Wycieczka do Chin dla – na przykład – Europejczyka to nie lada wyzwanie. Mieszkańcy Starego Kontynentu przyzwyczajeni są bowiem do swobodnego i niczym nie skrępowanego dostępu do globalnego internetu. Tymczasem w Państwie Środka istnieje szereg ograniczeń, a jedynym (a raczej: najpowszechniejszym i właściwie najprostszym) sposobem ich uniknięcia jest korzystanie z VPN. A właściwie to było, ponieważ od teraz poleganie na tym narzędziu może być przestępstwem.
Chińskie Mininsterstwo Przemysłu i Technologii Informacyjnych ogłosiło wczoraj (22.01.2017), że zdecydowano się na „porządki w krajowej łączności internetowej”, m.in. na rynku sieci VPN. Najnowsze postanowienia wchodzą w życie natychmiast (!) i pozostaną w mocy aż do 31 marca 2018 roku.
Prawdopodobnie działano dość szybko, ponieważ nowo wydane zasady nie są przejrzyste i mogą prowadzić do nadużyć ze strony chińskiego rządu. To bowiem w jego gestii leżeć będzie zatwierdzanie m.in. sieci VPN. Dokumenty nie zawierają jednak klarownych wytycznych i właściwie nie wiadomo, jak będzie wyglądało wprowadzanie i egzekwowanie nowego prawa.
Jednak eksperci, zajmujący się zagadnieniami, związanymi z chińskim internetem przypuszczają, że tamtejszy rząd weźmie sobie na „celownik” przede wszystkim rodzime firmy, umożliwiające obywatelom dostęp do VPN, aniżeli przedsiębiorstwa, zapewniające łączność międzynarodowym korporacjom z ich centralami.
Chiny nie są jedynym krajem, który ogranicza dostęp swoim obywatelom (ale nie tylko) do globalnego internetu. Z podobnymi przypadkami mieliśmy do czynienia także m.in. w Egipcie, Rosji, Bahrajnie, Turcji, Wietnamie i na Kubie – szczególnie w sytuacjach napięć politycznych.
*zdjęcie wyróżniające pochodzi z artykułu Z Honorową wizytą w Chinach autorstwa Kasi
Źródło: Engadget