Jak wiecie, przez ostatnich kilka dni byłam w Nowym Jorku, gdzie spędziłam przemiłe chwile w zgranej grupie tech-dziennikarzy (relacja z konferencji Acera – tutaj). To właśnie tam, w ubiegły piątek, Huawei zaskoczył mnie miłą niespodzianką w postaci pierwszej aktualizacji dla smartfona Huawei P9. Choć… może nie do końca miłą. Ale od początku.
Aktualizacja oznaczona jest numerem EVA-L09C432B135 i waży 526MB, więc nie jest mała. Udostępniana jest stopniowo, bo – co ciekawe – niektórzy polscy dziennikarze, którzy byli w Londynie na premierze P9, wciąż jej nie otrzymali. Ale nie jest to powód do niepokoju.
Lista zmian nie jest wcale krótka, a poza zoptymalizowaniem interfejsu użytkownika i poprawą stabilności oraz bezpieczeństwa systemu, aktualizacja usuwa problemy związane z ustawieniami poczty e-mail i odtwarzaniem muzyki z Deezer. Pełny changelog znajdziecie na screenach załączonych poniżej.
A jak aktulizacja wpłynęła na działanie Huawei P9? Cóż, dobrego słowa na ten temat powiedzieć nie mogę, bo wielokrotnie mnie zirytowała. Okazuje się bowiem, że na nowej wersji oprogramowania aparat zaczął wariować – w niezbyt dobrym tego słowa znaczeniu. Często spust migawki nie reaguje na dotyk palca, z czym wcześniej nie miałam żadnego problemu. Stara szkoła mówi jednak, by przy aktualizacjach oprogramowania przywrócić ustawienia fabryczne, więc dzisiejszego ranka to zrobiłam, dzięki czemu w pełnej recenzji (w tym tygodniu) będziecie mogli przeczytać czy to pomogło stanąć P9 na równe nogi i jak się teraz sprawuje P9.
Z rzeczy wizualnych delikatnie zmieniła się czcionka w aplikacji aparatu, a i program pocztowy – wreszcie – zaczął działać tak, jak powinien (wcześniej nie chciał pobierać mejli automatycznie zgodnie z ustawionym harmonogramem).
Inne zmiany nie są widoczne na pierwszy rzut oka.