fot. Pexels.com

W życiu nie kupiłbym smartfona z wycięciem w ekranie. A Ty?

Wycięcie ekranu w smartfonie, to dla jednych zaleta, a dla innych estetyczny koszmar. Nastały takie czasy, że praktycznie każdy producent chce mieć chociaż jedno urządzenie, które będzie posiadało małą, czarną plamę na przednim panelu. Sam nigdy nie kupię takiego smartfona, ale wiem, że są też osoby, którym notch kompletnie nie przeszkadza. A Ty do której grupy należysz?

Notch. Nie sądziłem, że angielskie słowo składające się z pięciu liter może doprowadzić do szału tak dużą grupę osób. Po polsku „wycięcie” jest trochę dłuższe i pierwsze skojarzenie nie przypomina nam okropnego, estetycznego potworka oraz zamachu na design przeprowadzanego w ostatnim czasie przez całą rzeszę producentów. Najpierw był Essential Phone, później Apple, a teraz… wycięcie chcą mieć wszyscy. Do tego stopnia, że nawet Google dodało w Androidzie P natywne wsparcie dla tego elementu. Jeśli sprawy zaszły już tak daleko, to możemy spodziewać się, że w niedalekiej przyszłości zostaniemy zalani smartfonami, które będą czciły tę absolutnie bezsensowną filozofię projektowania. O ile rozumiem argumenty przeciw, tak niektórych argumentów za notchem nie jestem w stanie przełknąć. Nigdy bowiem z własnego wyboru nie zdecydowałbym się na smartfona z tą małą, ale jakże irytującą czarną plamką na przednim panelu.

iPhone X (fot. Apple)

Dlaczego notch w ogóle istnieje?

Wycięcie w ekranie stało się popularne, bowiem związane jest ono stricte z ostatnimi trendami na rynku mobilnym. Mam tu na myśli „bezramkowość” oraz wyświetlacze w proporcjach 18:9. W miarę kurczenia się ramek, producenci szukali pomysłów na to, jak można jeszcze bardziej rozlać ekran na przednim panelu smartfona jednocześnie implementując tam kamerkę do selfie oraz resztę potrzebnych sensorów. Odchudzenie górnej ramki wyświetlacza przełożyło się więc na dodanie notcha. Pomysł niby idealny: mała plamka w zamian za odpowiednie komponenty i więcej ekranu w stosunku do obudowy.

Jak wszystko, notch ma swoje wady i zalety. O ile podczas korzystania ze smartfona w pionie da się go jeszcze przeżyć, tak istnienie wycięcia w trybie horyzontalnym jest dla mnie zupełnie absurdalne – szczególnie podczas oglądania filmów czy przeglądania zdjęć.

Uboga kopia Apple, ale…

Patrząc z boku na to, co wyprawiają ostatnio producenci smartfonów z Androidem mam nieodparte wrażenie, że to wszystko jest podyktowane chęcią kopiowania Apple. Na przestrzeni lat smartfony z zielonym robotem przyjmowały rozwiązania pokazywane przez firmę z Cupertino – z różnym skutkiem. To temat na zupełnie inny tekst, ale zauważcie, że po prezentacji iPhone’a X, nagle wszyscy chcą mieć wycięcie. Dlaczego wciskanie go do innych telefonów mija się z celem?

Po pierwsze: przeniesienie notcha do smartfonów z Androidem nie daje nam nic oprócz zmiany samego wyglądu i estetyki smartfona. Czynnik wizualny może faktycznie przyczynić się do wzrostu sprzedaży. Klienci będą mieli „iPhone’a X” w niższej cenie, ale z ograniczoną funkcjonalnością. Wiadomo już, że Chińczycy i inni producenci lubią kopiować, a rynki rozwijające się zawsze dobrze przyjmowały popularne trendy okraszone niższą ceną.

Po drugie: wycięcie w ekranie iPhone’a X znalazło się tam nie przez przypadek. To w tej małej plamce umieszczone są sensory potrzebne do użytkowania zaawansowanej funkcji Face ID odpowiedzialnej za rozpoznawanie twarzy. To solidny argument przemawiający za tym, że notch jest dobry. Jestem w stanie to zrozumieć. W przypadku Androida? Kamerka do selfie, skaner tęczówki, czujnik światła? To wszystko da się zamknąć w schludnym, czarnym pasku – przykładem niech będzie Samsung Galaxy S9+.

Absolutnym absurdem jest możliwość wyłączenia wycięcia z poziomu oprogramowania – skoro da się je wyłączyć i „dorobić” sobie czarny pasek, to po co w ogóle wycięcie? Bo tak? Żeby tam sobie po prostu było? Nie jestem w stanie tego pojąć. Bardzo możliwe, że wraz z premierą Androida P oraz interfejsu przystosowanego do wycięcia doczekamy się zupełnie nowych funkcji czy możliwości – tego nie wiem. Jeśli tak, to świetnie. Jeśli nie, to notch dalej jest bezsensowną kopią Apple i kompleksem, jaki względem firmy z jabłkiem producenci urządzeń z Androidem mają od lat.

Nie chcę notcha w swoim smartfonie

Boję się, że za jakiś czas nie będzie wyboru i decydując się na flagowca trzeba będzie pogodzić się z tym, że mamy do czynienia z wycięciem w ekranie. Mam nadzieję jednak, że w biurach projektowych największych producentów ktoś pójdzie po rozum do głowy i faktycznie posłucha użytkowników. Ciekawe, że niektóre marki pytają swoich klientów o to, co oni sądzą na temat notcha. Ja odczytuję to jako próbę wybadania sytuacji – czy moda się przyjmuje czy też większość użytkowników patrzy na nią sceptycznie. To w końcu ważny czynnik w kontekście tego, jak po premierze będzie sprzedawał się sam produkt.

Zmieniając smartfona zawsze patrzę na design. To pierwsza rzecz, która determinuje ewentualną pozytywną lub negatywną decyzję o zakupie. Jeśli urządzenie będzie miało notcha, to pozwolę zarzucić sobie nieśmiertelnym klasykiem…

„Paaanie, daj Pan spokój”.

Czy kupiłbyś smartfona z wycięciem w ekranie?