Do ulubionych zajęć disneyowskiego bohatera, Sknerusa McKwacza, należały „złote” kąpiele. Najbogatszy mieszkaniec Kaczogrodu i wujek Kaczora Donalda, miał zwyczaj integrować się ze swoimi ukochanymi pieniążkami każdego ranka. Jeśli iPhone 8 będzie wyglądał tak dobrze, jak na renderach, to Tim Cook ma szansę właśnie tak świętować jego świetną sprzedaż – bo równie ładnego iPhone’a jeszcze nie było.
To, co możemy oglądać na poniższych grafikach jest podobno ostateczną wersją iPhone’a 8. Forbes daje słowo harcerza, że rendery, które redakcja pozyskała od producenta etui (Nodus), są prawdziwe i reprezentują finalny produkt Apple.
Z samych grafik trudno wywróżyć coś nowego – potwierdzają się jedynie wcześniejsze ustalenia: nowy iPhone będzie miał 5,8-calowy ekran z cienkimi ramkami, port Lightning, głośniki stereo i duży przycisk odblokowywania ekranu, w którym (być może) zostanie zamontowany awaryjny skaner linii papilarnych, na wypadek gdyby nie zadziałał czytnik odcisków palców wmontowany w ekran.
Będzie też pionowo zorientowany, podwójny aparat, przy czym nie wiadomo, czy Apple zastosuje jakieś nowe sensory, czy też tylko ulepszy technicznie te zeszłoroczne. Jest też nadzieja na wydajniejszą baterię – Apple podobno zastosowało L-kształtne ogniwo, które zapewni nowemu iPhone’owi długi czas pracy.
Minusem tych wszystkich usprawnień ma być cena. iPhone 8 ma być najdroższym smartfonem w historii firmy – kwoty, jakie trzeba będzie wydać za smartfon mają zaczynać się od 1100 dolarów za sztukę.
Chociaż z drugiej strony – jestem pewien, że fani marki nie zawiodą i nie będą przejmować się takimi detalami jak „niewielka” podwyżka cen. Zwłaszcza, że można wyświadczyć tym samym Cookowi przysługę i umożliwić mu przybliżenie się do wizji idealnego poranka Sknerusa McKwacza.
źródło: Forbes