Recenzja Xperia XZ3 – zdziwiłabym się, gdyby to nie był najlepszy smartfon Sony

„Zaskoczył mnie smartfon, po którym spodziewałam się tego najmniej” – napisałam po pierwszym kontakcie z Xperią XZ3. Cóż, nie od dziś wiadomo, że wśród flagowców to właśnie do produktów Sony podchodziłam dotychczas bez większego przekonania. W przypadku najnowszego modelu miałam większe oczekiwania niż kiedykolwiek wcześniej. Wszystko przez to, że smartfon ten zrobił na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie. A skoro tak, poprzeczka postawiona została całkiem wysoko. Odpowiedzmy zatem na pytanie: jak Sony Xperia XZ3 sprawdził się w moich rękach?

Parametry techniczne Sony Xperia XZ3:

  • wyświetlacz OLED HDR 6″ 2880×1440 pikseli (QHD+), 18:9,
  • procesor Qualcomm Snapdragon 845 z Adreno 630,
  • 4 GB RAM,
  • 64 GB pamięci wewnętrznej,
  • Android 9.0 Pie,
  • aparat 19 Mpix,
  • kamerka 13 Mpix f/1.9,
  • NFC,
  • GPS,
  • LTE Cat. 18,
  • dual SIM hybrydowy (2x nanoSIM lub nanoSIM + microSD),
  • WiFi 802.11 a/b/g/n/ac 2,4&5 GHz,
  • Bluetooth 5.0,
  • USB typu C,
  • akumulator o pojemności 3330 mAh,
  • wymiary: 158 x 73 x 9,9 mm,
  • waga: 193 g.

Cena w momencie publikacji recenzji: 3399 złotych

Wzornictwo, jakość wykonania

Wszyscy twierdzą (a ja się z nimi zgadzam), że Xperia XZ3 jest najładniejszym smartfonem w ofercie Sony patrząc w ujęciu całościowym. Jeśli byśmy oceniali sam tył, to prawda jest taka, że XZ3 i XZ2 są praktycznie identyczne pod względem wzornictwa – jedyna różnica, jaka rzuca się w oczy, to plastikowy notch (jak to ja go nazwałam) w dolnej części obudowy w nowym modelu. Kosmetyczne różnice pomiędzy trójką a dwójką w rzeczywistości mocno wpłynęły na design, ale i ergonomię nowego modelu. Obudowa Xperii XZ3 została bardzo mocno odchudzona, przez co przestała być mydelniczką (11,1 mm w najgrubszym miejscu vs 9,9 mm). A i przyczepię się do dość dużych szczelin przy krawędziach urządzenia, w których potrafi zbierać się brud – podobnie zresztą, jak w USB C. Faktem jest jednak, że większa zmiana zaszła z przodu i to na nim warto się skupić w głównej mierze.

Zarówno w Xperii XZ3, jak i Xperii XZ2, zastosowano ekrany o proporcjach 18:9. Różnica jest jednak w przekątnej ekranu – wcześniej mieliśmy do czynienia z 5,7-calowym wyświetlaczem, a teraz z jeszcze większym, 6-calowym. Co ważne, ramki wokół niego zostały odchudzone, dzięki czemu telefon wygląda naprawdę dobrze, choć trudno nie odnieść wrażenia, że Sony mogłoby się pokusić o jeszcze większą bezramkowość. W pierwszym odruchu można pomyśleć, że to taki… Samsung Xperia XZ3 ;) Raz, że krawędzie przedniego panelu zostały zakrzywione, a dwa – podobnie jak w koreańskim bracie – także i tutaj nie uświadczymy notcha.

W ogólnym rozrachunku muszę przyznać, że Xperia XZ3 jest pierwszą Xperią, która mi się naprawdę podoba. Zarówno wizualnie, jak i jakościowo – tutaj naprawdę trudno się do czegokolwiek przyczepić. Choć oczywiście obudowa jest strasznie podatna na zbieranie odcisków palców oraz, niestety, zbieranie rys – mój egzemplarz testowy ma kilka pomniejszych rys na obudowie (ale nie jest tak porysowana, jak XZ2), ale, co gorsza, więcej na ekranie. Zatem idealnym pomysłem jest od razu kupno etui i jakiegoś zabezpieczenia na wyświetlacz.

Xperia XZ3 trafiła do sprzedaży w naszym kraju w trzech wersjach kolorystycznych: czarnej, zielonej i białej. Wielka, naprawdę wielka szkoda, że na polski rynek nie przewidziano bordowej odsłony, bo ta – w moich oczach – prezentuje się najbardziej oryginalnie. Ale na zieloną psioczyć też nie będę, jest jak najbardziej w porządku. W dodatku w każdym świetle wygląda zupełnie inaczej, co zresztą możecie dostrzec również na zdjęciach w niniejszej recenzji.

Wyświetlacz

W Warszawie co krok w oczy rzucają się billboardy reklamujący rewelacyjny wyświetlacz Xperii XZ3 w technologii znanej z telewizorów Sony. Mijając je codziennie można mieć przesyt i nie zdziwię się, jeśli stwierdzicie, że OLED w Xperii XZ3 jest – dosłownie – przereklamowany. Ale, musicie mi uwierzyć na słowo, mówiąc kolokwialnie: naprawdę robi robotę.

Żeby zobaczyć różnicę wystarczy odpalić jednocześnie na kilku różnych smartfonach tę samą treść. Postanowiłam tak zrobić w przypadku Bodyguarda na platformie Netflix, scena wieczorna, z wjeżdżającym na peron pociągiem. Różnica między Xperią XZ2 a Xperią XZ3, na korzyść drugiego z nich, jest ogromna – to tak, jakbyście oglądali zupełnie inną produkcję. Zwłaszcza ilość informacji wyciągnięta z cieni, rewelacyjna czerń, ale i nasycenie kolorów robi niesamowite wrażenie (na tym samym poziomie jasności ekranu i tym samym ustawieniu barw). Względem Huawei Mate 20 Pro również Sony wygrywa. Serio – OLED HDR to najlepsza rzecz, jaką mogła spotkać Xperię XZ3.

Wyświetlacz smartfonowej nowość Sony ma przekątną 6 cali i rozdzielczość QHD+, czyli 2880 x 1440 pikseli. Jak łatwo przeliczyć, zagęszczenie pikseli to oszałamiające 537 punktów na cal, co może oznaczać tylko jedno: ostrość obrazu, ikon czy czegokolwiek wyświetlanego na tym ekranie jest świetna. Do tego kąty widzenia idealne, jasność ekranu (zarówno minimalna, jak i maksymalna) bez zastrzeżeń, podobnie jak sama reakcja na dotyk. W skrócie: rewelacja.

W ustawieniach ekranu znajdziemy takie funkcje, jak:

  • możliwość zmiany trybu ekranu (profesjonalny z autentycznymi kolorami, standardowy z żywymi kolorami lub superżywych kolorów),
  • zmiana balansu bieli (ciepły, standardowy, zimny, niestandardowy),
  • ulepszenie obrazu wideo (poprawa jakości wyświetlanych nagrań nadająca obrazom ostrzejszy i bardziej naturalny wygląd dzięki technologii X-Reality for mobile),
  • tryb obsługi jedną ręką, tryb rękawiczek,
  • podświetlenie nocne (nadaje ekranowi bursztynowy odcień – może działać według ustalonego harmonogramu, ręcznie lub od zachodu do wschodu słońca),
  • inteligentne sterowanie podświetleniem (ekran pozostaje podświetlony, dopóki na niego patrzymy, bez względu na ustawiony limit czasu wygaszania ekranu).

Rzeczą, której wiele osób nie zauważy, a u garstki, której się to rzuci w oczy wywoła uzasadnioną irytację, jest fakt występowania powidoków. Od razu muszę Was jednak uspokoić, że pojawiają się one w wybranych scenariuszach użytkowania i dosłownie po chwili znikają. Spełniony musi być warunek ustawienia ekranu w najwyższej jasności – po krótkim wyświetlaniu ekranu domowego wystarczy tapnąć w godzinę, by na wyświetlaczu pozostał powidok tego, co widzieliśmy chwilę wcześniej – jak to wygląda, możecie zobaczyć na poniższym zdjęciu (wybaczcie jego jakość, ale uchwycenie tego jest strasznie trudne, bo szybko znika). Co ważne, nie występują one we wszystkich modelach (na dwóch z czterech, które miałam w rękach), a w tych, w których jednak się pojawiają, nie jest to uznawane za wadę ekranu. Możemy o tym przeczytać choćby w instrukcji obsługi Xperii XZ3, dostępnej tutaj.

Przy ustawieniu wysokiego poziomu jasności wyświetlacza OLED lub wyświetlaniu tego samego obrazu przez dłuższy czas, na ekranie może pozostać powidok. Aby zapobiec powstawaniu powidoków, należy unikać wyświetlania tego samego obrazu przez długi czas.

Działanie, oprogramowanie

Nie wyobrażam sobie, by we flagowym smartfonie wydanym na rynek pod koniec 2018 roku, znalazł się inny procesor niż równie flagowa jednostka od Qualcomma, czyli Snapdragon 845. Szkoda jedynie, że działa przy współpracy z 4 GB RAM-u, bo jest to wartość wyglądająca blado nie tylko w porównaniu do najważniejszych smartfonów z oferty konkurencji, ale również (a może przede wszystkim) versus tańsze urządzenia, mające już po 6 GB RAM (a już w ogóle w porównaniu z Xiaomi Black Shark Helo z 10 GB RAM). I o ile faktem jest, że Xperia XZ3 działa bardzo płynnie i trudno na ten temat powiedzieć jakiekolwiek złe słowo, tak pamięci operacyjnej nigdy za wiele.

Nawigacja po systemie bez żadnych niespodzianek. Z ekranu domowego możemy przejść do wyszukiwania w internecie – wystarczy przesunąć palcem w dół lub do kart Google Now – przejście w prawo. Aby znaleźć się wewnątrz listy wszystkich aplikacji, należy udać się do tzw. szuflady z aplikacjami. A zatem: wszystko standardowo.

Xperia XZ3 jest pierwszym smartfonem, który został wypuszczony na rynek pod kontrolą Androida 9.0 Pie, z czego Sony niewątpliwie ma powody do zadowolenia. I choć ogólnie trudno powiedzieć cokolwiek negatywnego na temat oprogramowania modelu, tak znalazłam jeden problem, powtarzający się z bardzo nieregularną częstotliwością i występujący również u co najmniej dwóch innych recenzentów; na szczęście jednak został rozwiązany w ostatniej aktualizacji. Jeśli jednak chcielibyście wiedzieć, na czym ów błąd polegał, proszę bardzo: raz na jakiś czas zdarzało się, że po przyjściu powiadomienia o odebranej wiadomości SMS lub na Messengerze, podświetlenie ekranu za pomocą włącznika, by zobaczyć, co to za powiadomienie nie działało a przyłożenie palca do czytnika nie skutkowało wcale odblokowaniem ekranu. To tak, jakby smartfon się zamrażał na chwilę, po czym po – najczęściej kilku sekundach – wszystko wracało do normy, bez potrzeby restartowania telefonu.

Wciąż jednak występuje inny błąd, aczkolwiek jeszcze rzadziej (po aktualizacji pojawił się dosłownie dwukrotnie i trudno powiedzieć od czego zależy): fotografując, chcąc zmienić orientację telefonu z pionowej na poziomą, widok minimalizuje się do niewymiarowego okna. Jest to jednak na tyle rzadki błąd, że aż pomijalny.

W oprogramowaniu, jak przystało na smartfon Sony, nie znajdziemy zbyt wielu smaczków. Nie oznacza to jednak, że takowych nie ma w ogóle. Na uwagę zasługują dwie funkcje, tak mocno promowane przez producenta: Side sense i Smart launch. W moim odczuciu jednak nie są one nad wyraz potrzebne. Drugiej z nich, która odpowiada za inteligentne uruchamianie podglądu kadru z opcją szybkiego zrobienia zdjęcia, faktycznie zdarzyło mi się korzystać, tak Side sense… wyłączyłam po dwóch dniach (żeby nie było, że nie dałam jej szansy!). W oprogramowaniu polskich modeli funkcja ta została nazwana Boczny sensor, a jego zadaniem jest – z założenia – ułatwienie obsługi urządzenia jedną ręką. Wystarczy bowiem dwukrotnie dotknąć dowolnego miejsca przy bocznej krawędzi ekranu, prawej lub lewej, by uruchomić podgląd aplikacji, które chcemy mieć pod ręką. I pewnie by to było super, gdyby ramki reagowały wtedy, kiedy chce tego użytkownik. Tymczasem w moim przypadku najczęściej było tak, że wtedy, kiedy oczekiwałam reakcji bocznego sensora, to ten nie reagował, a gdy wcale tego nie potrzebowałam, to nagle sobie o mnie przypominał. Oznacza to, że raz jest zbyt czuły, a innym razem przeczulony – mimo ustawionego jednego poziomu czułości w ustawieniach. Fajny jest natomiast gest cofania do poprzedniego widoku ekranu w postaci przesunięcia palcem po czujniku z boku urządzenia i jego obecność akurat doceniam. Podobnie zresztą, jak możliwość pozostawienia sensora włączonego po jednej wybranej stronie lub po obu, dzięki czemu faktycznie każdy użytkownik Xperii XZ3 może tę funkcję dopasować pod siebie.

Sony Xperia XZ3 w benchmarkach uzyskuje następujące wyniki:
AnTuTu: 224510
GeekBench 4:
single core: 2299
multi core: 7120
3DMark:
Ice Storm: max
Ice Storm Extreme: max
Ice Storm Unlimited: 60293
Sling Shot: 4443

Przy takich wynikach, jak się pewnie sami domyślacie, nie może być mowy o jakichkolwiek problemach z wymagającymi grami. Warto jednak mieć na uwadze, że podczas dłuższej rozgrywki obudowa potrafi się nagrzać do odczuwalnych temperatur.

Chcąc opisać zaplecze komunikacyjne i jakość rozmów, całość mogę zawrzeć w trzech słowach: jest bardzo dobrze. Nie napotkałam na żadne problemy z modułami łączności (LTE, GPS, WiFi czy Bluetooth), a samej jakości rozmów również nie mogłam nic zarzucić. Wartym odnotowania jest fakt, że mamy tu do czynienia z dual SIM, dzięki czemu możemy korzystać albo z dwóch kart nanoSIM lub nanoSIM + microSD.

A skoro o pamięci mowa, wewnętrznej jest 64 GB, z czego do wykorzystania przez użytkownika zostaje 46,9 GB.

Test pamięci systemowej przeprowadzony w aplikacji AndroBench:
– szybkość ciągłego odczytu danych: 702,79 MB/s,
– szybkość ciągłego zapisu danych: 194,11 MB/s,
– szybkość losowego odczytu danych: 141,17 MB/s,
– szybkość losowego zapisu danych: 22,64 MB/s.

Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz. Działanie, oprogramowanie. Audio
2. Skaner linii papilarnych. Czas pracy. Aparat. Podsumowanie