Powiecie, że testowanie tabletów to bułka z masłem. Leżenie na kanapie, oglądanie seriali, granie w jakieś gierki i przeglądanie fejsa, bo przecież właśnie do tego w większości sprowadza się korzystanie z tego typu sprzętu. Ale, no właśnie, nie do końca, o czym zresztą będziecie mogli przeczytać w niniejszej recenzji Samsunga Galaxy Tab S4, którego miałam okazję testować (i całe szczęście!) w zestawie z Galaxy Tab S4 Keyboard Cover. Zaczynajmy!
Tablety służą głównie do konsumowania multimediów. Ten trend jest niezmienny. Już od wielu długich miesięcy wszelkie badania jednoznacznie utwierdzają nas w przekonaniu, że tablety to sprzęt typowo kanapowy, z którego korzystamy głównie wtedy, gdy chcemy coś obejrzeć, a w pobliżu nie ma telewizora czy po prostu rozerwać się przy mało wymagającej formie rozrywki. Ja natomiast wykorzystuję ten sprzęt nieco szerzej. Piszę na nim teksty i sprawdzam treści autorstwa innych. Słowem – nie tylko konsumuję, ale też tworzę. I tu nieoceniona okazuje się zewnętrzna klawiatura i rysik. Sprawdźmy zatem, jak Galaxy Tab S4 sprawdzał się w moich rękach.
Parametry techniczne Samsunga Galaxy Tab S4 (SM-T835):
- wyświetlacz Super AMOLED o przekątnej 10,5” i rozdzielczości 2560 x 1600 pikseli,
- ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 835 z Adreno 540,
- 4 GB RAM,
- 64 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 8.1 Oreo,
- aparat 13 Mpix,
- kamerka 8 Mpix,
- LTE (slot kart nanoSIM),
- WiFi a/b/g/n/ac,
- Bluetooth 5.0,
- GPS, Glonass,
- slot kart microSD,
- USB typu C,
- 3.5 mm jack audio,
- akumulator o pojemności 7300 mAh,
- cztery głośniki stereo,
- wymiary: 249,3 x 164,3 x 7,1 mm,
- waga: 483 g.
Cena tabletu w momencie publikacji recenzji: 3015 złotych (4 GB / 64 GB LTE); model z WiFi kosztuje 2749 złotych. W zestawie z tabletem znajduje się rysik. Koszt klawiatury Galaxy Tab S4 Keyboard Cover to 449 złotych.
Wzornictwo, jakość wykonania
Galaxy Tab S4 nie pozostawia złudzeń – to tablet z najwyższej półki. Wykonany jest z należytą starannością, z połączenia szkła i aluminium, a do tego jest smukły, dzięki czemu prezentuje się naprawdę dobrze. Względem poprzednika zmniejszeniu uległy ramki wokół ekranu na tyle, by móc powiedzieć, że są dużo smuklejsze, a jednocześnie móc wygodnie chwycić tablet w dłoń przeglądając strony internetowe czy grając.
Na dolnej krawędzi umieszczono USB typu C i 3.5 mm jack audio. Na prawym boku, dość wysoko, bo prawie na samej górze, znajdziemy włącznik i przyciski do regulacji głośności, natomiast sporo niżej – slot kart microSD i nanoSIM (w końcu jest to wersja z LTE). Lewy bok zagospodarowano na czteropinowe złącze i dwa wgłębienia służące do podłączania tabletu do dedykowanego etui z klawiaturą.
Z tyłu, w górnej części obudowy, mamy lekko wystający z obudowy obiektyw aparatu (łatwo jest go zasłonić palcem podczas robienia zdjęć, a jeszcze łatwiej przybrudzić). Z przodu z kolei obeszło się bez większego zaskoczenia. Choć ciekawostką może być fakt, że Samsung – po raz pierwszy w tablecie – zrezygnował z fizycznego przycisku Home i przycisków funkcyjnych pod ekranem (teraz są wyłącznie dotykowe na ekranie). Do tego nie uświadczymy tu czytnika linii papilarnych – w zamian mamy natomiast rozpoznawanie twarzy i skaner tęczówki oka – wystarczy, że napiszę, że działają bardzo dobrze.
Na górnej i dolnej krawędzi tabletu, Samsung umieścił po dwa głośniki, dzięki czemu w sumie są cztery. I jest to świetna wiadomość, bowiem grają naprawdę przyjemnie – czysto, głośno, a do tego zapewniając odpowiednie doznania muzyczne. Jasne, to wciąż tablet, więc nie szykujcie się na niesamowicie szeroką scenę i mocny bas, ale to jedne z lepszych głośników w tego typu sprzęcie. Choć mam wątpliwości czy lepsze od tych, które znajdziemy w Huawei MediaPad M5 (też z czterema głośnikami) – szkoda, że nie miałam okazji porównać ich bezpośrednio.
Obudowa Galaxy Taba S4, choć wygląda świetnie, jest bardzo podatna na zbieranie odcisków palców i, prawdopodobnie, zarysowania. Użyłam tego słowa nie bez powodu – na moim egzemplarzu po kilku tygodniach użytkowania nie znalazłam żadnej rysy, bo przenosiłam go zawsze w dedykowanym etui z klawiaturą, ale sami wiecie, jakie właściwości ma szkło. Nie bez powodu polecam zakup etui, niekoniecznie oryginalnego, którego cena jest strasznie wysoka – jakiekolwiek etui chroniące przed zarysowaniami będzie ok i z całą pewnością pomoże utrzymać tablet w lepszej kondycji przez dłuższy czas.
Wyświetlacz i rysik
10,5 cala powierzchni wyświetlającej znakomitej jakości obraz – tak skwitowałabym ekran Super AMOLED, jaki znajdziemy w Galaxy Tab S4. Wszystko w nim gra – kontrast, jasność (zarówno minimalna, jak i maksymalna), kąty widzenia czy rozdzielczość 2560 x 1600 pikseli, przekładająca się na 287 punktów na cal.
No dobra, jest jedna rzecz, która w tabletach jest niezmienna, mianowicie błyszcząca matryca. To z kolei, jak doskonale wiecie, sprawia, że ekran odbija w sobie wszystko, co znajduje się wokół nas. Sytuację nieco poprawia fakt, że mamy do czynienia z wysoką jasnością ekranu, ale zdecydowanie nie jest to rozwiązanie problemu. Oczywiście, żeby nie było, nie dotyczy to jedynie Samsunga, a wszystkich producentów, ale warto o tym przypominać.
Wraz z tabletem w pudełku sprzedażowym znajdziemy dedykowany rysik, który obsługuje 4096 poziomów nacisku i oferuje dodatkowe funkcje znane z poprzedniego przedstawiciela serii Galaxy Tab S, a wcześniej ze smartfonów Galaxy Note. Rysik został nieco zmieniony względem ubiegłorocznego, ale tylko pod względem designu – funkcjonalność pozostała bez zmian (poza klipsem, którego brakuje w rysiku).
Standardowo rysik może służyć nam zamiast palca do przyjemniejszego nawigowania po urządzeniu. Ale ma też dużo ciekawsze zastosowania, jak Air View – podgląd zdjęć w galerii po najechaniu na miniaturkę lub wydarzeń w kalendarzu patrząc na dany dzień czy bardziej rozbudowane polecenia wskazywane.
A są to: utwórz notatkę, wyświetl wszystkie notatki, inteligentny wybór (robienie screenshota o zaznaczonym kształcie), pisanie po ekranie (automatycznie robi zrzut ekranu, po którym można pisać), tłumacz (ta funkcja podoba mi się najbardziej – wystarczy najechać wskaźnikiem na dane słowo, by je „w locie” przetłumaczyć), Wiadomość odręczna (funkcja znana z Galaxy Note 9), PENUP. powiększenie (lupa), spojrzenie, Bixby Vision oraz kolorowanie (kolorowanki dla dorosłych – idealne na odstresowanie).
W kontekście notatek względem poprzednika nie zmieniło się nic. Dalej możemy wprowadzać tekst odręczny, który automatycznie zamieniany jest na cyfrowy (rozpoznawalność pisma zdaje się być lepsza z każdym kolejnym urządzeniem, ale wciąż nie jest idealna, jeśli ktoś bazgrze to sobie nie radzi) lub rysować. Do naszej dyspozycji jest siedem różnych narzędzi, których rozmiar, przezroczystość i kolor można dowolnie zmieniać. Podczas pisania czy rysowania możemy oprzeć rękę na ekranie, nie jest ona wykrywana jako rysik. Podczas korzystania z S Pena widoczne jest lekkie opóźnienie, ale wydaje mi się, że w granicach rozsądku.
Z całą stanowczością muszę przyznać, że rysik jest świetnym dodatkiem do Galaxy Taba S4, aczkolwiek szkoda, że nie jest w żaden sposób magnetycznie podłączany do niego. Jest problem z jego transportem, którego rozwiązaniem okazuje się być dedykowane etui z klawiaturą. A skoro już o nim mowa…
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Głośniki. Wyświetlacz. Rysik S Pen
2. Samsung Galaxy Tab S4 Keyboard Cover. Działanie. Akumulator. Aparat. Podsumowanie