Praktycznie wszystkie opaski inteligentne są albo uniwersalne (unisex), albo przeznaczone głównie dla mężczyzn. AmazFit jest pierwszym tego typu urządzeniem, których odbiorcami ewidentnie mają być kobiety. Oczywiście jest dostępna w dwóch wersjach – z kremowym paskiem dla kobiet i sportowym, czarnym, dla mężczyzn. Ja skupię się na tej pierwszej, bo to ona wzbudziła we mnie większe zainteresowanie w momencie premiery pod koniec ubiegłego roku i właśnie w jej posiadanie jakiś czas temu weszłam.
Wygląd, komfort noszenia
Inteligentny donut – tak określił AmazFit jeden z użytkowników Twittera, który mnie followuje. I trudno nie przyznać mu racji. AmazFit to okrągła, inteligentna i świetnie wyglądająca porcelanowa część, którą zamyka się w zegarkowej obudowie na zatrzask. Obawiałam się o to, czy zapięcie będzie solidne i czy aby donut nie wypadnie podczas noszenia, ale nigdy taka sytuacja nie miała miejsca.
Sam pasek jest kremowy, wykonany ze skóry, a jego szerokość jest niewielka (15 mm przy zapięciu, 13 mm na całej długości) – idealna dla kobiet (przyjęło się bowiem, że paski męskich opasek i zegarków są dużo szersze). Zapięcie jest standardowe jak w zegarkach, a stopni regulacji jest siedem – ja nosiłam AmazFit zamkniętą na środkowej, czwartej, dziurce. Maksymalny obwód nadgarstka, na jakim się zapnie, to 19 cm. Opaska jest wodoodporna, a właściwie sam ten “donut”. Skóra nie lubi przecież kontaktu z wodą, więc lepiej go po prostu unikać.
Nazywanie AmazFit opaską jest sporym nadużyciem – wszystko przez to, że można ją nosić również jako naszyjnik. Wystarczy przewlec łańcuszek przez otwór znajdujący się w środku okręgu. Co ważne, w aplikacji Midong jest również odpowiednia opcja do śledzenia kroków właśnie z poziomu wisiorka.
Wstępna konfiguracja
Jeśli mieliście do czynienia z Mi Band, bez problemu skonfigurujecie też AmazFit. Trzeba bowiem pobrać aplikację Midong (nie, z Mi Fit nie jest kompatybilna) i zalogować się na swoje konto Xiaomi (lub założyć nowe, jeśli dotychczas nie mieliśmy). Następnie wprowadzamy najważniejsze dane na swój temat (waga, wzrost, wiek, data urodzenia) i gotowe. Aplikacja jest już skonfigurowana.
Teraz, z jej poziomu, należy wyszukać opaskę. Ten krok polecam zawsze robić w takich warunkach, w których nie mamy wokół siebie zbyt dużo wearables na Bluetooth – im jest ich więcej w pobliżu, tym większy problem pojawia się z podłączeniem opaski. Gdy już zostanie wyszukana przez program, należy kilka razy dotknąć jej powierzchni, przez co wskazujemy, że to właśnie ten produkt chcemy skonfigurować. Po chwili opaska zawibruje, dając znać, że wszystko gra i jest odpowiednio połączona.
Aplikacja Midong
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Midong jest bardzo zbliżona do Mi Fit. I faktycznie – tylko Wam się tak będzie wydawało. Szybki rzut oka na oba programy i już widać, że Midong jest po prostu ładniejsza i wygląda na bardziej dopracowaną pod każdym względem. Osobiście bardzo mnie to dziwi – zwłaszcza, że to przecież właśnie Mi Band jest dużo popularniejszy i, co równie istotne, duuuużo tańszy (w cenie AmazFit można mieć 3-4 Mi Bandy). Oczywiście jest to wyłącznie moja subiektywna ocena – Wam może się bardziej podobać Mi Fit. I o ile wyglądem interfejsu aplikacje się od siebie różnią, tak pod względem funkcjonalności jest dokładnie tak samo.
Główny ekran wyświetla nam liczbę kroków, które przeszliśmy tego konkretnego dnia (lub, po zmianie widoku, liczbę spalonych kalorii), dane na temat snu oraz konkretniejsze informacje na temat tego, ile kroków i w jakim przedziale czasowym zrobiliśmy. Z tego samego poziomu, w górnej części aplikacji, możemy przejść – po lewej stronie do profilu użytkownika, natomiast po prawej – do ustawień powiadomień (włączanie i wyłączanie powiadomień o połączeniach przychodzących) oraz budzika (brak wybudzania inteligentnego).
Profil użytkownika zbiera dla nas najważniejsze statystyki. Pokazuje średnią liczbę kroków, jaką przechodzimy w ciągu dnia, średni czas spania oraz dni, w których udało nam się przejść określoną wcześniej normę kroków (u mnie to 8000 kroków). Ale to również tutaj zobaczymy jaki jest procent naładowania baterii, znajdziemy opaskę (uruchamiając alarm wibracyjny) oraz zmienimy pozycję opaski (z opaski na nadgarstku na naszyjnik).
Wracając jeszcze na chwilę do ekranu głównego aplikacji – by zobaczyć historię naszej aktywności oraz snu, musimy tapnąć w tarczę z liczbą kroków w górnej części. A już z tego poziomu mamy dostęp do szczegółowych statystyk na temat kroków i snu każdego dnia, w którym nosiliśmy opaskę, zarówno w ujęciu dziennym, jak i tygodniowym, dzięki czemu można śledzić czynione postępy.
Jedna rzecz mi w tej aplikacji nie pasuje. O ile wszystkie tego typu programy wyświetlają zarówno liczbę kroków, jaką zrobiliśmy danego dnia, jak i oszacowaną liczbę kilometrów, tak tutaj mamy jedynie kroki. Liczbę kilometrów podaje dopiero w ujęciu tygodniowym, a szkoda.
Ekran domowy składa się tak naprawdę z trzech zakładek, ale tylko Home nas interesuje. Jest jeszcze Run (włącza trening biegowy, niestety, nie ma dostępu do historii) oraz Discover, w którym nie można nic odkryć („events coming up soon; store – under construction”).
Monitorowanie aktywności i snu
Każda opaska inteligentna lepiej lub gorzej spełnia dwie podstawowe funkcje – monitoruje aktywność fizyczną użytkownika i sen. Trudno jedna określić jaka jest dokładność obu z nich, zwłaszcza, że porównując z innymi opaskami zawsze wychodzą jakieś różnice. W przypadku AmazFit w porównaniu do Mi Band różnice były stosunkowo niewielkie, bo +/- 300 kroków. Raz porównałam też swój wynik ze znajomymi, z którymi chodziłam cały dzień po Nowym Jorku – u nich było kroków prawie 29000 (mierzone Gear S2 i Galaxy S6/S7), u mnie – 24000. Różnica zatem nieco większa, ale wciąż – w mojej opinii – w granicy błędu.
Tak wyglądają przykładowe statystyki kroków:
Sen to już nieco inna bajka. Z reguły opaska doskonale odczytywała czas, w którym kładłam się do łóżka i w którym z niego wstawałam. Jest na tyle czuła i dobrze działa, że jest w stanie wyłapać nawet krótkie wstanie z łóżka (np. rano do kuriera), by zaraz później odnotować, że jeszcze na trochę się kładę. W ciągu ponad trzech tygodni korzystania z opaski, dwukrotnie zdarzyło się, że w aplikacji nie było żadnych danych na temat snu – mimo, że oczywiście opaskę miałam na ręce. Co więcej, AmazFit nie udało się śledzić drzemek w ciągu dnia (z reguły nie praktykuję, ale w celach testowych próbowałam dwukrotnie).
Tak wyglądają przykładowe statystyki snu:
Powiadomienia z telefonu
Zdecydowana większość opasek inteligentnych oferuje funkcję powiadomień za pomocą wibracji, małej diodki LED i/lub wyświetlacza. W przypadku AmazFit mamy dostępną jedynie wibrację, choć… jest ona zdecydowanie zbyt dyskretna. Wibracja jest bardzo delikatna – tak bardzo, że nawet pisząc na klawiaturze podczas połączenia przychodzącego często trudno zorientować się, ze coś wibruje. A co dopiero spacerując czy biegając… Pokuszę się o stwierdzenie, że producent mógłby zrezygnować z tej opcji niż oferować ją w takiej formie. Powiadomienia są po prostu bezużyteczne.
Alarm (budzik)
Domyślnie w aplikacji ustawione są dwa alarmy – jeden na dni robocze, drugi – na weekend. Oczywiście nie oznacza to, że mamy to tak zostawić. Budziki, ich godziny i dni, w których mają wibrować, można dowolnie modyfikować. Tylko tu znowu jest identyczny problem, jak powyżej – wibracja jest tak słaba, że nie obudzi osoby o lekkim śnie, a co dopiero kogoś, kto śpi bardzo mocno…
Czas pracy
Pod tym względem opaski Xiaomi nigdy nie zawodziły – średnio miesiąc na jednym ładowaniu to standard. W przypadku AmazFit udało mi się uzyskać 15 dni pracy na jednym ładowaniu. Z tego, co widzę, wynik ten będzie powtarzalny – w momencie pisania recenzji zostało jeszcze 40%, a bateria ładowana była 8 dni temu.
Ładowanie odbywa się za pomocą dedykowanej, magnetycznej ładowarki, którą podłączamy do USB komputera. Cały proces trwa nieco ponad godzinę.
Podsumowanie
AmazFit kupiłam, by sprawdzić, jak rzeczywiście wygląda najładniejsza opaska inteligentna na rynku (no, może o to miano walczyć jeszcze Samsung Charm, ale jeszcze nie jest dostępna). Nie zawiodłam się. Pierwszy kontakt utwierdził mnie w przekonaniu, że to był dobry wybór. Elegancka tarcza (jeśli można tak nazwać „donuta” ze złotą obramówką) i całkiem nieźle wyglądający pasek zdecydowanie przyciągają wzrok – co zresztą potwierdziło wielu moich znajomych, którzy myśleli, że zaczęłam nosić biżuterię. Jakże wielkie było ich zdziwienie, gdy się dowiadywali, że to smartband. Szkoda tylko, że po prawie miesiącu korzystania z opaski, sam pasek jest już na tyle brudny i wytarty, że aż się prosi, by go wymienić na inny, co chciałabym w najbliższym czasie uczynić, ale nie wiem czy będzie to tak łatwe, jakbym tego chciała (zegarmistrzu, nadchodzę!; a producent twierdzi, że paski są wymienialne, więc trzeba to sprawdzić).
AmazFit świetnie się prezentuje, wygodnie leży na ręce (w razie czego można go również zawiesić w formie wisiorka), a do tego dobrze spełnia swoją rolę. Szkoda tylko, że wibracje ma bardzo słabe, bo przez to z funkcji powiadomień, ani nawet samego alarmu, raczej nie ma co korzystać.
Jeśli ktoś z Was szuka opaski dla swojej kobiety, AmazFit zdecydowanie polecam. Głównie za wygląd, ale swoją rolę inteligentnej opaski również dobrze spełnia – a i na baterii trzyma dwa tygodnie, co również jest dużą zaletą.
Cena AmazFit wynosi ok. 60 dolarów. Na przesyłkę z Chin trzeba poczekać ok. 2-3 tygodni.