Recenzja smartfona Alcatel Pop 4S, który właśnie debiutuje na polskim rynku

„Jakiego telefonu teraz używasz?” – spytał znajomy, doskonale zdający sobie sprawę z tego, że ciągle testuję coś nowego. Alcatela Pop 4S – odpowiedziałam. „Co? Alcatela? Ta firma jeszcze istnieje? A… dobre to?” – usłyszałam za moment. Przekazałam telefon koledze, a ten, po chwili zabawy, stwierdził stanowczo: „OK, zaczynam rozumieć”.

Alcatel, czy tego chce, czy nie, ciągle kojarzony jest z telefonami z końcówki ubiegłego wieku. Choć od tamtej pory firma przeszła znaczną transformację, wciąż utożsamiana jest raczej z mało interesującymi produktami, które zdają się być jedynie ciekawostką na rynku. Tymczasem w moje ręce już kilka miesięcy temu trafił Idol 3, który wyłącznie utwierdził mnie w przekonaniu, że Alcatel ma jeszcze spore szanse, by nie tylko zaistnieć, ale i nieco zamieszać wśród sporej konkurencji. Podobne wrażenie odniosłam w ostatnich tygodniach testując średniaka, jakim jest Alcatel Pop 4S, który właśnie debiutuje w Polsce.

Parametry techniczne Alcatel Pop 4S:

  • wyświetlacz IPS 5,5” o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli,
  • ośmiordzeniowy procesor MediaTek Helio P10 (MT6755) z Mali-T860MP2,
  • 2GB RAM,
  • Android 6.0 Marshmallow,
  • 16GB pamięci wewnętrznej,
  • aparat 13 Mpix f/2.0 (1/3.06”)
  • kamerka 5 Mpix,
  • LTE Cat. 6 (pobieranie 300 Mbit/s / wysyłanie 50 Mbit/s)
  • Bluetooth 4.2,
  • NFC,
  • GPS,
  • WiFi 802.11 b/g/n,
  • port microUSB,
  • slot kart microSD,
  • akumulator o pojemności 2960 mAh,
  • wymiary: 152 x 76,8 x 7,99 mm,
  • waga: 150 g.

Cena w momencie publikacji: 899 złotych

Wideorecenzja

Wzornictwo, jakość wykonania

Im więcej smartfonów przechodzi przez moje ręce, tym częściej – wreszcie – przekonuję się, że producenci zaczęli zwracać dość dużą uwagę na to, jak smartfon leży w dłoni. Pop 4S jest tego idealnym przykładem. A wszystko rozchodzi się tak naprawdę o dość prostą rzecz, jaką jest lekkie zaoblenie przestrzeni przy krawędziach z tyłu obudowy tak, by najnormalniej w świecie lepiej leżała w dłoni. Prosta obudowa wżyna się w wewnętrzną stronę palców, podczas gdy lekko zaoblona sprawia, że ergonomia stoi na wyższym poziomie. A do tego powoduje, że sam smartfon dużo lepiej się prezentuje. Tak mało potrzeba, by uzyskać tak pozytywny efekt. I to była zdecydowanie pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy podczas pierwszych chwil spędzonych z Pop 4S.

alcatel-pop4s-recenzja-tabletowo-10

Obudowa wykonana jest z tworzywa sztucznego, ale sama klapka może być nieco myląca – imituje szczotkowane aluminium. Wokół krawędzi ciągnie się natomiast srebrna obramówka, która powoduje, że tył Pop 4S wcale nie wygląda nudno, jak w przypadku większości smartfonów z tej półki cenowej. Za to duży plus dla Alcatela.

Sama klapka, co warto wspomnieć, jest demontowalna. Nie oznacza to jednak, że pod nią znajdziemy wymienny akumulator – co prawda dostęp do niego mamy, ale samodzielnie wymienić się go nie da. Obok baterii mamy dwa sloty kart microSIM, a zaraz obok jeszcze osobne gniazdo microSD, co oznacza, że nie mamy tu hybrydowego dual SIM. Z tyłu jest też nieco wystający z obudowy obiektyw aparatu z podwójną diodą LED oraz niewielki głośnik w dolnej części.

alcatel-pop4s-recenzja-tabletowo-04

Przyciski umieszczone zostały na prawej krawędzi – u góry włącznik, natomiast nieco niżej – regulacja głośności. Jest to dla mnie totalnie nieporozumienie, dlaczego włącznik znajduje się tak wysoko. Zero ergonomii. Na szczęście tak naprawdę wcale nie trzeba go używać – wystarczy, że w ustawieniach włączymy wybudzanie ekranu podwójnym tapnięciem (ale to tapnięcie musi być zdecydowane – na bardziej delikatne nie reaguje).

Lewa krawędź telefonu jest pusta. U góry mamy 3.5 mm jack audio, a na dole – port microUSB, co ciekawe, umieszczony nie w centralnej jego części, a bliżej lewej krawędzi, co czasem – zwłaszcza w przypadku niektórych uchwytów samochodowych – może być sporą wadą.

alcatel-pop4s-recenzja-tabletowo-09

Na froncie Pop 4S mamy przede wszystkim taflę 5,5-calowego ekranu. Powyżej znajdziemy głośnik, obiektyw kamerki przedniej, czujnik światła i diodę powiadamiającą, natomiast pod nim – centralnie umieszczony fizyczny przycisk Home, w którym mamy skaner linii papilarnych, a po jego bokach – podświetlane przyciski funkcyjne: po lewej wstecz, po prawej – otwarte aplikacje.

Wzornictwo Alcatela Pop 4S, patrząc z przodu, jest zupełnie pospolite. Na szczęście już odwracając telefon, ten pokazuje się z dużo lepszej strony. Dodatkowo na jakość wykonania nie mogę narzekać – wszystko jest na swoim miejscu, a przyciski są mocno osadzone w obudowie. Zdecydowanie wszystko gra, choć czasem można odnieść wrażenie, że podczas pewniejszego chwytu obudowa lekko poskrzypuje.

Wyświetlacz

Alcatel Pop 4S został wyposażony w wyświetlacz IPS o przekątnej 5,5” i rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli, co przekłada się na zagęszczenie pikseli na cal na poziomie 401 ppi. W rzeczywistości daje to bardzo dobrą ostrość czcionek i wysoki komfort korzystania z telefonu podczas codziennego użytkowania. Bardzo cieszy fakt, że Alcatel zdecydował się zastosować w tym modelu Full HD, choć pewnie pojawią się tu głosy, że HD mogłoby pozytywnie wpłynąć na wydłużenie czasu pracy. Myślę jednak, że warto cieszyć się, że jest tu Full HD i że producent nie upadł na głowę i nie pokusił się o QHD, co – w oferowanej cenie – by było naprawdę niespotykanym zagraniem.

Największą wadą Alcatela Pop 4S, która objawiła się już pierwszego dnia intensywnego korzystania z niego, jest niska jasność maksymalna (pomiar wykazał 430 nitów). Niestety, ona, w połączeniu z błyszczącą matrycą, powoduje, że widoczność w słońcu jest bardzo marna. Jasność minimalna (14 nitów) również nie należy do niższych, przez co nocą lub wieczorami ekran dość mocno świeci w oczy. Warto przy tym odnotować, że regulację jasności ekranu możemy zostawić automatyce, bowiem jest tu obecny czujnik natężenia światła.

alcatel-pop4s-recenzja-tabletowo-01

Reakcja ekranu na dotyk – bez zarzutu. Kąty widzenia – bardzo dobre, bez efektu szarzenia ekranu i straty nasycenia przy większym odchyleniu. Klawiatura wygodna – SwiftKey. Jeśli chodzi o ekran, to – tak jak stwierdziłam wyżej – największą bolączką jest niska jasność maksymalna. Pozostałe aspekty można rozważać jedynie w pozytywnych słowach.

A warto jeszcze wspomnieć o funkcji MiraVision, dzięki której możemy zmienić tryb obrazu ze standardowego na żywy lub ustawić tryb użytkownika, w którym to sami dostrajamy kontrast, nasycenie barw, temperaturę kolorów, jasność i ostrość wyświetlanego obrazu. Tu również możemy włączyć ochronę wzroku przed światłem niebieskim.

Spis treści:

1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne. Głośnik
3. Skaner linii papilarnych. Aparat. Akumulator. Podsumowanie