Przez ostatni tydzień na łamach Tabletowo dało się zauważyć zerową aktywność z mojej strony, co praktycznie nigdy się nie zdarza. Jeśli zaczęliście się o mnie martwić – niezmiernie mi miło, ale wiedzcie, że ze mną i u mnie wszystko w porządku. Ba! Nawet bardziej niż w porządku. Ostatnie dni spędziłam w Chinach!
Pisząc, że lecę na wyprawę na koniec świata, część z Was dobrze strzelała – skoro Chiny, to Huawei. Ale nie tak do końca. Byłam tam na zaproszenie Honora, czyli marki-córki Huawei, która hucznie świętowała swoje drugie urodziny (wierzcie mi, naprawdę… hucznie! Powiedziałabym nawet, że z pompą i przytupem). Z tej okazji przygotowane zostały dwudniowe obchody rocznicy, podczas których najważniejsza była konferencja prasowa. Ale z polskiego punktu widzenia nie pokazano nic, czemu warto by było poświęcić chwilę uwagi. No, może poza ulepszoną wersją Honora 7 (przeczytacie o niej tutaj), aczkolwiek w jej przypadku – póki co – nie wiadomo czy w ogóle trafi do sprzedaży w naszym kraju.
Dzień po konferencji, w większej grupie redaktorskiej z całego świata, mieliśmy okazję przeprowadzić wywiad z prezesem Honora, Georgem Zhao. Odpowiadał głównie na pytania dotyczące rynku chińskiego i amerykańskiego, ale wypowiedział się również na temat podziału firmy pomiędzy Huawei a Honor, który wciąż wzbudza spore zdziwienie – nie tylko u osób mniej zainteresowanych tym, co dzieje się na rynku. Bo jak to jakaś firma (Huawei) sprzedaje swój, ale w sumie nie do końca swój sprzęt (Honor), z mimo wszystko, mniej lub bardziej widocznym logo tej pierwszej? No właśnie, trudno to zrozumieć! Huawei w pewnym momencie stwierdził, że chce stworzyć markę, która będzie bardziej przemawiała do ludzi młodych. Której produkty będą odpowiadały ich potrzebom, ale jednocześnie będą idealnie wpasowywać się w ideę “dobra jakość i parametry + przyziemna i konkurencyjna cena = sukces”. I tak, patrząc zupełnie obiektywnie, faktycznie jest.
A teraz spójrzmy prawdzie w oczy: produktowo w Chinach nie działo się nic. Ale za to turystycznie… Bajka!
Byliśmy w Shenzhen, wielkim, naprawdę wielkim mieście, ale niestety nie odwiedziliśmy żadnej fabryki dostawców komponentów czy nawet samej siedziby Huawei (może następnym razem…?). Stamtąd, po zwiedzeniu Splendid China (duża dawka informacji na temat historii i kultury chińskiej), przedostaliśmy się do dużo bardziej turystycznego i atrakcyjnego miejsca – do Hong Kongu! Dla mnie osobiście to taka trochę azjatycka wersja Nowego Jorku. Mnóstwo ludzi, wysokie budynki jeden obok drugiego i taksówki wszystkie pomalowane w te same barwy. A i dwupoziomowe tramwaje, których nie zobaczycie nigdzie indziej na świecie! Ale za to ruch lewostronny (jak, przede wszystkim, w Anglii). To właśnie tu zwiedziliśmy i zobaczyliśmy duuuużo więcej. Mieliśmy też świetnego przewodnika, który naprawdę sporo opowiedział nam zarówno o samym mieście, jak i kulturze.
W Hong Kongu, do którego udaliśmy się po konferencji w Shenzhen, wpadł mi w ręce na dłuższą chwilę smartfon Honor 5X (wkrótce trafi do mnie również na dłużej). Poniżej możecie zobaczyć galerię zdjęć wykonanych jego aparatem – 13 Mpix – w dość trudnych warunkach (duże zachmurzenie). Jeśli jesteście zainteresowani “pięć-iksem”, muszę Was zmartwić – w jego aparacie nie znajdziemy ani ustawień manualnych (co chyba boli najbardziej), ani trybu “super noc”, z którego Honor 7 słynie. Nie mam żadnych informacji na temat tego, czy dostanie te funkcje w jakiejś aktualizacji oprogramowania, ale nie można wykluczać, że tak się stanie.
Wspomnę jeszcze jedynie, że Honor 5X ma trafić do sprzedaży w Polsce w połowie przyszłego miesiąca, tj. w połowie stycznia – na pewno u jednego z operatorów. W podobnym terminie ma się pojawić również na półkach sklepowych. Cena nie jest znana.
Tymczasem zapraszam Was do krótkiej fotograficznej podróży po Hong Kongu (zdjęcia wykonane smartfonem Honor 5X – otwórz w nowej karcie, by zobaczyć w oryginalnej rozdzielczości):
Czy to jest tekst sponsorowany? Bezpośrednio nie. Bo, cóż, ten tekst równie dobrze mógłby nie powstać, bowiem produkty zaprezentowane podczas konferencji w Chinach dotyczyły wyłącznie tamtejszego rynku. Ale uważam, że Honorowi należy się piękne podziękowanie za to, że mnie tam zaprosił. W dodatku jako jedną z czterech osób związanych ze światkiem nowych technologii w Polsce… Dlatego dziękuję! To zdecydowanie była wyprawa mojego życia.
Dzięki Honor, było… cóż, nie wypada mi użyć bardzo ekspresywnego słowa, które niektórzy wciąż uważają za przekleństwo, mimo tego, że jest już wpisane do słownika języka polskiego… było zacnie! Było ho ho!