Zabezpieczenia biometryczne – czytnik odcisków palców i rozpoznawanie twarzy
LG w V30 postawiło na dwa rodzaje zabezpieczeń biometrycznych, choć odnoszę wrażenie, że mało kto sprawdził działanie drugiego z nich. Bo tuż obok skanera odcisków palców, mamy tu również rozpoznawanie twarzy (dziwne by było, gdyby LG zdecydowało się na jego usunięcie, skoro rozwiązanie to zaimplementowano w dużo tańszym Q6).
Jak to działa w rzeczywistości? Bardzo podobnie, jak w tańszym modelu – bez większego problemu odczytuje twarz użytkownika, gdy telefon znajduje się równolegle do niego. Problemy pojawiają się, gdy jest po skosie, gdy np. nie chcemy podnieść leżącego na biurku telefonu. Nie jest to moja ulubiona metoda odblokowywania smartfona (ani też najbardziej skuteczna), dlatego też szybko ją wyłączyłam na rzecz skanera odcisków palców.
Ten znajduje się z tyłu smartfona, nieco poniżej podwójnego aparatu. Jest okrągły, znajduje się tuż pod palcem wskazującym, więc dokładnie tam, gdzie wędruje palec po wzięciu telefonu w dłoń. No dobrze, a co gdy smartfon leży na płaskiej powierzchni lub jest umieszczony w uchwycie samochodowym? Korzystając z czytnika odcisków palców, aby odblokować telefon bez potrzeby sięgania do niego palcem, w V30 wystarczy ustawić wzór, którego wprowadzanie nie wymaga wybudzania ekranu – sekwencja musi się składać z sześciu stuknięć w trzech różnych ćwiartkach i działa na całym ekranie. Genialne rozwiązanie, dodatkowo bezpieczniejsze niż chociażby kod PIN czy wzór rysowany po ekranie – zawsze przecież zostanie na nim ślad, który można łatwo odtworzyć.
Jeśli chodzi o samo działanie skanera, jest on niewątpliwie skuteczny – nie pamiętam, kiedy ostatni raz zdarzyło mi się, by nie chciał poprawnie odczytać mojego odcisku palca. Jednocześnie jest też nieco wolniejszy od czytnika ze smartfonów Huawei.
Czas pracy akumulatora
LG V30 został wyposażony w ogniwo o pojemności 3300 mAh. I choć może wartość ta nie wygląda fascynująco, czas pracy jest naprawdę dobry. W moich rękach V30 wytrzymywał średnio dzień, a najczęściej nawet 1,5 dnia z dala od ładowarki. Oczywiście wszystko zależało od tego, jak mocno go eksploatowałam.
Podczas typowego wykorzystania, z WiFi i LTE po pół, osiągnięcie dnia pracy i do 5,5-6 godziny SoT (na włączonym ekranie), nie jest dla niego wyzwaniem. Gdy przełączymy się wyłącznie na dane mobilne, SoT spada do ok. 4,5-5,5 godziny, a gdy dołożymy do tego jeszcze GPS i jasność ekranu ustawimy na maksymalną, SoT zmaleje do 3,5-4,5 godziny. Maksymalnie udało mi się z baterii V30 wyciągnąć 8 godzin na włączonym ekranie, oglądając seriale na Netfliksie na WiFi (tak, miałam wtedy urlop ;)).
A jeśli jesteście ciekawi, jak Always on display wpływa na rozładowywanie baterii, już piszę? Z moich obserwacji wynika, że w trybie bezczynności (uśpienia), średnio spada 1% na godzinę.
Pełny proces ładowania LG V30 trwa ok. godziny i czterdziestu pięciu minut, z czego pierwsze 40% ładuje w pół godziny.
Aparat
W przypadku możliwości foto warto usystematyzować wszystkie informacje na temat aparatów w LG V30, bo można się pogubić:
tylny standardowy: 16 Mpix, f/1.6, rozmiar piksela 1,0 μm, kąt 71°,
szerokokątny: 13 Mpix, f/1.9, rozmiar piksela 1,0 μm, kąt 120°,
przedni: 5 Mpix, f/2.2, rozmiar piksela 1,12 μm; standardowy kąt 82°, szeroki kąt – 90° (nie ma drugiego obiektywu, funkcja szerokiego kąta programowa.
W ocenie zdjęć zrobionych za pomocą LG V30 jestem trochę rozdarta. Z jednej strony uwielbiam (tak, to jest idealne słowo: uwielbiam) możliwość fotografowania za pomocą szerokiego kąta – zwłaszcza na wszelkiego rodzaju wyjazdach opcja ta jest nieoceniona. Ale z drugiej strony główny aparat w standardowym trybie nie wzbudza we mnie efektu WOW. Jeśli miałabym też porównać możliwości fotograficzne zeszłorocznych flagowców, byłoby to: Samsung Galaxy Note 8 > Huawei Mate 10 Pro > iPhone X >= LG V30. Nie zrozumcie mnie źle – zdjęcia z każdego flagowca są bardzo dobre, ale każde ma inną, swoją charakterystykę barw i odwzorowania kolorów, a kwestia ich oceny jest indywidualna. Dodatkowo w porównaniu z innymi flagowcami, często na zdjęciach z V30 brakuje szczegółowości, a i pojawia się spora ziarnistość.
Zresztą, zachęcam do zapoznania się z kilkoma zdjęciami porównawczymi, zrobionymi przeze mnie czterema flagowcami i ich oceny (od lewej: Huawei Mate 10 Pro, Samsung Galaxy S8+, LG V30 i iPhone X):
Poniżej natomiast jeszcze trochę innych przykładowych zdjęć z LG V30:
Tym, co mi się nie podoba w LG V30, to jakość zdjęć z przedniego aparatu, czyli selfie. Nie jestem szczególnie wymagająca pod tym względem, ale kamerka ma częstą tendencję do prześwietlania jasnych scenerii, a w gorszych warunkach oświetleniowych widać dużą ziarnistość. Mogłabym się przyczepić też do braku trybu portretowego, ale ptaszki ćwierkają, że tego typu funkcja programowa pojawi się wraz z nadejściem Oreo. Warto pamiętać też, że z przodu mamy tylko jeden obiektyw, a opcja szerokiego kąta jest programowa – zmiana jest niewielka.
A co z wideo? W jednym z moich vlogów powiedziałam, że uwielbiam nagrywanie wideo oferowane przez LG V30, zwłaszcza w trybie szerokiego kąta – na urlopie nagrywane widoki falującego oceanu naprawdę cieszyły moje oczy. A do tego świetna stabilizacja wideo, naprawdę genialna – nie wiem czy nie najlepsza, jeśli pod uwagę weźmiemy wszystkie flagowe smartfony i bardzo dobre zbieranie dźwięku. Widać wyraźnie, że LG postawiło na zaawansowane możliwości kręcenia materiałów wideo, bo efekty uzyskiwane już w trybie automatycznym (w którym nagrywać będzie większość z nas) są wręcz doskonałe.
A do tego dochodzi tryb profesjonalny oraz Cine Video, przeznaczone już dla bardziej wymagających użytkowników. Mi do gustu najbardziej przypadł punktowy zoom, dzięki któremu nie przybliżamy wideo centralnie, jak to ma miejsce standardowo, a wybrany przez nas obszar kadru. Niestety, funkcja ta dostępna jest jedynie po przełączeniu się w Cine Video.
Kilka moich vlogów, pokazujących jakość nagrań z V30 w różnych warunkach oświetleniowych, możecie znaleźć poniżej:
Podsumowanie
Co do tego, że LG V30 jest świetnym smartfonem, nie mam najmniejszych wątpliwości. Szkoda tylko, że – jak to koreański koncern ma ostatnio w zwyczaju – znów musieliśmy dość długo czekać na premierę tego modelu w Polsce, co prawdopodobnie również wpłynęło na to, że część klientów skusiło się na jednego spośród pozostałych flagowców. Szkoda też, że mimo późnej premiery cena wcale szybko nie spada, a chyba tego byśmy wszyscy oczekiwali (z 3799 złotych cena spadła do poziomu ok. 3589 złotych). Tu na myśl przychodzi Huawei Mate 10 Pro, którego można kupić za ok. 2999 złotych już kilka miesięcy po premierze.
Abstrahując jednak od ceny, V30 broni się jako flagowiec. Z jakiejkolwiek strony byśmy na niego nie spojrzeli, tam znajdziemy sporo zalet, gdzie pierwsze skrzypce gra bardzo dobry wyświetlacz, doskonała jakość dźwięku (i świetne słuchawki w zestawie), szeroki kąt zwłaszcza podczas nagrywania wideo i bateria dotrzymując kroku. Nie jest jednak smartfonem bez wad. Tu na ten moment na pierwszy plan wysuwa się brak najnowszej wersji systemu (ale ta już za rogiem), jakość zdjęć robionych w trudniejszych warunkach i z przedniej kamerki, a także kiepski głośnik mono.
Czy to są istotne wady? Na to pytanie musicie sobie odpowiedzieć sami. Ja wiem natomiast, że V30 jest po prostu przyjemnym smartfonem, który potrafi sobą zainteresować. A gdy jego cena spadnie, stanie się jeszcze bardziej atrakcyjną propozycją.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Audio
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie
LG V30 kupicie m.in. u naszego partnera, tj. w Komputroniku!