Do niedawn, firmę Gigabyte znałem raczej z produkcji takich sprzętów, jak monitory, karty graficzne czy płyty główne. Jednak od jakiegoś czasu producent ten coraz śmielej rozpycha się również na rynku laptopów, proponując sprzęt głównie ze średniej i wyższej półki – czy to dobra droga dla tej firmy? Spoglądając na Gigabyte AERO 17 HDR mogę na to pytanie odpowiedzieć wyłącznie twierdząco.
Wybór laptopa, w przypadku osoby pracującej w branży kreatywnej, to niełatwa sztuka. Na rynku znajdziemy wiele propozycji przeróżnych firm, których ceny potrafią sięgać nawet 20 tysięcy złotych. Ja w tej recenzji skupię się na urządzeniu nieco tańszym, ale nadal drogim, bo za Gigabyte AERO 17 HDR przyjdzie nam zapłacić prawie 12 tysięcy złotych. I, co ciekawe, po tych ponad dwóch tygodniach spędzonych z tym sprzętem, stwierdzam… że jest on wart tych pieniędzy.
Ale po kolei, wpierw przyjrzyjmy się cyferkom.
Specyfikacja
W pudełku, oprócz samego laptopa i papierologii, znajdziemy jeszcze całkiem duży zasilacz, a także prosty, materiałowy worek, który może nam się przydać podczas transportu urządzenia.
Specyfikacja Gigabyte AERO 17 HDR:
Procesor: | Intel Core i7-11800H 10 nm, 8 rdzeni, 16 wątków, 4,60 GHz |
Karta graficzna: | NVIDIA GeForce RTX 3070 (8GB) |
Pamięć RAM: | 32 GB (2x DDR4-3200 16GB) |
Wymiary: | 396 x 270 x 21,5mm |
Waga: | 2,5 kg |
Dysk: | 1 TB SSD M.2 (PCI Express 4.0) |
Ekran: | IPS, 17.3 cali, rozdzielczość 3840×2160 100% pokrycia Adobe RGB |
Łączność bezprzewodowa: | Intel® AX200 Wireless (802.11ax, a/b/g/n/ac/ax) |
Porty: | 3x USB 3.2 Gen1 1x Thunderbolt 4 (Typu-C) 1x HDMI 2.1 1x mini DP 1.4 2x 3.5mm Headphone/Microphone 1x RJ-45 1x DC 1x Czytnik kartSD |
Bateria: | Litowo-polimerowa 99Wh |
System operacyjny: | Windows 10 |
Cena w momencie publikacji recenzji: 11949 złotych
Wzornictwo i jakość wykonania
Jestem fanem minimalistycznych laptopów, dlatego tak bardzo cenię sobie design Macbooków. Przez to też, na wszystkie gamingowe konstrukcje patrzę raczej z politowaniem, szczególnie na te tańsze, które przyozdobione są milionami lampek RGB, które na każdym kroku muszą nam przypominać, do czego służy ten sprzęt. Cieszy mnie więc, że Gigabyte AERO 17 HDR idzie zupełną inną drogą niż większość jego konkurentów.
Dużo bliżej recenzowanemu tu sprzętowi do fenomenalnie wyglądających, minimalistycznych laptopów firmy Razer niż do krzykliwych Pavilionów czy Acerów Nitro. I za to ogromny plus dla Gigabyte. Nie postawiono tu co prawda na kompletnie „czystą” obudowę, decydując się tu i ówdzie zastosować mało rzucające się w oczy ozdobniki.
Dlatego też, na tylnej klapie z łagodnie podświetlanym logo AERO (które oczywiście można dostosować pod siebie lub po prostu wyłączyć), znajdziemy w większości gładką pokrywę, która dopiero na dolnej swojej części ma fakturę, przypominającą swym wyglądem karbon. Co ważne, klapa ta jest matowa, przez co nie łapie ona tak łatwo rys i odcisków palców, zachowując przez dłuższy czas elegancki design.
Nieco niżej również nie znajdziemy rzucających się w oczy LED-ów, tylko zawiasy, które – jak można się spodziewać – łączą ekran z podstawą laptopa. Zawiasy te, niestety, nie pozwalają na zbyt duże odchylenie wyświetlacza, radzę więc uważać osobom, które przyzwyczaiły się do konstrukcji laptopów, które możemy rozłożyć „na płasko” na stole.
Z tyłu, na wspomnianej podstawie laptopa, znajdziemy jeszcze nierzucające się w oczy kratownice, które pomagają wydostać się ciepłu z laptopa. Pośrodku kratownic znajduje się kolejne (tym razem nieświecące i dużo mniejsze) logo serii AERO. Z obu boków laptopa również bez żadnych zbędnych ekstrawagancji – spotkamy tu następne wyloty ciepłego powietrza i wszystkie (całkiem liczne!) porty. Tu trochę ubolewam, że jakaś ich część nie znalazła się z tyłu laptopa, ale o tym w późniejszym akapicie recenzji.
Z przodu znajdziemy już tylko wgłębienie, pomagające otworzyć laptopa – ja byłem w stanie robić to bezproblemowo jedną ręką, co nie powinno dziwić w przypadku urządzenia ważącego ok. 2,5 kilograma (co i tak, pragnę zauważyć, nie jest tak dużą wagą, patrząc na wielkość ekranu urządzenia i jego wykonanie).
Bo tak, w większości znajdziemy tu bardzo wysokiej jakości aluminium, które jest miłe w dotyku. Potwierdza to przede wszystkim dolna część laptopa, na której to najczęściej trzymać będziemy dłonie, bo – zgodnie z oczekiwaniami – znajduje się tu całkiem duży gładzik z czytnikiem linii papilarnych i podświetlana pełnowymiarowa klawiatura.
Nad nią jest z kolei przycisk włączania laptopa, kratownice głośników (które sprytnie pełnią również funkcję odprowadzania ciepła), a także kamerkę internetową ze specjalną przesuwaną zaślepką. Na spodzie laptopa bez niespodzianek: kolejne otwory wentylacyjne, a także duże gumowe nóżki, gwarantujące stabilność urządzenia na podłożu.
No i w końcu mamy ekran, ogromny, 17,3-calowy wyświetlacz, otoczony z góry i boków dość cienkimi ramkami, na których znajdziemy grubą warstwę gumy – za to duży plus. Prawie tak samo duży, jak dolna „bródka”, na której znajduje się trzecie i ostatnie zarazem logo serii AERO, a także dwie naklejki, informujące, z jak dobrym wyświetlaczem mamy tu do czynienia. I nie są to bynajmniej obietnice bez pokrycia.
Ekran
Bo ekran bez wątpienia jest największym atutem Gigabyte Aero 17 HDR, który – w mojej opinii – jest jednym z najlepszych wyświetlaczy, które zamontowano w laptopach… a przynajmniej, jeśli spojrzymy na to z perspektywy branży kreatywnej. Najbardziej błyszczy tu 100% pokrycie standardu Adobe RGB i specjalna kalibracja skupiająca się na jak najlepszym odwzorowaniu palety Pantone – co sprawne oko grafika od razu wychwyci i doceni.
Maksymalna, jak i minimalna jasność ekranu, też nie pozostawia zbyt wiele do życzenia, przez co możemy komfortowo pracować zarówno w słoneczny dzień (pomaga w tym matowa matryca), jak i w środku nocy. Na pochwałę zasługuje też bardzo równomierne podświetlenie wyświetlacza, choć tu zawsze dobrze jest się upewnić, czy nasz model nie ma z tym problemu – w laptopach „prześwity” mocniejszego światła na matrycy zdarzają się niekiedy kompletnie losowo.
Do samego ekranu mam tylko jedno duże zastrzeżenie – zastosowany w laptopie wyświetlacz ma odświeżanie tylko 60 Hz. Z jednej strony to zrozumiałe, wysoka rozdzielczość i fenomenalne pozostałe parametry, wykluczają większą częstotliwość ekranu, ponieważ zwiększenie liczby herców, powodowałby albo spadek jakości wyświetlacza, albo spore zwiększeni ceny produktu.
Gigabyte wolał wybrać więc drogę „jakości”, a nie „szybkości”, co z pewnością jest ogromnym plusem dla każdego profesjonalnego grafika, jak i fana filmów i seriali.
Gorzej natomiast z graczami. Co prawda wszystkie odpalane na Gigabyte gry, nadal wyglądają na ekranie laptopa fenomenalnie, ale zaledwie 60 Hz może być dla wielu osób granicą nie do przeskoczenia. Ja sam przyzwyczajony do codziennej rozgrywki na monitorze o częstotliwości 165 Hz, miałem problem z przestawieniem się na odświeżanie i… do samego końca to odczuwałem.
Jeśli więc chcecie kupić Gigabyte Aero 17 HDR tylko i wyłącznie do gier, radzę poszukać innego modelu (a tych Gigabyte ma jeszcze trochę w swojej ofercie), bo recenzowany tu laptop raczej skierowany jest bardziej do branży kreatywnej.
Porty, kamerka i audio
Na bokach urządzenia znajdziemy aż 11 portów! Po lewej RJ-45, czytnik kart SD, dwa USB 3.2 (Typu A) i dwa jacki 3.5 mm na mikrofon i słuchawki. Po prawej zaś kolejne USB 3.2 (Typu A), jeden Thunderbolt 3 Typu C, mini DisplayPort 1.4, HDMI 2.1 ze wsparciem dla 4K i 120 Hz, a także slot na kabel zasilający, obok którego znajduje się mała dioda informująca czy laptop w danej chwili się ładuje.
Jak więc widać jest tu całkiem pokaźny zestaw portów, który powinien wyeliminować u nas potrzebę używania przejściówek. Żałuję tylko, że część z tych portów nie znalazła się z tyłu laptopa. Jestem zwolennikiem, by np. kabel zasilający wpinany był od tyłu laptopa, razem z kablem internetowym.
Teraz przejdźmy do kamerki internetowej, niedocenianego elementu laptopów, który przez ostatnie dwa lata odgrywał i nadal odgrywa ważną rolę w codziennej pracy czy zdalnej nauce wielu z nas. Na plus to, że kamerę w każdej chwili możemy zasłonić specjalną, wbudowaną zaślepką. To tyle z plusów.
Z minusów, kąt patrzenia kamerki, który nie jest korzystny dla naszego wyglądu, a także sama jakość nagrywanego wideo. I nie chodzi mi nawet o to, że mamy tu do czynienia z rozdzielczością jedynie 720p, bo główny zarzut to to, że kamera po prostu źle radzi sobie ze słabo oświetlonymi scenami.
Po lewej i prawej stronie wspomnianej kamerki, znajdziemy dwa otwory, w których zaszyte są mikrofony, które również zawodzą podczas pracy. Przekazywany dźwięk jest kiepskiej jakości i w dodatku musimy mówić dosyć głośno, by jakość była chociażby akceptowalna. Jest to o tyle bolesne, że – jak nauczyły nas ostatnie miesiące – praca zdalna staje się coraz ważniejszą częścią każdej pracy kreatywnej.
Zostaje jeszcze kwestia głośników, czyli czegoś, na czym producenci laptopów też lubią sobie często przyoszczędzić. Tu jednak – w przeciwieństwie do kiepskiej kamerki i mikrofonów – można mówić o pozytywnym zaskoczeniu.
Podwójne głośniki są całkiem donośne i, pomimo braku głębszych basów, słuchanie przy ich pomocy filmu czy muzyki nie powinno nas wymęczyć. Oczywiście, gdy odpalimy głośność na 100%, nie ma już mowy o czystym dźwięku, ale jak na głośniki laptopowe jest naprawdę nieźle.
Bateria i kultura pracy
W tego typu laptopach pewni możemy być, że nie są to urządzenia „długodystansowe”. Wykorzystanie tak wydajnych i zarazem prądożernych podzespołów musi wiązać ze stosunkowo krótkim czasem pracy na baterii. I, niestety, Gigabyte AERO 17 HDR nie jestem tu wyjątkiem, choć i tak zastosowano tu całkiem pokaźne ogniwo litowo-polimerowe o pojemności aż 99 Wh.
W moim przypadku bateria ta gwarantowała mi ok. 4,5 godzin biurowej pracy, podczas której to pisałem między innymi tę recenzję, przeglądałem internet przy pomocy przeglądarki Opera, śledziłem redakcyjne kanały na Discordzie i słuchałem muzyki na Spotify na słuchawkach. To wszystko przy 50% jasności ekranu i pracy Windowsa 10 w trybie „większa wydajność”.
Wynik ten jest moim zdaniem całkiem niezły, jak na urządzenie o takiej mocy, jednak nie ma co się oszukiwać – nikt nie kupuje takiego laptopa, by wykorzystywać go w pracy biurowej. Gdy więc odpalimy coś bardziej wymagającego, jak gry wideo czy program do montażu wideo, to czas pracy spadnie gdzieś do okolic dwóch godzin, co nie jest moim zdaniem wynikiem jakieś szczególnie dobrym.
Myślę jednak, że większość klientów zainteresowana takim laptopem jest tego świadoma i kupuje tego typu sprzęt z myślą o pracy w różnych miejscach, ale takich, w których zawsze znajdzie się wolny kontakt.
A co z kulturą pracy? Ta z pewnością prezentuje się lepiej od czasu pracy na baterii, choć też nie jest idealnie w tym aspekcie. Trudno jednak żeby było, jeśli mowa o urządzeniu, które we względnie małej obudowie, mieści takie dwa „potwory”, jak NVIDIA GeForce RTX 3070 i Intel Core i7-11800H. Taki duet ma prawo się nagrzać w aluminiowej obudowie, tym bardziej, kiedy zaczniemy sprawdzać, na co tego laptopa stać.
Czy mi przeszkadzało to w pracy czy w graniu? Nie, ponieważ okolice klawiatury i gładzika pozostają w większości sytuacji tylko ciepłe, a bardziej nagrzewają się tylko boki urządzenia i spód, z którymi nie mamy bezpośredniego kontaktu podczas normalnego użytkowania laptopa. W kwestii głośności wentylatorów również należy Gigabyte AERO 17 HDR pochwalić, ponieważ podczas niewymagającej pracy, urządzenie to jest prawie bezgłośne.
W standardowej pracy słychać już wentylatory, ale siedząc w słuchawkach czy pogłaśniając lekko wbudowane głośniki, możemy dość dobrze zagłuszyć odgłosy chłodzenia. Dopiero, gdy laptop działa na pełnych obrotach, słychać dość głośny szum wiatraków, ale i tak nie mogę powiedzieć, by było to jakoś szczególnie uciążliwe. Tańsze laptopy gamingowe radzą sobie w tym aspekcie znacznie znacznie gorzej.
Benchmarki i gry
Jeśli stęskniliście się za liczbami, to mam dobrą wiadomość – pora na kilka benchmarków!
3DMark
Time Spy
Night Raid
Fire Strike
ATTO Disk Benchmark
CrystalDiskMark
Fani liczb powinni być więc zadowoleni, bo – jak na laptopa – Gigabyte AERO 17 HDR wykręca bardzo zadowalające wyniki. Co ważne, liczby te przekładają się na rzeczywistą prędkość pracy laptopa. Żaden z odpalonych przeze mnie programów nie miał problemów z działaniem. Nawet Adobe After Effects, Adobe Premiere Pro, Blender czy Unity (których projekty celowo „dociążałem”) nie miały problemów ze swoją stabilnością pracy, oferując cały czas praktycznie bezbłędną szybkość działania.
Zaskoczeniem nie powinno też być, że w grach komputerowych Gigabyte AERO 17 HDR radzi sobie równie dobrze, co w programach, ale trzeba zaznaczyć, że nie zawsze odpalimy wszystkie tytuły na najwyższych detalach. Choć i tak, w większości przypadków, liczyć możemy na natywną rozdzielczość 4K i – w najgorszym wypadku – średnie lub wysokie ustawienia graficzne.
Dla przykładu, każda z poniższych gier odpalona była w natywnej rozdzielczości 4K w najwyższych możliwych detalach graficznych. Do testu wybrałam subiektywnie najbardziej wymagające gry ostatnich lat, które mają wbudowane benchmarki wydajnościowe.
Grand Theft Auto V
„No ale żeby prawie 8-letnia gra działała w 30 klatkach na sekundę na komputerze za 12 tysięcy złotych?!” – jeśli taka myśl narodziła się teraz w waszej głowie, to uspokajam. W Grand Theft Auto V na Gigabyte AERO 17 HDR bez problemu zagramy w natywnym 4K i 60 FPS, ale pod warunkiem, że wyłączymy dosłownie tylko kilka najbardziej wymagających wodotrysków graficznych, z którymi nie radzą sobie nawet najnowsze komputery stacjonarne. Ja tam jestem pod wrażeniem!
Batman: Arkham Knight
To była tylko formalność. Słynące ze słabej optymalizacji Batman: Arkham Knight na Gigabyte AERO 17 HDR nie robi żadnego większego wrażenia. Dopiero po włączeniu bardzo obciążających kartę graficzną ustawień Nvidii, liczba FPS spada poniżej 60 w okolice 50 klatek – co i tak trzeba uznać za fantastyczny wynik!
Hitman III
Po przełączeniu w Hitman III wszystkich suwaczków graficznych na ustawienia wysokie i ultra (nie licząc supersamplingu), liczyć możemy na aż 50 FPS w natywnej rozdzielczości 4K, w nawet najbardziej wymagających sekwencjach. Jest to znacznie lepszy wynik, niż się spodziewałem.
Oprócz powyższych, sprawdziłem na AERO 17 HDR również kilka innych tytułów, takich jak Half-Life: Alyx, Metro Exodus, Death Stranding, Microsoft Flight Simulator czy Control. I, na dobrą sprawę, jedynie te dwa ostatnie tytuły sprawiły laptopowi Gigabyte jakieś większe problemy. Z czego i tak w przypadku Control, po włączeniu technologii DLSS, wszystko znów wróciło do normy, czyli do stabilnych 60 FPS i to w parze z ray tracingiem!
Trudno więc narzekać na możliwości gamingowe tego laptopa, choć zauważmy, że znajdziemy na rynku mocniejsze przenośne komputery, chociażby z procesorami Intel Core i9 i kartami graficznymi RTX 3080. I to nawet w sporo tańszych konstrukcjach, które jednak nie cechowałyby się tak dobrymi ekranami co – jak dla mnie – w pełni usprawiedliwia stosunek ceny do jakości w przypadku Gigabyte AERO 17 HDR.
Klawiatura i gładzik
Sama wydajność to jednak nie wszystko, jeśli chodzi o wygodę użytkowania laptopa, przyjrzyjmy się więc tym dwóm elementom, z którymi będziemy mieć najwięcej kontaktu.
Zacznijmy od klawiatury, która jest miłym zaskoczeniem, ponieważ lubię pełnowymiarowe klawiatury zarówno w przypadku komputerów stacjonarnych, jak i w laptopach. Dodatkowe klawisze na numpadzie przydają mi się głównie w grach wideo, ponieważ mogę na nich programować dodatkowe funkcje, takie jak nagrywanie filmów, szybki pogląd statystyk wydajnościowych czy wyciszenie rozmowy na Discordzie.
Sam klik klawiszy jest przyjemny, niezbyt głośny, ale pewny i dość głęboki. Bardzo szybko przyzwyczaiłem się do nowej klawiatury i koniec końców bardzo dobrze pisało mi się wszystkie teksty na Gigabyte AERO 17 HDR. Jedyne, do czego muszę się przyczepić, to do podświetlenia.
To samo w sobie jest jak najbardziej dobre, ale z niezrozumiałych dla mnie powodów, producent zdecydował się, że podświetlone zostaną tylko podstawowe funkcje klawiszy, zapominając o tych dodatkowych (aktywnych po przytrzymaniu przycisku Fn). Drobna rzecz, ale w całkowitych ciemnościach był to dla mnie problem, choć pewnie, po kolejnych tygodniach użytkowania wada ta straciłaby na wartości, przez wyrobioną z czasem pamięć mięśniową.
Dużo mniej dobrego mam natomiast do napisania na temat gładzika, który – jak to w większości laptopów z Windowsem – zawodzi. I już nie chodzi mi nawet o kiepskie działanie gestów, to przemilczę, bo nie jest to problem samego producenta sprzętu, a Microsoftu i jego systemu. Mój główny zarzut to materiał, z jakiego touchpad został wykonany.
Ten, po pierwsze, jest niemiły w dotyku, a po drugie nie zapewnia takiej precyzji, jak chociażby szkło w Macbookach. Przez to też, przeprosiłem się ze swoją starą, zakurzoną bezprzewodową myszką biurową za 20 złotych, która pozwalała mi na znacznie wygodniejszą pracę niż gładzik. To chyba najlepsze podsumowanie tego touchpada.
Podsumowanie
Dochodzę do wniosku, że Gigabyte AERO 17 HDR to pierwszy recenzowany przeze mnie sprzęt, którego pełną moc trudno było mi wykorzystać podczas testów. To laptop dla naprawdę wąskiego grona osób, które potrzebują bezkompromisowych rozwiązań i wydajności stacjonarnych stacji roboczych w przenośnej formie.
Wydaje mi się, że każda osoba, która zdecyduje się na tego laptopa, powinna być z niego bardzo zadowolona. Jest to dla mnie szczególnie imponujące w tym przypadku, ponieważ Gigabyte nie ma ogromnego doświadczenia w produkcji laptopów, producent ten do tej pory raczej lepiej znany był z innego rodzaju sprzętów.
Nie jestem tylko przekonany, czy laptop ten jest prawidłowo reklamowany przez sprzedawców, jak i samego producenta. Większość sklepów internetowych skupia się raczej na gamingowej stronie tego sprzętu, co oczywiście nie jest bezpodstawne, ponieważ Gigabyte AERO 17 HDR fantastycznie sprawdzi się również w grach wideo.
Szkopuł jednak w tkwi tym, że – moim zdaniem – „Siedemnastka” stworzona jest raczej do pracy kreatywnej, głównie za sprawą swojego fenomenalnego wyświetlacza, który doceni chyba każdy grafik.
Nieistotne więc, czy będziecie laptopa tego wykorzystywać do tworzenia gier, montażu filmów, projektowania prac graficznych czy jakiekolwiek innej wymagającej pracy – Gigabyte AERO 17 HDR nie zawiedzie Was w praktycznie żadnym zadaniu.
I to w całkiem niezłej (choć bez wątpienia dla większości z nas zaporowej) cenie. Jeśli więc szukacie mobilnego sprzętu do zadań specjalnych – to AERO 17 HDR może być jednym z najlepszych wyborów.