W najbliższym czasie kolejni producenci będą odkrywać przed nami swoje najmocniejsze karty, czyli flagowce. Na targach CES 2016 w Las Vegas zrobiło to już LeTV (modelem Max Pro) i wygląda na to, ze następne w kolejce jest Xiaomi – Mi 5 powinien bowiem zadebiutować w połowie lutego.
Liczne przecieki na temat tego smartfona wprowadziły nas (i Was zapewne też) nie raz i nie dwa w swego rodzaju konsternację. Jedna informacja wykluczała drugą i tak w kółko. Przyszedł jednak moment, w którym można było pomyśleć, że poznaliśmy ostateczny wygląd Xiaomi Mi 5. Potwierdził to nawet filmik, więc wydawało się, że ta kwestia nie ulegnie zmianie. Niestety jest inaczej.
Inaczej i o wiele gorzej. Oczywiście nie chodzi mi tu o kolejną rewolucję, nie, lecz o to, że w końcu zobaczyliśmy smartfon na prawdziwych zdjęciach (takich „z ukrycia”). Nie wiem, jak Wam, ale mnie nie podoba się to, co widzę. Ba, rzuca się to w oczy dość nachalnie i razi w nie jak poranne słońce. O czym mowa? Otóż o ekstremalnie grubych ramkach nad i pod wyświetlaczem (ze szczególnym wskazaniem na tę drugą), które we flagowcu wypuszczonym w 2016 roku po prostu nie mają racji bytu. Nie i koniec.
Co najśmieszniejsze, wcześniej opublikowane materiały promocyjne wcale nie wskazywały na tak nieudolne zagospodarowanie ww. przestrzeni oraz marnotrawstwo miejsca. Nie wiem, jak Wam, ale mnie od razu Xiaomi Mi 5 skojarzył się z HTC One A9, który też ostro gani się za zbyt szerokie ramki pod i nad wyświetlaczem oraz za klawisze ekranowe.
Źródło: GadgetzArena