Unia Europejska nie ustaje w wysiłkach, aby przekonać producentów do jednego, wspólnego standardu ładowania. Robi to jednak nieudolnie, ponieważ pomimo wielu prób i próśb, wciąż nie doczekaliśmy się jednej ładowarki do wszystkich urządzeń. Skoro apele nie poskutkowały, powstanie prawo, które raz na zawsze rozwiąże ten problem.
Ładowarka ładowarce nie równa
W ostatnim czasie widać u producentów smartfonów tendencję do usuwania ładowarek z zestawów sprzedażowych. Argumentują to troską o środowisko oraz faktem, że użytkownicy mają już w domu zasilacze, które mogą wykorzystać do uzupełniania zapasu prądu w swoich nowych urządzeniach. Żadna z firm nie mówi jednak głośno tego, że trzeba mieć zgodną ładowarkę, bowiem inaczej moc ładowania będzie niższa od prezentowanej w materiałach promocyjnych.
W tym miejscu przytoczę Wam swoją historię, która – nie ukrywam – napsuła mi mnóstwo krwi. Bliska mi osoba ma Huawei Mate 20 Pro i pomyślałem, że świetnym prezentem urodzinowym dla niej będzie bezprzewodowa ładowarka, bowiem wcześniej takiej nie posiadała. Niestety, dedykowanej Huawei CP60 o mocy 15 W nie dało się kupić w sklepach, a miałem za mało czasu, żeby ściągnąć ją z Chin, więc mój wybór padł na Xiaomi Mi Wireless Charging Stand 20 W.
W tym miejscu warto wspomnieć, że nie jest ona dostarczana z zasilaczem, ale pomyślałem, że to nie problem, w końcu do Mate 20 Pro dodawana jest ładowarka o mocy 40 W, więc spokojnie można jej użyć, żeby ładować smartfon bezprzewodowo z maksymalną mocą, czyli 15 W. Cóż, okazało się to niemożliwe (szybkie ładowanie nie działało), dlatego postanowiłem kupić dedykowany do Xiaomi Mi Wireless Charging Stand zasilacz o mocy 27 W.
I teraz sytuacja wygląda tak: po położeniu smartfona na ładowarce pojawia się informacja o szybkim ładowaniu bezprzewodowym (15 W), ale po chwili przełącza się ono na wolniejsze i nie da się z tym nic zrobić. I chociaż ładowanie indukcyjne działa, to nie z taką mocą, jakiej bym oczekiwał.
Jedna ładowarka do wszystkich urządzeń, bez wyjątków
Podobnie jest w przypadku każdego smartfona – należy użyć odpowiedniej, najlepiej oryginalnej bądź dedykowanej ładowarki, bo w przeciwnym wypadku urządzenie prawdopodobnie nie będzie ładowane z najwyższą, obsługiwaną mocą. Większość producentów stosuje bowiem swoją własną, autorską technologię ładowania, nieobsługiwaną przez sprzęty innych marek.
Niewykluczone, że niedługo ten bałagan odejdzie w niepamięć, ponieważ Unia Europejska planuje stworzyć prawo, które zmusi producentów do stosowania jednego rodzaju ładowarki.
Reuters bowiem donosi, że już w przyszłym miesiącu Komisja Europejska przedstawi przepisy, dotyczące jednej, wspólnej ładowarki do wszystkich urządzeń elektronicznych, które będą obowiązywały we wszystkich 27 krajach członkowskich. Nie wiadomo jednak, jak dokładnie europejscy urzędnicy sprecyzują specyfikację zasilacza, bo w teorii mogą na przykład zmusić producentów jedynie do implementacji jednego złącza (na przykład USB-C). Stanowiłoby to problem dla Apple, ale innych nie dotknęło już tak mocno, ponieważ standard ten jest już powszechnie stosowany w smartfonach i tabletach z Androidem (i nie tylko).
Wspólna ładowarka jest bardzo potrzebna, gdyż nie tylko przyczyni się do zmniejszenia produkcji elektrośmieci, ale też ułatwi życie konsumentom. Pozostaje mieć nadzieję, że Komisja Europejska przygotuje przepisy, które przyniosą oczekiwany skutek (w dłuższej perspektywie, bo od razu na pewno – niestety – nie).