Już od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że Google pracuje nad własnym adblockiem, który zostałby zastosowany w przeglądarce Google Chrome. Nic w tym dziwnego – rozwiązania konkurencyjnie coraz częściej są wyposażone w to narzędzie. No i stało się, blocker reklam jest dostępny w mobilnej wersji Chrome’a.
Jednak na razie tylko w wersji Dev oraz Canary. Tak, jeśli chcemy korzystać z adblocka w przeglądarce Google’a, musimy się wyposażyć w którąś z tych dwóch opcji. Ja wybrałem pierwszą – Dev. Aplikacja sama w sobie nie odbiega od wersji stabilnej – da się zauważyć kilka kosmetycznych zmian, ale przede wszystkim znalazł się tam adblock.
Jednak niełatwo go włączyć. Sam musiałem poświęcić kilka chwil, żeby odnaleźć włącznik. Mogę więc Wam zaoszczędzić kilkadziesiąt sekund życia i powiedzieć, że znajdziecie go, kiedy przejdziecie następującą ścieżkę: ustawienia – ustawienia witryny – reklamy.
Adblock od Google’a działa bardzo dobrze. Blokuje to, co ma blokować – czyli reklamy. Niekiedy zdarza się tak, że jakiś blocker wpływa także na działanie włączników na stronach, a nawet całych witryn. Tutaj na szczęście tego nie doświadczymy (póki co).
W tym momencie jednak stajemy przed wyborem – czy blokować, czy nie blokować? Ile ludzi, tyle odpowiedzi. Niektórzy korzystają z adblocka wszędzie. Inni blokują treści tylko na wybranych witrynach. Niektórzy z kolei w ogóle tego nie robią. Ale która droga jest prawidłowa? Marek Pakoński na łamach Tabletowo >w swoim felietonie< opisał, jak to wygląda z jego perspektywy.
Źródło: Android Police; własne