Rodzice (chyba) każdemu starali się wpoić starą, ludową mądrość: Nie oceniaj książki po okładce. W życiu sprawdza się ona w wielu różnych przypadkach, a w odniesieniu do ZTE Blade A1 wręcz idealnie – prawdopodobnie większość z Was, gdy spojrzała na zdjęcie powyżej, pomyślała coś w stylu: Ale tandeta!
Nie da się ukryć – błyszczący (zdecydowanie zbyt mocno) plastik, mało atrakcyjna bryła i wygląd całego tyłu wcale nie zachęca do zakupu. Robi to natomiast specyfikacja techniczna oraz cena, która jest zadziwiająco niska, jak za to, co otrzymujemy.
ZTE Blade A1 wyposażono bowiem w 5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości HD (720×1280), czterordzeniowy procesor MediaTek MT6735 o częstotliwości taktowania 1,3 GHz, 2 GB RAM oraz 16 GB pamięci wewnętrznej, z możliwością rozszerzenia przy pomocy karty microSD. Do dyspozycji użytkowników są również dwa aparaty: główny o matrycy 13 Mpix z pojedynczą diodą doświetlającą i kamerka 8 Mpix na przodzie, moduł LTE oraz dual SIM (slot hybrydowy).
Bardzo istotnym elementem smartfona jest czytnik linii papilarnych umieszczony na jego pleckach. Producent zapewnia, że jest on w stanie rozpoznać wzór na palcu i odblokować urządzenie w zaledwie 0,3 sekundy.
ZTE Blade A1 pracuje pod kontrolą systemu operacyjnego Android 5.1 Lollipop z autorską nakładką MiFavor w wersji 3.2 i zasilany jest przez akumulator o pojemności 2800 mAh. Wymiary smartfona wynoszą natomiast 142×70,2×8,9 mm.
Urządzenie pojawi się na rynku w pięciu wariantach kolorystycznych: białym (Smart White), żółtym (Vibrant Yellow), zielonym (Dream Green), niebieskim (Cool Blue) i szarym (Space Grey).
Cena wynosząca 599 juanów chińskich (równowartość około 380 złotych – bez podatku) jest więc śmiesznie niska, jak za tak dobrze wyposażony smartfon. Sprzedaż ZTE Blade A1 rozpocznie się 11 grudnia. Myślę więc, że to całkiem niezła propozycja na prezent na święta dla kogoś bliskiego czy choćby dla siebie samego. Wygląd można „przeboleć”, zwłaszcza, że łatwo zamaskować go odpowiednim etui.
Źródło: GSMArena, phoneArena