Huawei i Honor oszukują w benchmarkach. Wymówki producenta są słabe

Rywalizacja smartfonów na wyniki benchmarków ma długą historię. Osobną książkę można by napisać o tym, jak producenci specjalnie optymalizują swoje konstrukcje tak, by w testach syntetycznych uzyskiwać jak najwyższe wyniki. Kiedyś do takich manipulacji przyznał się OnePlus. Inni po prostu lepiej się ukrywają. Huawei też nie wstrzymuje się przed takimi nieczystymi zagrywkami, ale co ciekawe – nie stara się na siłę wybielić. Jak komentuje sprawę?

Cały szum wokół benchmarków rozpoczął się kilka lat temu, kiedy redakcja AnandTech przedstawiła niezbite dowody na to, że ich wyniki można o kant kuli rozbić. Branża nieraz już kwestionowała ich przydatność. Zwłaszcza, gdy okazywało się, że ten czy ów producent smartfonów budował i wyposażał je programowo tak, by podczas przeprowadzania testów działały na 200% swoich możliwości. Oczywiście kompletnie nie odzwierciedlało to działania urządzeń nawet podczas największego obciążenia codziennymi zadaniami – ale przecież wynik to wynik.

Jeszcze jakiś czas temu z takich praktyk musiał gęsto tłumaczyć się OnePlus, przez co niektórzy na długo umieścili tego producenta na osobistej czarnej liście. AnandTech wziął teraz pod lupę Huawei i przechwałki producenta dotyczące oprogramowania GPU Turbo. Choć redakcja podczas testów wyraziła uznanie dla rozwiązań graficznych firmy, to zwróciła uwagę na kilka alarmujących szczegółów.

Oto brzydka prawda

Huawei P20, Honor Play i niewykluczone, że inne smartfony działające na procesorze Kirin 970, mogą korzystać z narzędzia Benchmark Detection. Pozwala ono na wykrywanie, czy aktualnie uruchamiana aplikacja służy do przeprowadzania testów syntetycznych i dostosowuje do tego swoje działanie. Na krótki czas podnosi limity obciążenia układu, który nigdy nie jest nastawiony na tryb wykorzystywania pełnej mocy, ze względów bezpieczeństwa. W swoistym trybie turbo, chip wykręca wysokie wyniki i właśnie takie są zapisywane przez benchmarki.

Spore skoki w kl./s po włączeniu Benchmark Detection w Honorze Play

Prosta droga do uzyskania wyższej punktacji? – owszem. Czy to zagranie jest fair? – nie. Mało tego, takie sztuczki zwiększają zużycie energii, mogą skracać żywotność baterii i w gruncie rzeczy zmniejszyć wydajność procesora. Zatem dlaczego Huawei w ogóle się na nie decyduje?

AnandTech poprosiło Huawei o komentarz, z uwagi na to, że sprawa jest w gruncie rzeczy poważna. Może zmniejszyć poziom zaufania do marki i wpłynąć na jej odbiór w przyszłości. Dr. Wang Chenglu, szef sekcji programowej w Huawei starał się złagodzić sprawę. W żaden sposób nie zaprzeczył, że Huawei korzysta z oprogramowania wykrywającego benchmarki, czym wyróżnił się na tle przedstawicieli innych producentów, którzy nie zawsze potrafili się przyznać do manipulacji.

Zwłaszcza ci będący największymi rywalami Huawei w Chinach – podają wygórowane wyniki testów syntetycznych i podkreślają je później wielokrotnie w swoich prezentacjach, porównując ze smartfonami Huawei. Co prawda w żaden sposób nie rozgrzesza to Huawei, gdyż firma nie powinna przyłączać się do innych w tym procederze, a wyróżniać się szczerym podejściem do klienta.

Huawei obiecało, że wyniki testów benchmarków będą teraz weryfikowane przez niezależne, zewnętrzne firmy. Czy to coś zmieni? Pewnie niewiele. Na pewno nie w ogólnie pojętej świadomości producentów, którzy nie tylko na tym polu mają sporo za uszami.

Wychodzi więc na to, że szachrajstwa w wynikach bechmarków nie przeskoczymy. Wymagałoby to globalnego bojkotu kupowania smartfonów, a na to nikt się nie zdobędzie. Firmy nadal będą udawać, że robią coś w temacie zwiększenia wiarygodności, a my będziemy udawać, że nam to nie przeszkadza.

I tak będziemy sobie żyć, jak do tej pory. W atmosferze zamiecionej pod dywan obojętności.

https://www.tabletowo.pl/2017/02/01/oneplus-i-inni-oszukiwali-w-testach-antutu-i-geekbench/

źródło: AnandTech przez Slashgear