Jak pewnie wiecie, przedwczoraj ukazała się tak upragniona przez wielu „Pianka”, czyli Android Marshmallow dla Galaxy S6 i S6 Edge. Aktualizacja bardzo długo wyczekiwana, bo nie dość, że producent zaczął ją wypuszczać po premierze S7/S7 edge, to jeszcze wersja dla Polski ukazała się ponad miesiąc po pierwszej partii. Ale dosyć narzekania, bo reszta jest – jak na razie – świetna.
Pierwsze wrażenia po aktualizacji są jak najbardziej pozytywne. Wydaje mi się, że sprzęt działa minimalnie szybciej, co też potwierdza benchmark Antutu (v6.0.1). Na pewno skaner linii papilarnych działa sporo lepiej i szybciej. Teraz odblokowanie ekranu czy zalogowanie się do banku to już nie sekunda, a jakieś jej ułamki.
Pojawiły się też nowe animacje przechodzenia pomiędzy aplikacjami. Przejścia są teraz płynniejsze i ładniejsze. Zmieniono nawet efekt wybudzania ekranu. Teraz wygląda jakby się podświetlał od środka a nie po prostu zapalał. Trudno to opisać, ale tak mniej więcej to wygląda.
Poprawiono zarządzanie pamięcią RAM w porównaniu do 5.1.1, gdyż tam miałem wolnej jej między 10% a 15%, a teraz koło 30-35%. Przełożyło się to też na dłuższe trzymanie aplikacji w pamięci i teraz już nie są tak wcześnie zamykane.
Liczyłem na lepsze działanie baterii, bo ta w moim przypadku na 5.1.1 nie za dobrze sobie radziła. W poprzedniej wersji mój telefon najczęściej nie przekraczał dwóch godzin SOT (Screen On Time) na 10 godzin pracy urządzenia. A teraz? Jest lepiej! To na pewno. W momencie pisania tego wpisu mój telefon pracuje od 16 godzin i przekroczył już 2 godziny SOT, a zostało jeszcze 1/3 baterii. Wczoraj natomiast na 7:20 godzin pracy, wyświetlacz świecił ponad 4 godziny, co dla mojego egzemplarza było rekordem.
Zmian jest wiele i nie sposób ich tak na szybko wyłapać i opisać. Najlepiej jak sami je sprawdzicie i o ile już możecie to zainstalujecie aktualizację. Myślę, że warto.
Jeśli macie jakieś pytania lub uwagi to piszcie śmiało. Postaram się wyjaśnić, a poniżej wklejam Wam zrzuty ekranu nowego interfejsu.