Huawei czy Lenovo nikomu nie trzeba przedstawiać. Podobnie jest z Meizu, Xiaomi czy OnePlus – mniejszymi chińskimi firmami, które szturmem wdarły się do smartfonowego światka i zgarnęły spory kawałek tego tortu. Ale marek z Państwa Środka jest dużo więcej, a wśród nich warto wymienić Ulefone, Oppo, Zopo czy… Umi, którego telefon przyszło mi testować w ciągu ostatnich tygodni. Mowa oczywiście o Umi Emax Mini, bardzo ciekawym produkcie, który na rodzimym rynku producenta został wyceniony na 139 dolarów.
Parametry techniczne Umi Emax Mini:
- wyświetlacz IPS OGS 5″ o rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli,
- ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 615 1,5GHz z Adreno 405,
- 2GB RAM,
- Android 5.0.2 Lollipop,
- 16GB pamięci wewnętrznej,
- slot kart microSD,
- łączność: 2G: GSM 850/900/1800/1900MHz, 3G: WCDMA 850/900/1900/2100MHz, 4G: FDD-LTE 1800/2100/2600MHz,
- dual SIM,
- WiFi 802.11 b/g/n,
- Bluetooth 4.0,
- GPS,
- aparat 13 Mpix,
- kamerka 8 Mpix,
- 3.5 mm jack audio,
- port microUSB,
- akumulator o pojemności 3050 mAh,
- wymiary: 139,6 x 69,6 x 8,9 mm,
- waga: 130 g.
Telefon otrzymałam do testów ze sklepu Geekbuying.com.
Wzornictwo, jakość wykonania
Gdy wyjęłam Emax Mini z pudełka, pierwsze, co przyszło mi na myśl, to smartfon Asusa sprzed dwóch lat, Padfone 2. Wszystko przez tylną klapkę telefonu, która jest chropowata, dzięki zastosowaniu charakterystycznych koncentrycznych kręgów. Rzućcie okiem na poniższe zdjęcie i przyznajcie, że moje skojarzenie nie wzięło się znikąd:
Obudowa telefonu została wykonana z tworzywa sztucznego, które jest chropowate, natomiast wszystkie krawędzie są gładkie i lekko błyszczące (w świetle mienią się jak brokat). Tylną klapkę można zdjąć – by to zrobić, wystarczy podważyć ją w dedykowanym do tego miejscu (lewy, dolny róg). Pod obudową mamy niewymienny akumulator, dwa gniada kart microSIM oraz jeden microSD (zatem nie ma mowy o slocie hybrydowym – i dobrze!). Widać tu również obiektyw aparatu oraz diodę doświetlającą.
Emax Mini, ze względu na zastosowanie w nim 5-calowego wyświetlacza, jest poręczny i dobrze leży w dłoni. Co więcej, nie ma żadnych trudności z użytkowaniem telefonu jedną ręką, czego nie sposób nie powiedzieć o urządzeniach z większymi wyświetlaczami. Testowany produkt ma wymiary 139,6 x 69,6 x 8,9 mm i waży 130 g – wszystko w normie.
Po włączeniu ekranu na froncie pokazują się dość szerokie ramki – zarówno przy lewej i prawej krawędzi, jak i nad oraz pod ekranem. O ile dla tych pierwszych nie znajduję wytłumaczenia, tak drugie są tu nie bez powodu. U góry bowiem umieszczone zostały: obiektyw kamerki, czujnik światła, dioda powiadomień i głośnik, natomiast na dole: podświetlane, dotykowe przyciski systemowe: wstecz, Home i otwarte aplikacje.
Przyciski fizyczne z kolei rozmieszczone są ergonomicznie, na odpowiedniej wysokości, a znajdują się na prawej krawędzi. U góry mamy przyciski do regulacji głośności, poniżej – włącznik. Są dobrze wyczuwalne pod palcami i działają bezproblemowo.
Dopełniając opisu poszczególnych krawędzi wspomnieć należy jeszcze o górnej i dolnej (lewa, o której jeszcze nie było ani słowa, nie została zagospodarowana). I tak, u góry mamy 3.5 mm jack audio, natomiast na dole, po środku, port microUSB, a po jego bokach – dwie maskownice głośnika, które mogą dawać nadzieję na dwa głośniki – nic z tych rzeczy – jest tylko jeden.
Jakość wykonania Umi Emax Mini jest w porządku. Nie trzeszczy, szkielet obudowy jest bardzo sztywny i nic nie ugina się w rękach – widocznie jest jedynie delikatne „pływanie” ekranu przy mocniejszym ściśnięciu, ale wszystko w granicach normy. Przyglądając się bliżej konkretnemu egzemplarzowi można jeszcze zauważyć, że obiektyw aparatu nie przylega ściśle do otaczającej go obudowy (jest pomiędzy nimi szczelina) – nie mam jednak pewności czy ten niewielki mankament występuje we wszystkich modelach czy tylko w tym jednym.
Wyświetlacz
Przekątna wynosząca 5 cali to dla wielu osób wciąż optimum pomiędzy dużą przestrzenią roboczą a małymi smartfonami, które z miesiąca na miesiąc optycznie stają się coraz mniejsze (biorąc pod uwagę oczywiście ich komfort leżenia w dłoni w porównaniu z „tabletofonami”; bo im większe duże smartfony, tym mniejsze wydają się te… mniejsze). Mamy zatem optymalną przekątną ekranu i bardzo dobrą rozdzielczość. Zastosowano tu bowiem 1920 x 1080 pikseli, co jest świetnym wyważeniem pomiędzy jakością i ostrością wyświetlanych treści a prądożernością (o wiele lepiej niż gdybyśmy tu mieli QHD, które… na 5-calowym ekranie, według mnie, nie ma racji bytu). Zatem za rozdzielczość i przekątną – zdecydowanie plus.
Minus natomiast należy się za wysoką jasność minimalną, która wynosi 22 nity. Musicie mi uwierzyć, że jest to wartość dość mocno świecąca w oczy podczas nocnego korzystania z telefonu. Co więcej, spokojnie wystarcza, by użytkować go w domu w ciągu dnia. Jasność maksymalna z kolei pokazała się z dobrej strony i wynosi 420 nitów – w słońcu radzi sobie bardzo przyzwoicie; szkoda tylko, że tego słońca ostatnio coraz mniej. W ustawieniach znajdziemy czujnik natężenia światła, dzięki któremu zmianę jasności ekranu możemy zostawić automatyce – działa tak, jak powinien.
Ekran Umi Emax Mini jest czuły, aczkolwiek zdarza mu się nie zareagować na delikatne muśnięcie – wtedy należy nieco mocniej w niego tapnąć. I w sumie nie jest to straszna wada – czasem lepiej, by ekran nie zareagował niż miałby reagować też na przypadkowy lub bardzo delikatny kontakt palca.
Klawiatura wirtualna to nic innego, jak oficjalna aplikacja Google znana z czystego Androida. Jest czterorzędowa – aby wprowadzić cyfry należy albo przejść do drugiego widoku klawiatury, albo dłużej przytrzymać klawisze znajdujące się w górnym rzędzie. Wprowadzaniu tekstu towarzyszy dość głośna i irytująca wibracja; na szczęście można ją wyłączyć (nie wystarczy jednak wyłącznie odhaczenie funkcji „wibracje przy dotknięciu” w ustawieniach, trzeba przejść bezpośrednio do ustawień zaawansowanych klawiatury). Na plus – jest polski słownik, z którego korzysta się bardzo przyjemnie.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Zaplecze komunikacyjne
3. Aparat. Akumulator. Podsumowanie