Wyobraź sobie taki scenariusz: zamawiasz Ubera, wsiadasz, jedziesz 20 minut, wysiadasz i z uśmiechem na twarzy idziesz dalej. Po chwili mina Ci jednak rzednie, ponieważ aplikacja powiadamia Cię, że ten krótki kurs kosztował Cię kilkadziesiąt dolarów. Niemożliwe? Jak najbardziej, wiele osób miało taką przygodę.
Zasada działania Ubera jest prosta: w aplikacji podaje się miejsce odjazdu oraz destynację i od razu pokazuje ona szacowany koszt kursu dla różnych opcji transportu. UberPOP jest tańszy, uberSELECT nieco droższy, aczkolwiek w niektórych (krótszych) przypadkach zdarza się, że różnica w cenie jest praktycznie żadna i lepiej wybrać ten drugi.
Oczywiście w niektórych miejscach na świecie oferta Ubera jest nieco bogatsza, aczkolwiek nigdy nie jest tak, żeby krótka przejażdżka kosztowała pasażera kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Tymczasem Uber czasami potrafi zrobić taką niespodziankę. Jeden z użytkowników Twittera wrzucił widoczny poniżej screen z informacją, że jego przyjaciel zapłacił za 21-minutowy, prosty kurs aż 18518,50 dolarów kanadyjskich, czyli równowartość około 52 tysięcy złotych, podczas gdy powinien on kosztować od 12 do 16 CAD (35-45 złotych)!
My friend was charged 18K for a 20 Min ride (!), and they are sticking to it. What in the world??? This is insane! @Uber_Support @badassboz @Uber pic.twitter.com/RjFihVLKIC
— Emily Kennard (@emilykennard) December 9, 2017
Klient Ubera naturalnie złożył reklamację i została ona oczywiście uznana, a pieniądze wróciły na konto użytkownika, aczkolwiek mimo wszystko trochę czasu to zajęło. Nie jest to jednak pierwszy raz, kiedy popularny przewoźnik kasuje bajońskie sumy za kurs. W zeszłym roku inny pasażer zapłacił na przykład 30000 dolarów amerykańskich, a jeszcze rok wcześniej klientce z Manhattanu policzono 12000 dolarów amerykańskich za kurs warty 56,40 dolarów.
Na szczęście takie wpadki nie zdarzają się nazbyt często, lecz przywoływane sytuacje powinny uczulić każdego, kto korzysta z Ubera, że po każdym kursie należy zerknąć, ile pieniędzy przewoźnik pobrał z podpiętej do konta karty. Szczególnie, jeżeli jest to karta kredytowa, ponieważ w przypadku debetowej tak ogromna płatność najpewniej zostałaby odrzucona. Chyba, że ktoś na głównym koncie trzyma ogromne sumy, ale to raczej (a przynajmniej tak mi się wydaje) rzadkość.
Źródło: BGR, Slate, Business Insider