Za mną pierwszy weekend korzystania z Samsunga Galaxy S8. Miałem nieco czasu, aby przyjrzeć się urządzeniu dokładniej, ze szczególnym naciskiem na baterię. Wbrew moim obawom, nie jest źle, choć na ostateczną ocenę ogniwa daję sobie jeszcze nieco czasu.
Telefon po raz ostatni ładowałem w sobotę rano, przed południem. Weekend miałem dość napięty, jednak nie było to raczej gonienie za straconym czasem, do którego telefon byłby mi niezbędny. Posłuchałem nieco muzyki, posurfowałem po sieci, śledząc co ciekawsze wydarzenia ze świata piłki nożnej, wykonałem kilka połączeń. Sobota była więc dla Galaxy S8 dość spokojnym okresem.
W niedzielę plan dnia przedstawiał się podobnie, z tym, że nie szczędziłem sobie oglądania YouTube’a oraz grania w kilka ulubionych gier. Można tu wyjść z założenia, że smartfon musiał przepracować nieco czasu, jednak do maksymalnego dokręcenia mu śruby nieco zabrakło. Kątem oka zerkałem na słupek naładowania baterii, ale ten – ku mojemu zdziwieniu – trzymał się całkiem nieźle.
W nocy pojechałem jeszcze zrobić kilka zdjęć nocnych (serio, jest bardzo dobrze!) na potrzeby recenzji, a komunikat o niskim naładowaniu ogniwa baterii zaskoczył mnie dopiero gdzieś przed drugą w nocy. Smartfon nie poszedł od razu do ładowarki, bowiem chciałem przy okazji zobaczyć, jak urządzenie poradzi sobie na niskim naładowaniu baterii, bez włączonego trybu oszczędzania energii. Z 14% przed pójściem spać pozostało mi równe 10% dziewięć godzin później.
Teraz kilka informacji dla miłośników szczegółów:
- Rozdzielczość: FHD+,
- Tryb pracy: Kino AMOLED,
- Jasność: ~40-50%,
- Oszczędzanie baterii: wyłączone,
- Czas na ekranie: 4 – 4,5 godziny,
- Telefon poszedł witać się z ładowarką, gdy poziom naładowania akumulatora wskazywał 4%.
Wnioski, wnioski, wnioski
Smartfon miał pozornie spokojny weekend, jednak należy tutaj dodać także optymalizację i personalizację od strony softowej, pobieranie „moich” aplikacji z Google Play wraz z ich konfiguracją, co – mimo wszystko – potrafi odpowiednio odcisnąć swoje piętno na baterii. W ciągu najbliższych kilku dni stopniowo będę dociskał Galaxy S8 śrubę, żeby zobaczyć, na co stać baterię, kiedy robi się naprawdę gorąco. Ale póki co daleki jestem od krytykowania ogniwa o pojemności 3000 mAh. Jest niemal dokładnie tak, jak się spodziewałem.
O kolejnych perypetiach związanych z ósmą Galaktyką będę Was informował na bieżąco na łamach Tabletowo. Możecie także zerknąć na mój kanał na YouTube, gdzie już niebawem wpadną kolejne filmy poświęcone temu urządzeniu.