Urząd Komunikacji Elektronicznej zamierza ulżyć nieco poszukującym dostawcy internetu, tworząc aplikację do mierzenia i porównywania prędkości łącz stacjonarnych i mobilnych. A dokładniej – zamierza to zlecić jakiejś firmie. Jeśli do tego dojdzie, może być ciekawie.
Parlament Europejski wyraził się w tej sprawie dość jasno: umowa podpisywana przez osobę korzystającą z usług internetowych zobowiązuje nie tylko konsumenta, ale i dostawcę. Mają w niej pojawiać się informacje dotyczące prędkości transmisji danych. Jeśli chodzi o sieci stacjonarne, to ma to wykraczać sporo poza dość ogólne (przykładowe) „do 100 Mb/s”.
W umowie ma być jasno określona prędkość internetu:
- minimalna
- zwykle dostępna
- maksymalna
Za to w sieciach mobilnych będą podawane prędkości szacunkowe maksymalne.
Podawane prędkości będzie można weryfikować przez pomiar za pomocą mechanizmu monitorowania certyfikowanego przez UKE. Negatywne wyniki takiego testu będą mogły służyć za podstawę reklamacji z tytułu nienależytego wywiązywania się z umowy.
Urząd Komunikacji Elektronicznej jest zdania, że obecnie informacje dotyczące prędkości internetu oferowanego przez dostawców są przekazywane w sposób niejednolity. Stwarza to problemy tym, którzy chcieliby szybko porównać oferty i wybrać taką, która najbardziej im odpowiadała. Dodatkowo komplikuje to dochodzenie swoich praw podczas procesów reklamacyjnych, kiedy trudno udowodnić operatorowi, że „nie działało jak trzeba”, skoro nie uznaje on pomiarów prędkości wykonanych przy pomocy obcych narzędzi.
Oprócz tego, UKE we współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji, zamierza wprowadzić zmiany w Prawie telekomunikacyjnym. Będą one miały na celu „zwiększenie czytelności i przejrzystości ofert oraz zabezpieczenie interesów konsumentów w omawianym zakresie”.
Wychodzi więc na to, że porównując oferty internetu, nie będziemy musieli przegrzebywać się przez dziesiątki stron regulaminów i tabelek – przynajmniej w założeniu.
źródło: gsmonline