Krótki był los tegorocznego notatnika. Po pierwszych, zgłaszanych przez użytkowników, problemach z urządzeniem, firma ogłosiła proces wymiany. Wydawało się więc, że wszystko jest na dobrej drodze, by wznowić sprzedaż flagowca. Okazało się jednak, że wymienione egzemplarze nadal mają kłopoty, więc ostatecznie wstrzymano produkcję, a następnie, ku niezadowoleniu fanów tej serii, wycofano ten model ze sprzedaży. Koreańczycy – od jakiegoś czasu – prowadzą śledztwo w sprawie wybuchów Note’a 7, a jego wyniki powinniśmy poznać jeszcze w tym miesiącu. Nowy (nieoficjalny) raport wskazuje jednak na to, że przyczyną problemów mógł być zbyt agresywny design.
By zrozumieć o co tutaj tak naprawdę chodzi, trzeba najpierw poznać budowę baterii. Ogólnie rzecz biorąc, ogniwo jest zbudowane warstwowo. Pomiędzy polimerowymi warstwami przepływa energia (jony), która je od siebie odseparowywuje. Problem pojawia się wówczas, gdy warstwy zetkną się ze sobą. W takiej sytuacji może dojść do nadmiernego przegrzania ogniwa, a w konsekwencji nawet do zapłonu. W przypadku Note’a 7 obudowa była tak cienka, że czasami wystarczyło lekkie ściśnięcie np. w tylnej kieszeni spodni, by mogło dojść do nieszczęścia.
Smukła obudowa, a jednocześnie spory akumulator o dosyć dużej pojemności – to nie mogło się dobrze skończyć. Na powyższym zdjęciu wyraźnie widać, że bateria nie miała zbyt dużo swobody we wnętrzu urządzenia. W przypadku gdy spuchła, nie miała szans zmieścić się w ciasnej przegrodzie, więc zaczynała się przegrzewać i stawała w płomieniach. Ponadto niewiele miejsca pozostawało także po nałożeniu tylnego panelu – bateria była zdecydowanie zbyt blisko niego.
Pamiętajmy o tym, że nie jest to (na razie) oficjalne stanowisko Samsunga. Powinniśmy je poznać jeszcze w tym miesiącu. Teoria ta, wydaje się jednak dosyć prawdopodobna. A czy okaże się faktem? Przekonamy się wtedy, gdy Koreańczycy ogłoszą wyniki swojego śledztwa.
Źródło: Instrumental przez PhoneArena