Echa afery z Galaxy Note 7 w roli głównej powoli cichną, ale nie oznacza to, że problemu już nie ma. Wręcz przeciwnie. Samsung nadal nie wie, co było przyczyną kłopotów z tym modelem, a do tego prawie połowa egzemplarzy wciąż jest w użytku. Koreańczycy wielokrotnie prosili klientów o jego zwrot, ale niektórzy zdają się być głusi na jego apele. Producent postanowił więc podjąć bardziej zdecydowane kroki i praktycznie w końcu ich do tego zmusić.
Pod koniec października Samsung udostępnił posiadaczom Galaxy Note 7 aktualizację, po pobraniu i zainstalowaniu której mogą naładować akumulator w smartfonie maksymalnie do 60%. Nie wszystkich jednak przekonało to do zwrotu urządzenia – osobiście nawet podejrzewam, że niektórzy mogli ją zignorować, ponieważ informacja o jej przeznaczeniu pojawiła się kilka dni przed rozpoczęciem procesu jej udostępniania.
Samsung zaczyna więc podejmować bardziej zdecydowane kroki, aby teraz już zmusić posiadaczy Galaxy Note 7 do zwrotu lub wymiany. W Nowej Zelandii, od 18 listopada, użytkownicy tego urządzenia nie będą mogli połączyć się z żadną siecią komórkową, a przez to wykonywać połączeń, wysyłać SMS-ów i korzystać z Internetu – działać ma tylko łączność Wi-Fi.
Do 18 listopada Samsung dwukrotnie będzie się kontaktować z posiadaczami Galaxy Note 7, aby uprzedzić ich o swoich zamiarach oraz zachęcić (a raczej zmusić) do jak najszybszego zwrotu lub wymiany urządzenia. Na razie nie wiadomo, czy Koreańczycy mają zamiar podobnie postąpić również w innych krajach, ale nie można tego wykluczyć.
Źródło: TechChrunch