Marka Vernee pojawiła się na rynku dopiero w lutym tego roku, a już zapowiedziała pierwszy i od razu flagowy model z prawdziwego zdarzenia, czyli Apollo (nazwa zapewne nieprzypadkowa). Jest to uderzenie z tzw. grubej rury, bowiem specyfikacja nawet przy tylko pobieżnym przejrzeniu może spowodować, że otworzymy szeroko nie tylko oczy, ale i usta też. Cena również może się do tego przyczynić.
Zgodnie z tym, co przeczytaliście w tytule, ma ona wynieść 399 dolarów. Biorąc pod uwagę, jakie parametry zaoferuje smartfon, jest to niewygórowana i konkurencyjna kwota. Dla porównania, Vivo XPlay 5 (również z 6 GB RAM) kosztuje równowartość około 655 dolarów, a więc o blisko 40% więcej. Jednak ~5,5-calowy, obustronnie zakrzywiony wyświetlacz AMOLED o rozdzielczości QHD (1440×2560) oraz czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 820 sporo kosztują, więc to niewątpliwie wpłynęło na końcową cenę urządzenia.
Vernee Apollo, przynajmniej na papierze, będzie niewiele gorszy od Vivo XPlay 5. Na jego „pokładzie” znajdzie się 5,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości QHD (1440×2560), dziesięciordzeniowy procesor MediaTek Helio X20, układ graficzny Mali-T880, 6 GB RAM, 128 GB pamięci wewnętrznej, aparat główny 21 Mpix (Sony IMX230) z podwójną, dwutonową diodą doświetlającą LED, kamerka 8 Mpix na przodzie, LTE, czytnik linii papilarnych oraz USB Typu C. Całość ma oczywiście pracować pod kontrolą systemu operacyjnego Android 6.0 Marshmallow.
Ciekawostką jest również, że wyświetlacz ma obsługiwać technologię 3D force touch, ale nie określono dokładnie, czym ma się ona charakteryzować i jakie funkcjonalności dodawać. Wątpliwe jednak, aby rozwiązanie to dorównało temu, znanemu z iPhone’ów 6S/6S Plus – sądzę, że pod tym względem bliżej mu będzie do Gionee S8 i Allview X3 Pro.
Chociaż Vernee Apollo zapowiada się świetnie, to nie można zapominać o tym, że jest to nowa na rynku marka i smartfon może okazać się totalną klapą. Nie da się bowiem w kilka miesięcy, bez wieloletniego doświadczenia, stworzyć bardzo dobrego i dopracowanego urządzenia z doskonale zoptymalizowanym softem (a takiego klienci oczekują w segmencie flagowców).
Nie można jednak już na starcie całkowicie skreślać tego gracza, ponieważ każdy kiedyś zaczynał i uczył się na swoich błędach. Kto wie, co w przyszłości pokaże i czym jeszcze zaskoczy nas Vernee. W każdym razie już i tak udało się marce zaistnieć, a to niezły początek.
Źródło: Neowin