Od kilku dni media branżowe rozpalają wyobraźnię milionów graczy doniesieniami z Rockstar Games oraz Take Two Interactive. Według anonimowych źródeł, cała kultowa trylogia GTA (III, Vice City oraz San Andreas) może zostać odświeżona, a kolekcja miałaby trafić na cyfrowe półki pod koniec roku. Tylko czy my naprawdę chcemy grać w to jeszcze raz?
Wybrałeś zły dom, głupcze!
Oryginalna trylogia GTA została wydana na przełomie lat 2001-2004. Już wtedy jednak dzieło Rockstar Games mogło się pochwalić jakością scenariuszy, na jaką wiele studiów nie może sobie pozwolić nawet dzisiaj. Ekipa z Edynburgu ma niesamowitą rękę do budowania autentycznych światów, lecz także wiarygodnych postaci.
Szczególnie można pod tym kątem docenić Vice City oraz San Andreas. Każda z tych odsłon wprowadza szereg ikonicznych postaci, wzorowanych na tropach popkultury z lat 80. oraz 90. Motywacje protagonistów były jasne, dialogi w przerywnikach filmowych nie brzmiały sztucznie, całe miasta tętniły wówczas życiem i pozwalały łatwo sobie wyobrazić, że jesteśmy w rzeczywistych lokacjach w USA. O ile wszystko to działa na obrazkach i w przerywnikach, tak zderzenie ze ścianą przychodzi w momencie przejścia do rozgrywki.
Nazywam się Lance Vance Dance!
Czy pamiętacie, że aby zapisać stan gry w każdej z trójwymiarowych odsłon GTA, należy pojechać do konkretnego hotelu i tam ręcznie zapisać rozgrywkę? Do dziś nie zapomnę swojego rozczarowania, gdy podczas jednego z podejść wyłączyłem po prostu konsolę, tracąc tym samym postęp z kilku godzin. Czy pamiętacie, że misje nie miały w sobie punktów kontrolnych, więc przy porażce każdą trzeba było zaczynać od nowa? Czy pamiętacie jak bardzo irytująca jest praca kamery na kontrolerach? Z przyzwoitości pozwolę sobie temat helikoptera przemilczeć.
Nostalgia to potężny narkotyk, przez który pamiętamy w dziełach popkultury tylko te dobre aspekty naszych ukochanych dzieł. Pomimo całej miłości dla CJ’a i Tommy’ego – rozgrywka w kultowej trylogii GTA jest już nieco przestarzała.
Kotaku donosi, iż planowane przez Rockstar Games odświeżenie ma być jedynie lekkim liftingiem, dokonanym za pomocą Unreal Engine.
To by się zbiegało z faktem, iż Take Two Interactive od jakiegoś czasu aktywnie zdejmuje mody do starych odsłon GTA z sieci. Jeżeli dla nich odświeżeniem trylogii ma być podbicie rozdzielczości i opakowanie trzech gier w jeden program uruchamiający, to będę pod koniec roku dość zdumiony. Moim zdaniem jednak rozdzielczość 4K, 60 kl/s, auto-save oraz poprawa sterowania będzie absolutnym minimum. Martwią mnie też licencje na muzykę – Rockstar Games dalej ma prawa do ścieżek dźwiękowych trylogii, lecz mam nadzieję iż nie wpadną na pomysł, co by wyciąć z niej kilka utworów.
Nowe pokolenie vs trylogia GTA
Nie będę ukrywać – w każdą z tych pozycji grałem pierwszy raz mając nie więcej niż 12 lat. Nie wyrósł ze mnie na szczęście żaden psychopata, podobnie jak w przypadku milionów innych graczy, którzy odkrywali gangsterskie przygody w wydaniu edynburczyków. Minęło jednak 20 lat od premiery GTA III i, bądź co bądź, odświeżenie trylogii będzie fantastycznym sposobem dla wielu osób, aby z tą klasyką w ogóle się zapoznać.
Owszem – na niemal wszystkich platformach zakup tych gier nie jest problemem. Ten zaczyna się w momencie, gdy chcemy rzeczywiście zagrać. Na PS4 oraz PS5 są dostępne emulowane wersje tytułów z PS2, które działają tak źle, jak tylko możecie sobie to wyobrazić. Okropna odległość rysowania obiektów, sztuczne ekrany ładowania oraz 30 ramek animacji to nie jest doświadczenie na miarę 2021 roku.
Dlatego też między innymi warto dać szansę Rockstar Games na unowocześnienie klasycznej trylogii GTA. Niech wszyscy zobaczą dlaczego, gdy na imprezie poleci Out of Touch duetu Daryl Hall & John Oates, u większości towarzystwa pojawia się łezka w oku. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że dzięki Vice City oraz San Andreas stałem się o wiele bardziej świadomym odbiorcą kultury.
Najlepsi ludzie, których spotkałem na swojej drodze darzą sentymentem całą trylogię, dlatego jej wątek jest poruszany o wiele częściej niż powinien. Do dziś nie wierzę, że istnieją osoby, dla których GTA V to tak naprawdę jedyna duża odsłona serii, której doświadczyli. Przez niekończące się wsparcie dla GTA Online, rzecz jasna.
Każda z tych gier to fantastyczna przygoda, która nie może być zapomniana. Można powiedzieć, że gry niestety z wszystkich mediów są najbardziej podatne na wpływ czasu. Dla naszego pokolenia trylogia ta jest dalej całkiem grywalna, lecz absolutnie nie widzę nowej osoby, która czerpałaby przyjemność z obcowaniem z takim GTA III, nawet pomimo znajomości kontekstu.
To są tak ważne dzieła popkultury, że wydawca naprawdę musi dopilnować jakości wykonania tych remasterów. W innym przypadku, ten projekt nie ma w ogóle sensu.