W miniony weekend, Xbox przeżywał spore problemy techniczne, związane z brakiem możliwości połączenia się z serwerami Microsoftu. To sprawiło, że wielu użytkowników nie mogło grać w swoje produkcje, nawet takie niewymagające łączności z siecią. Na czym więc polegał problem?
Dom jest tylko jeden
Xbox ma działający tryb offline, który ratuje graczy przed całkowitym uziemieniem ich konsol w wypadku odłączenia od sieci. Problem zaczyna się, gdy nasz sprzęt nie jest ustawiony jako konsola domowa. Powodem braku takiego ustawienia może być fakt, że gracze często udostępniają między sobą biblioteki gier, składając się tym samym na wspólne zakupy.
W takim wypadku, sprzęt któremu pożyczamy gry, musi być platformą domową, zostawiając nas narażonych na problemy z działaniem gier, w przypadku braku możliwości zalogowania do Xbox Live. Dlatego też od 6 maja, wiele osób narzekało na to, że nie działały pozycje z ich własnych bibliotek.
To, że nie działało Xbox Cloud Gaming bądź pozycje z Xbox Game Pass, jest dość normalne. Konsola musi sprawdzić status aktywnej subskrypcji, zanim nas wpuści do zabawy. W przypadku problemów z serwerami, takie działanie nie było możliwe. Przynajmniej tyle dobrego, że zostały one już rozwiązane.
Xbox z problemami na weekend
Nie ma jednak co obwiniać graczy, ponieważ awaria przywróciła dyskusję na temat zbędnych zabezpieczeń, blokujących gry przed odtwarzaniem na konsolach. Nawet jeśli posiadamy tytuł na płytce, i tak mamy do czynienia z niekompletną zawartością. Taka gra jest przecież pozbawiona najnowszych aktualizacji oraz wszelkich dodatków i usprawnień dodanych po jej premierze.
Warto przypomnieć sobie najbardziej ekstremalne przypadki. Spyro Reignited Trilogy zawierało na pierwotnym nośniku tylko pierwsze Spyro the Dragon, dociągając dwie pozostałe gry z sieci. Wkładając taką płytkę do konsoli bez dostępu do sieci, nie mamy dostępu do 2/3 tego rewelacyjnego pakietu. Nie wspominam nawet o wszelkich grach-usługach, które rozwijają się przez lata, zostawiając gracza bez sieci z wycinkiem ogólnej zawartości.
To jest jednak walka, którą już dawno przegraliśmy. Usługi cyfrowe rozpieściły rozwinięty świat na tyle, że nie wyobrażamy sobie powrotu do grania bez stałego dostępu do sieci. Branża konsol będzie dążyć do pozbycia się napędów ze stacjonarnych urządzeń, a samych gier już dawno nie mamy na własność. Przecież i tak tylko wykupujemy licencję na ich użytkowanie. A ta w każdej chwili może zostać odwołana.