Honor 8, jak doskonale wiecie, podczas testów zrobił na mnie świetne wrażenie. Na tyle dobre, że przez długi czas uważałam go (i w sumie dalej uważam) za faworyta w jego półce cenowej. Z tym większym zainteresowaniem podeszłam do jego większego, ale i młodszego brata, Honora 8 Pro, którego miałam okazję testować przez ostatnie tygodnie. Jak wypadł i czy zaskarbił sobie moją sympatię? Cóż, nie ukrywam, że tak.
Parametry techniczne Honora 8 Pro:
- wyświetlacz IPS 5,7″ o rozdzielczości 2560 x 1440 pikseli,
- ośmiordzeniowy procesor Kirin 960 (4x Cortex A73 2,4 GHz + 4x Cortex A53 1,8 GHz) z Mali-G71 MP8,
- 6 GB RAM,
- 64 GB pamięci wewnętrznej,
- Android 7.0 Nougat z EMUI 5.0,
- podwójny aparat 12 Mpix f/2.2,
- kamerka 8 Mpix,
- LTE,
- hybrydowy dual SIM (zamiennie z microSD),
- GPS, Glonass,
- NFC,
- WiFi,
- Bluetooth,
- 3.5 mm jack audio,
- port USB typu C,
- port podczerwieni,
- czytnik linii papilarnych,
- akumulator o pojemności 4000 mAh,
- wymiary: 157 x 77,4 x 7 mm,
- waga: 185 g.
Cena w momencie publikacji recenzji: 2499 złotych
Wideorecenzja Honora 8 Pro
Wzornictwo, jakość wykonania
W ocenie wzornictwa Honora 8 Pro, nie ukrywam, jestem nieco rozbita. Z jednej strony bardzo podobał mi szklany Honor 8 i to, w jaki sposób załamywał światło, z drugiej jednak – nie przepadałam za jego podatnością na odciski palców, a w ostateczności też na rysowanie się. W Honorze 8 Pro producent zrezygnował ze szkła na rzecz aluminium, co jednym może się podobać, a innym wprost przeciwnie. Ostatecznie jednak stoję po stronie osób, które uważają tę zmianę za plus. Wszystko dlatego, że smartfon wciąż świetnie wygląda, a na jego obudowie nie widać odcisków palców ani żadnych rysek.
Co ciekawe jednak, po prawie trzech tygodniach testowania Honora 8 Pro, na jego obudowie pojawił się jednak mały mankament. Nie mam na myśli dwóch rysek, których można się dopatrzeć na jego ekranie (widać je wyłącznie, gdy przetrze się ekran), a swego rodzaju zadrapanie prawej krawędzi, gdzie widoczny jest ubytek – w pierwszej chwili wydawało mi się nawet, że krawędź ta jest brudna, szybko jednak okazało się, że z tego miejsca po prostu zeszła farba. Jak i kiedy? Tego nie wiem.
Oprócz tej jednej niespodzianki, obudowa wygląda jak nowa – również obiektywy aparatu nie uległy zarysowaniu, choć tu muszę wspomnieć, że i tak najbardziej są one narażone na palcowanie się, więc przed wykonaniem zdjęcia warto je przetrzeć.
Patrząc na tylną obudowę w oczy rzucają się czarne linie antenowe, które – moim zdaniem – całkiem ładnie komponują się z granatową obudową. Z przodu natomiast można dostrzec stosunkowo wąskie ramki przy prawej i lewej krawędzi ekranu, natomiast już dużo szersze nad i pod nim. Mimo wszystko jednak wygląd Honora 8 Pro oceniam pozytywnie.
Z racji tego, że Honor 8 Pro jest kolejnym przedstawicielem smartfonów z ekranami o przekątnej 5,7”, do najmniejszych nie należy. Jego wymiary to 157 x 77,4 x 7 mm, a masa – 185 g. Urządzenie na upartego da się obsługiwać jedną ręką, ale warto przy tym mieć świadomość konieczności manewrowania telefonem, co może skutkować wyślizgnięciem się go z rąk. W normalnych warunkach, trzymając smartfon całkowicie standardowo, jestem w stanie dosięgnąć kciukiem do maksymalnie drugiego rzędu ikon od góry – nie ma szans, żebym dosięgnęła do pierwszego, bez lekkiego ześlizgnięcia telefonu w dłoni. Tu jednak warto znowu nawiązać do zastosowania aluminiowej obudowy – zapewnia lepszą przyczepność niż śliskie szkło.
Idąc dalej, spójrzmy na rozmieszczenie przycisków i złączy. Tu raczej nic nie zaskakuje. Na prawym boku mamy przyciski do regulacji głośności o płaskiej powierzchni i włącznik (chropowaty), które są dobrze wyczuwalne pod palcami, aczkolwiek można nieco przyczepić się do ich osadzenia w obudowie – osoby bardziej wrażliwe zwrócą uwagę na to, że przyciski delikatnie chyboczą się prawo-lewo. Nie przeszkadza to w użytkowaniu, ale warto o tym wspomnieć. Lewy bok z kolei przeznaczony został na szufladkę, która skrywa w sobie dwa sloty kart nanoSIM zamiennie z microSD (slot jest hybrydowy).
U góry znajdziemy port podczerwieni i mikrofon, natomiast na dole – 3.5 mm jack audio (co według mnie jest plusem), USB typu C oraz głośnik mono. Z przodu, nad taflą 5,7-calowego ekranu, umieszczony został czujnik światła, dioda powiadomień oraz obiektyw aparatu, z kolei z tyłu – dwa obiektywy aparatu z diodą doświetlającą oraz, poniżej, w centralnej części, czytnik linii papilarnych, znajdujący się nieco pod powierzchnią obudowy.
Wyświetlacz
Pamiętam, jak jeszcze nie tak dawno CEO Huawei zarzekał się, że Huawei nie będzie podążał drogą pozostałych producentów stosujących ekrany QHD w swoich smartfonach. Nie minęło kilka miesięcy, a na rynku pojawiły się takie modele – zarówno bezpośrednio od Huawei, jak i spod skrzydeł Honora. I właśnie taką rozdzielczość, tj. 2560 x 1440 pikseli, przy 5,7-calowej matrycy IPS, znajdziemy w testowanym Honorze 8 Pro. I muszę Wam powiedzieć, że tak na dobrą sprawę trudno jest mi wskazać jakiekolwiek negatywne cechy tego wyświetlacza.
A zacznę od jasności, bo to ona będzie odgrywać kluczową rolę w ciągu kolejnych kilku wiosenno-letnich miesięcy. Jasność maksymalna, co świetnie pokazały ostatnie słoneczne dni na Teneryfie, jest wręcz doskonała. Nie ma najmniejszych problemów z dojrzeniem zawartości ekranu nawet w pełnym słońcu leżąc na plaży. Jasne, refleksy błyszczącego ekranu dają się we znaki, ale wciąż zapewnia on naprawdę wysoki komfort użytkowania w takich warunkach. Jeśli chodzi o jasność minimalną, również nie mam zastrzeżeń – nie dość, że jest niska, to jeszcze możemy włączyć filtr światła niebieskiego i komfortowo korzystać z Honora 8 Pro nocą. Do całości dodano oczywiście czujnik światła, dzięki czemu jasnością ekranu może sterować automatyka, z czym sobie zresztą bardzo dobrze radzi.
Jeśli chodzi o pozostałe aspekty, zastosowana rozdzielczość 2560 x 1440 pikseli przy przekątnej ekranu 5,7” przekłada się na zagęszczenie pikseli na poziomie 515 ppi. A to z kolei oznacza, że naprawdę nie musicie się obawiać o ewentualny brak ostrości wyświetlanego obrazu czy poszarpanie krawędzi ikon. Pod tym względem wyświetlacz sprawuje się świetnie. Choć początkowo miałam obawy, jak sprawdzi się Kirin 960 w połączeniu z takim ekranem, tak po testach nie mam już żadnych wątpliwości – wszystko działa tak, jak należy.
Zatrzymując się jeszcze na chwilę przy samym ekranie muszę zwrócić Waszą uwagę na trzy kwestie – kąty widzenia są znakomite, reakcja na dotyk natychmiastowa i precyzyjna, podobnie zresztą, jak sam ślizg palca po ekranie, co wskazuje na zastosowanie warstwy oleofobowej. Do tego w ustawieniach wyświetlacza mamy możliwość zmiany temperatury barwowej (ciepła, zimna lub dopasowana przez użytkownika), a także trybu ekranu (mały / średni / duży) i rozmiaru czcionki – do wyboru są cztery, ja korzystam z najmniejszej.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Czytnik linii papilarnych. Akumulator. Aparat. Podsumowanie