Według firmy badawczej Strabase, ładowanie bezprzewodowe będzie dla producentów jednym z tzw. must have w tym roku. I rzeczywiście, dotychczasowe doniesienia sugerują, że możemy się go spodziewać w sporej części tegorocznych flagowców. W nowych iPhone’ach także. I to w dodatku wszystkich trzech.
Potwierdza to Ming Chi Kuo, analityk KGI, który jest dobrze zaznajomiony z planami produktowymi koncernu z Cupertino i już nieraz dostarczył nam informacji na temat tegorocznych iPhone’ów. Jego zdaniem możemy być pewni, że wszystkie trzy nowe iPhone’y, które zostaną zaprezentowane we wrześniu, zaoferują ładowanie bezprzewodowe. Jest to jednak zarówno dobra, jak i „zła” wiadomość.
Dobra, ponieważ jest to fajne udogodnienie, które czasami może się przydać. Co więcej, mówi się, że Apple pracuje nad rozwiązaniem, pozwalającym uzupełniać energię w akumulatorze nawet w odległości kilku metrów od ładowarki. Natomiast „zła” dlatego, że implementacja bezprzewodowego ładowania wpłynie na ceny smartfonów, tj. przyczyni się do ich podniesienia. I zapłacą oczywiście za to klienci, ponieważ koncern z Cupertino raczej nie weźmie dodatkowych kosztów na siebie.
Jak wyjaśnia Ming Chi Kuo, komponenty, niezbędne do tego, aby można było ładować baterię bezprzewodowo, w trakcie całego procesu wydzielają znacznie więcej ciepła. Dlatego Apple musi zastosować dodatkową ochronę w postaci warstwy grafitowej, która zabezpieczy wszystkie elementy, zapewniające funkcjonalność 3D Touch. W innym przypadku mogą zostać one uszkodzone przez zbyt wysoką temperaturę.
Ochrona, o której mowa powyżej, jest tym bardziej istotna, że szkło (które ma pokrywać cały panel tylny iPhone’ów) słabo przewodzi i rozprasza ciepło, przez co pośrednio przyczynia się do jego gromadzenia wewnątrz urządzenia. Dlatego zastosowanie grafitowej osłony jest praktycznie niezbędne, jeżeli Apple nie chce rezygnować z 3D Touch (a na pewno tego nie zrobi).
Jak wspomniałem, za wszystko i tak zapłacą klienci. Ming Chi Kuo szacuje bowiem, że koszty produkcji komponentów, zapewniających funkcjonalność 3D Touch zwiększą się przez zastosowanie powłoki grafitowej o od 30% do nawet 50%. To bardzo dużo i prawie na pewno Apple nie weźmie tych kosztów na siebie (chociaż teoretycznie by mogło, bo ma przyoszczędzić na produkcji ramek ze stali nierdzewnej).
Przy okazji warto też wspomnieć o tym, że pojawiły się doniesienia, iż iPhone 8 (czyli ten najbardziej „wypasiony” z ekranem OLED i innymi „bajerami”) może kosztować nawet ponad 1000 dolarów. Dla porównania, (najdroższy ze wszystkich) iPhone 7 Plus 256GB kosztuje w Stanach Zjednoczonych 969 dolarów.
*Na grafice wyróżniającej jeden z niezliczonych konceptów nowego iPhone’a
Źródło: 9to5Google