Jeszcze do niedawna Messenger, Instagram i Snapchat oferowały zupełnie inną funkcjonalność, a tym samym były zupełnie innymi aplikacjami i dość zręcznie się uzupełniały. Ich twórcy doszli jednak do wniosku, że po co użytkownicy mają korzystać ze wszystkich trzech, skoro mogliby wszystko (albo większość) robić w jednej lub maksymalnie dwóch. Dlatego po licznych aktualizacjach każdego z programów, aktualnie mamy do czynienia niemal z „wojną klonów” (zob. Messenger, Instagram, Snapchat). Teraz na jednej z płaszczyzn powalczy z nimi również Viber, ponieważ właśnie pojawiły się w nim „tajne wiadomości”.
Każdy, kto wie na czym „wybił” się Snapchat, od razu będzie wiedział o co chodzi. Natomiast tym, którzy nie bardzo kojarzą, już wyjaśniam. Chodzi bowiem o to, że można z kimś podzielić się jakimś zdjęciem, ale jednocześnie ustawić, aby wyświetlało się ono przez określony czas (od 1 do 10 sekund). Po wysłaniu nasz rozmówca zobaczy jedynie zamazany obrazek. Dopiero po tym, jak go dotknie, jego oczom ukaże się fotografia w pełnej krasie. Po ustalonym czasie jednak zniknie i nie będzie już dostępna.
To samo dotyczy filmów, ale tutaj nie ustala się przedziału czasowego. Nasz rozmówca może bowiem obejrzeć wideo tylko jeden raz (domyślnie ta funkcja jest wyłączona – trzeba ją za każdym razem włączyć). A tak to wygląda w praktyce:
Ktoś z Was korzysta z Vibera? A jeśli tak, to jak oceniacie nowe funkcje? Jestem ciekaw Waszego zdania, jak oceniacie zjawisko, o którym wspomniałem na samym początku – czy to dobrze, czy źle, że poszczególne aplikacje zaczynają się na wielu płaszczyznach do siebie upodabniać?
Źródło: Viber, Sklep Play