Chińskie władze oskarżyły ponad 20 pracowników o sprzedaż danych osobowych o wartości 7,36 miliona dolarów, pochodzących z wewnętrznych serwerów Apple. Okazuje się więc, że dane mogą zostać skradzione nie tylko przez przestępców z zewnątrz.
Apple podejmuje ogromne starania, żeby dane gromadzone przez klientów firmy były odpowiednio chronione przed agresorami z zewnątrz. Nie udostępnia ich nawet na prośbę rządów i wymiaru sprawiedliwości. Tym razem cios zadano (w pewnym sensie) od środka. Pozyskano dane o wartości milionów dolarów.
Według chińskich mediów państwowych (do których, swoją drogą, można mieć ograniczone zaufanie), policja w Zhejiang zatrzymała 20 pracowników firm będących dostawcami usług lub partnerami biznesowymi Apple. Według innych danych aresztowano 22 osoby, które były zaangażowane w nielegalny handel danymi osobowymi.
Zatrzymajmy się więc przy tej pierwszej opcji. Dwudziestu pracowników, zatrudnionych przez dostawców Apple (nie przez Apple samo w sobie), miało dostęp do danych użytkowników urządzeń tego producenta, w tym do nazw, numerów telefonów, identyfikatorów Apple i innych informacji, które sprzedawali za ekwiwalent wahający się między 2$ a 27$ za „sztukę”. Łącznie dane warte były 7,36 miliona dolarów.
Oskarżeni złodzieje korzystali z wewnętrznych, specjalistycznych programów Apple. Wszyscy znajdują się w areszcie. Podczas aresztowania policjanci zajęli komputery, telefony i karty kredytowe. Mediom przekazano, że sieć sprzedaży danych online została rozbita. Nie jest jasne, czy skradzione informacje pochodziły tylko od klientów Apple w Chinach i czy były sprzedawane tylko w kraju.
źródło: cnet