Na łamach Tabletowo kilkukrotnie miałem okazję pisać o SpaceX, aktualnym liderze branży kosmicznej. Za każdym razem po cichu narzekałem, że konkurencja ze strony prywatnych firm w zasadzie nie istnieje, choć nie można powiedzieć, że w tej sprawie nie dzieje się absolutnie nic. Jest Orbital ATK, jest Virgin Galactic i jest też Blue Origin, które pod koniec kwietnia przeprowadziło pierwszą w tym roku i ósmą ogólnie misję swojego statku kosmicznego.
Blue Origin to firma utworzona w 2000 roku przez Jeffa Bezosa, założyciela Amazonu. Charakterystyczną cechą przedsiębiorstwa jest to, że w zasadzie niewiele wiadomo o jego działaniu. Do mediów podawane są zaledwie strzępki informacji, aczkolwiek przez uczestnictwo w programach finansowania NASA, firma zmuszona jest do udostępniania choćby rezultatów testów. Tych do tej pory było jednak niewiele, natomiast podczas ostatniego testu dostaliśmy wreszcie transmisję na żywo. Mogliśmy obejrzeć start oraz lądowanie (pionowo, za pomocą silników!) statku New Shepard, a także klasyczny (z wykorzystaniem spadochronów) powrót kapsuły turystycznej. Widowiskowe i efektywne, ale przede wszystkim działające, chociaż nie należy zapominać, że obiecywane terminy zostały już dawno przekroczone. W branży kosmicznej jest to jednak norma i chyba nie istnieje firma, która dokładnie wykonałaby założony plan.
New Shepard
Zobaczmy więc, czym właściwie zajmuje się Blue Origin. Aktualnie firma pracuje przede wszystkim nad statkiem New Shepard, który, co istotne, nie jest stworzony pod wynoszenie ładunków na orbitę. Jego zadaniem jest krótki lot do granicy kosmosu, mniej więcej do Linii Karmana, czyli stu kilometrów nad poziomem morza. Linia Karmana nie jest przypadkowa. Wyznaczył ją Theodor von Karman, amerykański inżynier i fizyk pochodzenia węgierskiego. Jako pierwszy obliczył on, że powyżej tej wysokości atmosfera staje się na tyle rzadka, że aby pojazd utrzymał swoją siłę nośną, musiałby podróżować z prędkością większą niż prędkość orbitalna. Nawiasem mówiąc – kiedy będziecie guglować frazę „linia Karmana”, uważajcie na całe mnóstwo pseudonaukowego bełkotu, który pojawia się już na pierwszej stronie wyszukiwarki. Nie, linia Karmana nie jest szklaną kopułą otaczającą Ziemię, jest po prostu umowną granicą kosmosu.
Ale wróćmy do tematu. Rakieta New Shepard może oczywiście zabrać niewielki ładunek, natomiast przede wszystkim tworzona jest pod kątem kosmicznej turystyki. Jak mówi Jeff Bezos, chętnych do wykupienia biletu na lot suborbitalny nie brakuje. No właśnie, lot suborbitalny. W 2015 roku Bezos ogłosił, że jego firma pokonała SpaceX w wyścigu o pierwsze udane lądowanie boostera. I rzeczywiście – przed pierwszym lądowaniem New Shepard SpaceX testowało tylko booster Grasshopper. Lądowania były udane, natomiast Grasshopper najwyżej wzniósł się na zaledwie 744 metry w górę. Technicznie rzecz biorąc, Blue Origin pokonało SpaceX, ponieważ New Shepard wzniósł się aż do granicy kosmosu, a próby lądowania Falcona 9 kończyły się porażkami.
Jest tylko jedno „ale” – porównywanie rakiet New Shepard oraz Falcon 9 jest dość skomplikowane, ponieważ różnią się one w zasadzie wszystkim. Falcon 9 wytwarza ciąg piętnaście razy większy, niż New Shepard, podczas lotu wykonuje zaś dość sporo manewrów. Tymczasem New Shepard przez cały czas znajduje się w pozycji pionowej, jest również nieco szerszy i znacznie niższy, a wszystko to przekłada się na znacznie łatwiejsze lądowanie. Pomimo wszystko fakt, że New Shepard jest w stanie wylądować na własnych nogach, jest czymś niesamowitym. Czymś, czego nie dokonał nikt, poza inżynierami Blue Origin oraz inżynierami SpaceX. A przy okazji – nazwa statku jest uhonorowaniem Alana Sheparda, pierwszego amerykańskiego astronauty. Poniżej zaś znajduje się zapis relacji na żywo ze startu statku New Shepard z 29 kwietnia.
New Glenn
Nie ma się co jednak oszukiwać, samym statkiem New Shepard Blue Origin nie będzie w stanie konkurować ze SpaceX. Dlatego też plany Bezosa zakładają budowę statku znacznie większego. New Glenn, bo tak brzmi jego nazwa, rozmiarami ma dorównywać Falconowi 9 i – podobnie jak on – przeznaczony ma być do wynoszenia najróżniejszych ładunków. Prace nad statkiem rozpoczęły się już w 2012 roku, natomiast specyfikację otrzymaliśmy dopiero cztery lata później. Ciekawe jest, że New Glenn ma mieć możliwość wyniesienia na niską orbitę okołoziemską ładunku aż dwukrotnie większego niż Falcon 9 w najlepszej wersji! Plany Bezosa zakładają, że na LEO poleci maksymalnie aż 45 ton, natomiast w przypadku Falcona 9 jest to „zaledwie” 22,8 tony. Booster ma być napędzany przez siedem silników BE-4 – dla porównania New Shepard obecnie napędzany jest przez jeden silnik BE-3, a więc w poprzedniej wersji. Oczywiście cały pierwszy stopień ma być wielokrotnego użytku, natomiast zadziwiające są plany jego wytrzymałości. Bezos zakłada bowiem, że pojedynczy egzemplarz pierwszego stopnia wytrzyma aż sto misji. Sto. W całym 2017 roku miało miejsce „tylko” 91 lotów, przy czym liczba ta zawiera loty wszystkich firm prywatnych i wszystkich agencji kosmicznych. Cóż, ambicji Bezosowi odmówić nie można.
Ciekawostką jest, że w tym roku Blue Origin podpisało pierwsze kontrakty z prywatnymi klientami – załatwionych jest już 9 lotów, przy czym pierwsze z nich mają się odbyć już po 2020 roku. Jest to o tyle ciekawe, że nadal nie istnieje żaden egzemplarz rakiety New Glenn, a sam silnik BE-4 jest dopiero testowany. Terminy są więc równie napięte, jak w przypadku SpaceX; podobnie też są niedotrzymywane. W przypadku statku New Shepard pierwsze testowe załogowe loty planowano na rok 2017, natomiast w pełni komercyjne starty miały odbywać się już teraz. No cóż, to wszystko nie jest takie proste, jak się wydaje.
Z tego też powodu należy na rakietę New Glenn patrzeć nieco z przymrużeniem oka. To znaczy, żeby była jasność – bardzo bym chciał zobaczyć takiego potwora w akcji. Wydaje mi się jednak, że przed inżynierami stanie mnóstwo problemów, których teraz nawet nie są w stanie przewidzieć. Falcon Heavy zaliczył kilkuletnie opóźnienie, choć teoretycznie korzystał z tego, co wypracowano w przypadku Falcona 9. New Glenn będzie więc dla Blue Origin nowym wyzwaniem, natomiast determinacja Jeffa Bezosa jest równie duża, jak determinacja Elona Muska.
Co przyniesie przyszłość?
W działaniu obu przodujących firm jest jednak zasadnicza różnica. SpaceX, by przetrwać, musi zarabiać. Blue Origin jest praktycznie w całości finansowane przez samego Jeffa Bezosa, który obecnie jest najbogatszym człowiekiem na Ziemi. Wspomniałem na początku, że NASA dokłada się do inwestycji; przykładowo, w 2009 roku firma otrzymała od NASA 3,7 miliona dolarów, natomiast sam Bezos do 2014 roku zainwestował pół miliarda, zaś w samym tylko zeszłym roku był to dodatkowy okrągły miliard. Mało tego – w przypadku statku New Shepard firma nie przewiduje rentowności! Ot, po prostu Bezos zechciał zbudować sobie środek transportu do kosmicznych podróży, więc… zbudował go.
W przypadku rakiety New Glenn pojawiły się głosy, jakoby mogła ona zabić cały rynek przemysłu kosmicznego. Argumentem jest fakt, że w kwestii kosmosu Bezos nie liczy się z pieniędzmi – dla wygryzienia konkurencji mógłby oferować loty tak tanie, że nawet SpaceX nie byłoby w stanie mu dorównać. Oczywiście początkowo biznes generowałby wyłącznie straty, ale podkreślam, że Jeff Bezos jest najbogatszym człowiekiem na całej planecie. Taki scenariusz jest dość nieprawdopodobny, ale nie niemożliwy. Mało tego – Bezos już w przeszłości próbował przeszkadzać SpaceX, na przykład przez podkradanie mu najlepszych inżynierów i oferowaniem im dwukrotnie większej pensji. Część się na to skusiła, ale jeśli popatrzymy na tempo rozwoju rakiety New Shepard, to wcale nie widać, żeby przyniosło to jakieś spektakularne efekty.
MiniNauka #3: O tym, jak SpaceX wysłało w kosmos Falcona Heavy
Wyścig kosmiczny trwa
Mimo wszystko najbliższe lata w branży kosmicznej będą niesamowicie ciekawe. Z niecierpliwością czekam na pierwsze testy rakiety New Glenn, jak również na pierwsze loty załogowe statku New Shepard. Jeśli dodamy do tego ponowny lot Falcona Heavy, a także majaczący gdzieś na horyzoncie BFR, to zauważymy, że szykuje nam się nowy wyścig kosmiczny. Nie tak agresywny i bezkompromisowy, jak w czasach Zimnej Wojny, ale jednak wyścig. I choć obecnie Blue Origin w żadnym wypadku nie stanowi konkurencji dla SpaceX, to takową może się stać w momencie ukończenia statku New Glenn. Do następnego!
źródło: the verge, teslarati, wiki / zdjęcie tytułowe dzięki Blue Origin
_
#MiniNauka to cykl, w ramach którego staram się przekuwać swoje naukowe (czy raczej popularnonaukowe) zainteresowania w treści popularyzujące wiedzę o świecie i zjawiskach w nim zachodzących. Poruszam się po obszarach fizyki, kosmosu i technologii przyszłości, nierzadko sięgając po inne, powiązane dziedziny, przy zachowaniu przystępnej formy i względnie prostego języka.