Broadcom wyciąga najgorsze brudy Qualcomma. Wszystko po to, żeby przejąc producenta Snapdragonów

W świecie wielkich pieniędzy wszystkie chwyty są dozwolone. Broadcom od dłuższego czasu ma chrapkę na Qualcomma. Skoro propozycja zapłacenia 130 miliardów dolarów i uzupełnienie zarządu firmy o 11 „niezależnych” (a tak naprawdę – popierających Broadcom) członków, zostały przez Qualcomma odrzucone, koncern z Irvine chwycił się innych środków. Nieoficjalnie oskarża Qualcomma o współpracę z firmami, które przekazują dane wywiadowcze chińskiemu rządowi. 

Broadcom przyjął zadziwiającą taktykę, jeśli chodzi o strategię przejęcia znanego producenta mobilnych chipów, jakim jest Qualcomm. Amerykański Komitet ds. Inwestycji Zagranicznych (CFIUS) wyraził zastrzeżenia wobec polityki Broadcoma jako firmy, która choć ma centralę w Stanach Zjednoczonych, to spora część jej działalności koncentruje się za granicą. W odpowiedzi Broadcom skrytykował biznes Qualcomma. Dlaczego?

Biura Broadcomu znajdują się między innymi w Singapurze. Koncern chce zostać firmą z adresem przypisanym do amerykańskiego Delaware, ale to nie takie proste. USA tak szybko nie oddadzą Broadcomowi całego rynku, dopóki komisja CFIUS nie rozwieje wątpliwości co do tego, jak przejęcie Qualcomma wpłynie na inne amerykańskie firmy. Wobec wielkich potentatów, działających głównie poza granicami Stanów Zjednoczonych, Komitet jest bardzo ostrożny.

Amerykański Komitet ds. Inwestycji Zagranicznych ma więc ciężki orzech do zgryzienia. Jeśli Qualcomm byłby wykupiony przez Broadcom, to rozwój sieci 5G w USA będzie zależał głównie od firm z azjatyckimi konotacjami. CFIUS, świadomy zagrożeń, jakie mogłyby z tego wynikać, może blokować taką fuzję, będąc organem doradczym prezydenta.

Najlepsze jest to, w jaki sposób Broadcom postanowił walczyć. Firma stara się uzmysłowić Komitetowi, że więcej powiązań z chińskimi firmami i tamtejszym rządem ma Qualcomm niż ona. W USA to wciąż delikatna kwestia, bo już od 2012 roku ZTE i Huawei są posądzane o szpiegowanie na rzecz Chińczyków, a właśnie z nimi mam mieć sporo wspólnego Qualcomm.

Deprecjonowanie Qualcomma w oczach Komitetu może nie jest najbardziej eleganckim sposobem na rozwiewanie wątpliwości co do czystości intencji Broadcoma, ale trzeba przyznać, że niektóre fakty się zgadzają. Qualcomm, opracowując swoje Snapdragony, siłą rzeczy musiał współpracować z Chinami. Dodatkowo jakiś czas temu firma była zmuszona zapłacić 7,5 miliona dolarów kary, ponieważ naruszyła międzynarodową ustawę antykorupcyjną (FCPA), zatrudniając na wysokich stanowiskach w przedsiębiorstwie krewnych chińskich urzędników państwowych.

Głosowanie dotyczące dołączenia 11 osób do zarządu Qualcomma (co w gruncie rzeczy doprowadziłoby do przejęcia kontroli nad koncernem przez Broadcom), zostało przesunięte z 6 marca na 4 kwietnia. Wtedy okaże się, jak potoczą się dalsze losy giganta z San Diego.

 

źródło: Barrons przez PhoneArena