2 miliony dolarów! Tyle najwyraźniej kosztuje dziś nostalgia, bo i tyle za oryginalne Super Mario Bros. na pierwszą konsolę Nintendo był w stanie zapłacić jeden z kolekcjonerów. Kwota już robi wrażenie, ale jeszcze ciekawszy jest sposób, w jaki do tej transakcji w ogóle doszło.
Super Mario jak ze sklepu
Zapakowana, nigdy nieotwierana, kopia oryginalnego Super Mario z 1985 roku? Nie potrafię sobie wyobrazić jak do tego doszło, że nikt nie ośmielił się rozpakować tej gry, a jednak! Kartridż – dalej nierozpakowany rzecz jasna – trafił do nowego właściciela nie za pośrednictwem typowej aukcji, ale jak donosi New York Times, za pośrednictwem serwisu Rally, który zajmuje się sprzedażą drogich, kolekcjonerskich przedmiotów.
Rally zakupiło omawiany kartridż za 140 tysięcy dolarów w kwietniu 2020 roku. Serwis ten działa w taki sposób, że skupuje on rzeczy o potencjalnie wysokiej wartości kolekcjonerskiej, a potem zaprasza inwestorów, którzy mogą kupić akcje tego przedmiotu. Jeżeli pojawi się jakaś oferta, ci muszą zagłosować, czy wolą poczekać, czy może już teraz pora się pozbyć inwestycji.
Inwestorzy, którzy zakupili akcje omawianej gry, początkowo odmówili oferty 300 tysięcy dolarów, ponieważ wiedzieli doskonale, że zafoliowane Super Mario będzie warte tylko jeszcze więcej. W Japonii na przykład, kopia innej legendarnej gry – The Legend of Zelda – sprzedała się za około 870 tysięcy dolarów. A ta jest zaledwie dwa lata młodsza od przygód Mariana, więc nic dziwnego, że inwestorzy woleli poczekać.
Nieskończona wartość nostalgii
Istnieje mnóstwo gier, które przez brak obecności w cyfrowej dystrybucji, są drogie z definicji. Jednak to, co dzieje się obecnie na rynku retro-gier, przechodzi istne szaleństwo. Jeżeli za grę musisz zapłacić więcej niż ona kosztowała na swoją oryginalną premierę – nawet z uwzględnieniem inflacji – to można uznać to za małe szaleństwo.
Nie ma co jednak zaglądać ludziom do portfeli, bo każdy wycenia nostalgię na swój sposób. Sam oddałbym prawdopodobnie wiele, by móc znaleźć moją torbę z starymi kartridżami do Pegasusa i choć na chwilę zagłębić się w starych składankach. Kto wie, może któraś z moich gier na PS1 będzie kiedyś tak wartościowa, jak Super Mario za 2 miliony dolarów!