Dobra reklama to taka, która zapada w pamięć, ponieważ wówczas istnieje spore prawdopodobieństwo, że przy najbliższej okazji zdecydujemy się kupić promowany przez nią produkt. O najnowszej reklamie OnePlus 5 na pewno szybko nie zapomnicie, chociaż osobiście nie uważam, żeby była zbytnio udana.
Reklamę zatytułowano Lake Blood i już po samej nazwie oraz pierwszym ujęciu fani klasyki horroru zapewne się domyślą, skąd czerpano inspirację. Tym, którzy nie ogarniają powiem, że chodzi o serię Piątek 13-tego. Składa się ona z kilkunastu filmów, ale we wszystkich chodzi o to samo – psychopatyczny zabójca wyżyna w pień 99% osób, które na wakacje przyjechały do domku w lesie nad jeziorem. Sam obejrzałem kilka z nich i szczerze przyznaję, że mega mi się podobały, choć powrót w środku nocy do łóżka po skończonym seansie przed telewizorem oznaczał rozświetlenie świateł w całym mieszkaniu (miałem wtedy kilkanaście lat i bardzo bujną wyobraźnię ;)).
Motyw więc bardzo fajny, jednak to, co później się dzieje na przywoływanej tu reklamie, jest już 100 razy głupsze niż fakt, że wielokrotnie uśmiercany Jason za każdym razem powracał (w czasami absurdalny sposób) do żywych w następnym filmie. Widzimy bowiem dziewczynę, która robi zdjęcie „jakimś” smartfonem, gdy nagle z lasu wybiega zakrwawiony chłopak, goniony przez psychopatę z piłą mechaniczną w rękach. Po chwili podbiega on do dziewczyny i wytrąca jej urządzenie z ręki, a następnie wręcza jej OnePlus 5, przekonując, że zrobi on niesamowite zdjęcia (i wymienia wszystkie jego możliwości i zalety).
Później jednak dzieje się coś gorszego – wspomniany chłopak mówi dziewczynie, że jej to udowodni i ta – jak gdyby nigdy nic – biegnie pozować przed psychopatą jak jakaś laluna, wyginając się w powabnych pozach i w ogóle nie zważając na fakt, że zaraz za nią znajduje się koleś z piłą mechaniczną w rękach. Jak to się kończy, widać w ostatnim ujęciu.
OK, reklama sama w sobie może i jest zabawna, pod warunkiem, że nie potraktujemy jej dosłownie i wiemy, skąd czerpano inspirację. Jednak jej bohaterami są młodzi ludzie, co sugeruje, że targetem materiału są właśnie osoby w podobnym wieku. A takie jednostki – jak nieraz już donosiły media – czasami nie są w stanie odróżnić fikcji od rzeczywistości. Dla mnie – patrząc z ich perspektywy – przekaz jest jeden: nieważne są okoliczności, najważniejsze jest dobre zdjęcie. Nawet, gdybyś je miał/a przypłacić życiem.
Możecie mi zarzucić, że podchodzę do tej reklamy zbyt poważnie, ale specjalnie zajrzałem do komentarzy i nie tylko ja ją uznaję za – delikatnie mówiąc – niezbyt udaną. Mimo wszystko, macie się prawo ze mną nie zgodzić i uszanuję Waszą opinię. Koniecznie dajcie znać w komentarzach, co wy sądzicie o tym materiale.
Źródło: OnePlus