Pewne środowiska wprost nienawidzą Ubera. Niektóre nawet tak bardzo, że zrobią wszystko, aby go „wykurzyć” ze swojego podwórka. Taka sytuacja miała miejsce m.in. we Włoszech. Tamtejsi taksówkarze, pracujący dla innych korporacji, pozwali firmę i ku ich uciesze, sąd nakazał Uberowi zaprzestanie działalności w tym kraju. Ten się jednak odwołał i dzięki temu może bez przeszkód nadal tam funkcjonować.
W wielu krajach – w Polsce również – Uber jest obiektem ataków ze stron taksówkarzy, pracujących dla innych korporacji. Przybierają one różne formy, od bezpośrednich, czyli niszczenia mienia, aż po bardziej „cywilizowane”, na przykład pozwy sądowe. I właśnie na tę ostatnią ścieżkę zdecydowali się temperamentni Włosi.
Ich zdaniem, Uber grał na rynku nieuczciwe, na czym cierpieli pracownicy konkurencyjnych, „tradycyjnych” korporacji. W pewnym momencie miarka się przebrała, dlatego „poszkodowani” postanowili pozwać firmę. Ku ich uciesze, włoski sąd w całości się z nimi zgodził i nakazał Uberowi w ciągu dziesięciu dni zaprzestania działalności na terenie tego kraju.
Amerykańska firma nie miała jednak zamiaru poddać się bez walki. Dlatego odwołała się od wyroku. I jak się właśnie okazuje – opłacało się, ponieważ sąd apelacyjny unieważnił wcześniejsze postanowienie. Dzięki temu firma może nadal bez przeszkód kontynuować swoją działalność we Włoszech i promować swoje usługi.
Dwie największe instytucje konsumenckie, Codacons i UNC, cieszą się z takiego obrotu spraw, ponieważ większy wybór i konkurencja jest dobra dla klientów. Taksówkarze, którzy początkowo triumfowali, natomiast już mniej. Czy jednak i ci się nie poddadzą i też się będą odwoływać? Zobaczymy.
Źródło: Reuters