To, że w tym roku zobaczymy dwie wersje flagowca Samsunga było już właściwie pewne. Choć producent oficjalnie nie wydał żadnego oświadczenia w tej sprawie, wszystkie przecieki na ten temat są bardzo zgodne. Czołowy informator mobilnego światka, Evan Blass, potwierdził właśnie, że większa odmiana Galaxy S8 będzie miała „plusa” w nazwie.
Zatem: Samsung Galaxy S8+. Tak będzie nazywać się tegoroczny 6,2-calowy koreański potwór mobilny. Producent zrezygnował z dodawania przyrostka „Edge” ze względu na to, że nie miałoby to teraz większego sensu. O ile w aktualnych „galaktykach” takie rozróżnienie jest przydatne, bo S7 ma wersję z płaskim ekranem, jak i z zagiętym na bokach, tak w es-ósemkach edycji „flat” nie uświadczymy.
In case you were interested… pic.twitter.com/bpcOFZmOC3
— E (@evleaks) February 10, 2017
To nie jedyna informacja, jaką otrzymaliśmy od Blassa. Według tego, co podrzucił dziś rano na Twittera, standardowa wersja Galaxy S8 ma rzeczywiście mieć ekran o przekątnej 5,8 cala. Wychodzi na to, że nie ma szans na flagowca Samsunga z mniejszym wyświetlaczem.
I've been seeing this misreported quite a bit, so, just to clarify:
GS8 – 5.8" QHD
GS8+ – 6.2" QHDBoth displays are, ofc, SAMOLED.
— E (@evleaks) February 12, 2017
Samsung postanowił ciekawie rozegrać kwestię dystrybucji nowych modeli. Spodziewając się zdecydowanie lepszego przyjęcia Galaxy S8+, większa odmiana ma stanowić nawet 70% wszystkich wyprodukowanych flagowców w tym roku. Z pewnością jest to uwarunkowane tym, że trend posiadania urządzeń o większych przekątnych ekranów wciąż się umacnia.
Koreańczycy zamierzają pobić rekordy sprzedaży swoich nowych urządzeń. Niektórzy na pewno będą kręcić nosem i narzekać, że „wersja flat lepsza”, że „Samsung nie daje klientom możliwości wyboru” i tak dalej. Jednak Samsung wypracował sobie już taką pozycję na rynku, która pozwala mu na tego typu zagrania. Nie zadowoli wszystkich, ale i tak sprawi, że po jego smartfony ruszą całe masy ludzi. Coś jak Apple? ;)