłby w trybie ciągłym dopóty, dopóki znajdowałby się w zasięgu działania ładowarki, niezależnie od tego, gdzie by się go nie położyło.
Rozwiązanie, które rozwija Motorola, może zatem znacząco ułatwić życie użytkownikom, aczkolwiek przed inżynierami jeszcze wiele godzin pracy – bo chcielibyśmy wierzyć, że miną miesiące, a nie długie lata, aż technologia ta zacznie wchodzić pod strzechy. Liczymy się jednak z tym, że mogą to być czcze życzenia.