Travis Kalanick zrezygnował z pełnienia funkcji prezesa Ubera. Jest z firmą od 2009 roku, jednak ostatnio nie miała ona zbyt dobrej prasy, między innymi właśnie przez jego często krytykowaną prezesurę. Najwięksi inwestorzy Ubera postanowili interweniować i zalecili natychmiastową dymisję prezesa. Po godzinach dyskusji, Kalanick zgodził się ustąpić.
„Kocham Ubera bardziej niż cokolwiek na świecie. To dla mnie trudna chwila.” – napisał Kalanick w oświadczeniu dla The New York Timesa. Zaakceptował wniosek inwestorów z prośbą o usunięcie się w cień, tak by Uber mógł dalej się rozwijać, nie będąc powstrzymywanym przez jakąś kolejną aferę. Nie odchodzi z firmy całkowicie – będzie zajmował stanowisko w zarządzie Ubera.
Zwalniając fotel prezesa, Kalanick daje sobie więcej czasu, by pogodzić się ze śmiercią matki, która zginęła w wyniku wypadku. Travis musiał ponadto radzić sobie z efektami raportu na temat toksycznej atmosfery panującej w kierownictwie Ubera. A doniesienia dotyczące tego, że firma „psuje się” od środka, docierają do mediów od dłuższego czasu. Przez wewnętrzne problemy z przedsiębiorstwa odeszło kilku ważnych ludzi – obecnie Uber nie ma prezesa, dyrektora finansowego i kilku innych osób.
Od Ubera nadal odbijają się echa skandali związanych z molestowaniem seksualnym kobiet, na które dział personalny firmy nie zareagował w odpowiedni sposób. Zanotowano także przypadki dyskryminacji i inne szkodliwe zjawiska, co finalnie doprowadziło do zwolnienia ponad 20 osób. Inwestorzy przez cały ten czas stali murem za Kalanickiem, jednak ostatnie wydarzenia zmusiły ich do zajęcia jasnego stanowiska w sytuacji, gdy prezes firmy najwyraźniej sam nie potrafił lub nie chciał tego zrobić.
Uber niedawno opublikował wyniki finansowe, z których wynika, że firma nareszcie zaczęła na siebie zarabiać, choć nie jest łatwo. Teoretycznie Uber wyceniany jest na 70 miliardów dolarów, ale praktycznie niemal nie zarabia. A do tego traci wizerunkowo – w naszym kraju raz po raz „obrywa” się mu od taksówkarzy, a na całym świecie firma wyrobiła sobie opinię tolerującej molestowanie seksualne i nie potrafiącej zażegnać wewnętrznych sporów na szczeblu kierowniczym. publika musiała dostać wyraźny sygnał, że Uber coś z tym robi. Dlatego Kalanick musiał odejść.
źródło: TechCrunch