Xiaomi Redmi 4A sprzedaje się świetnie – i są na to dowody – ale czas płynie nieubłaganie i nieuchronnie zbliża się moment, w którym smartfon doczeka się następcy. I choć nie oczekujemy od niego zbyt wiele – wszakże to budżetowa seria – to wszystko wskazuje na to, że producent zdecyduje się na lekki, ale bardzo atrakcyjny z punktu widzenia użytkownika upgrade.
W TENAA proces certyfikacji przeszedł niedawno model o oznaczeniu kodowym MCT3B, lecz można być niemal pewnym, że na rynku pojawi się on właśnie jako Redmi 5A. Sugeruje to nie tylko jego specyfikacja (o której za chwilę), ale również design, wyraźnie nawiązujący do zaprezentowanego niedawno Redmi Note 5A. Nie jest to kalka 1:1, ale jesteśmy w stanie dopatrzyć się podobieństw.
Jeżeli natomiast chodzi o specyfikację, to w większości jest ona bardzo podobna do listy parametrów Redmi 4A. Smartfon wyposażono bowiem w 5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości HD (720×1280; 294 ppi), czterordzeniowy procesor o częstotliwości taktowania 1,4 GHz (najpewniej Qualcomm Snapdragon 425 z układem graficznym Adreno 308), 32 GB pamięci wewnętrznej z możliwością rozszerzenia przy pomocy karty microSD o maksymalnej pojemności 128 GB oraz aparaty: 13 Mpix na tyle i 5 Mpix na przodzie. Całość pracuje pod kontrolą systemu Android 7.1.2 Nougat (oczywiście z interfejsem MIUI 9) i zasilana jest przez baterię o pojemności 3000 mAh.
Celowo nie wspomniałem jeszcze o ilości pamięci operacyjnej. Jak podaje TENAA, mają być jej 3 GB. Dla porównania, Redmi 4A oferował „tylko” 2 GB. Co prawda niedawno pojawiła się wersja z 3 GB RAM, ale jest dostępna wyłącznie w Indiach. Następca będzie miał tyle w standardzie, co – przynajmniej według mnie – jest świetną wiadomością i miłym zagraniem Xiaomi.
Jeszcze nie wiadomo, kiedy dokładnie zadebiutuje Redmi 5A, ale warto czekać, ponieważ Xiaomi szykuje kolejnego, bardzo udanego budżetowca, którego na pewno klienci pokochają tak samo jak Redmi 4A.
*Na zdjęciu tytułowym Xiaomi Redmi 4A (pod linkiem znajdziecie jego recenzję)
Źródło: TENAA dzięki GizmoChina