Meizu postanowiło rozpocząć swoją ekspansję poza granicę Państwa Środka. Dzięki temu modele tej chińskiej firmy trafiły oficjalnie do dystrybucji między innymi do naszego kraju – jednym z tych smartfonów jest m2 Note, który niedawno testowała Kasia czy też MX5, któremu została poświęcona ta recenzja. Ubiegłoroczny flagowiec tego producenta, czyli MX4, był bardzo dobrym urządzeniem, lecz wymagał dopracowania, np. pojawiały się problemy ze stabilnością pracy FlymeOS. Na szczęście w nowym modelu producent zdecydowanie poprawił wiele elementów. Czy MX5 jest liczącym się w stawce flagowcem? Jak wypada jego płynność i szybkość działania na tle bezpośrednich rywali? W tym teście dowiecie się wszystkiego na temat tego jakże interesującego przedstawiciela flagowców z Chin w niezłej cenie.
Pod względem specyfikacji na pierwszy rzut oka Meizu MX5 nie różni się znacząco od MX4 – powiększono minimalnie wyświetlacz i zmieniono jego proporcje (z 5:3 na 16:9), zastosowano 64-bitowy procesor, dołożono 1GB RAM, powiększono baterię o 50 mAh oraz ulepszono przednią kamerkę. W praktyce jednak te zmiany pozwoliły zdecydowanie poprawić odczucia z codziennego użytkowania. Pośród najważniejszych nowości należy wspomnieć o znakomitym skanerze linii papilarnych mTouch 2.0 czy też wsparciu dla szybkiego ładowania.
Specyfikacja techniczna Meizu MX5:
- wyświetlacz AMOLED 5,5″ 1920 x 1080 pikseli pokryty Gorilla Glass 3,
- Mediatek Helio X10 z ośmioma rdzeniami ARM Cortex A53 2,16GHz i grafiką PowerVR G6200,
- 3GB RAM,
- Flyme OS 4.5,
- 16GB pamięci wewnętrznej (dostępne dla użytkownika ok. 10,5GB),
- LTE Cat. 4,
- dual SIM standby,
- Bluetooth,
- WiFi,
- GPS,
- aparat 20,7 Mpix,
- kamerka 5 Mpix,
- port microUSB,
- 3.5 mm jack audio,
- akumulator o pojemności 3150 mAh,
- wymiary: 149,9 x 74,7 x 7,6 mm,
- waga: 149 g.
Cena w momencie publikacji recenzji: 1589 złotych.
WZORNICTWO, JAKOŚĆ WYKONANIA
We wszystkich reklamach Meizu szczególnie podkreśla nacisk na wysoką jakość wykonania. Rzeczywiście, po wzięciu urządzenia do ręki trudno temu zaprzeczyć – aluminiowa obudowa sprawia znakomite wrażenie. Na rynku nie znajdziemy wielu smartfonów równie dopracowanych pod względem zastosowanych materiałów. Jakość spasowania także jest więcej niż zadowalająca. Całość natomiast stanowi znakomite połączenie szkła i metalu. Od strony wyświetlacza część ramki jest szlifowana, przez co szybko pojawiają się na jej powierzchni liczne rysy. Niewątpliwy plus dla MX5 należy się za niewielką grubość, wynoszącą dokładnie 7,6 mm. W dodatku wyświetlacz jest otoczony małymi ramkami, pozwalającymi zachować akceptowalne wymiary telefonu mimo przekątnej 5,5 cala. Oczywiście nie mamy do czynienia z rekordowym pod tym względem urządzeniem, ale i tak taka konstrukcja sprawia pozytywne wrażenie.
Boki MX5 są delikatnie zaokrąglone, co w teorii powinno poprawić komfort trzymania telefonu w jednej ręce. Niestety to rozwiązanie przeciętnie sprawdza się w tej roli. Wygląd to już kwestia subiektywna, jednak pewne jest, że na rynku znajdziemy aktualnie ładniejsze smartfony. Mimo wszystko Meizu zdołało wypracować w miarę unikalny styl, który czerpie pełnymi garściami z pomysłów konkurencji. Pod pewnymi względami nie jest to najgorsza rzecz. Szczególnie łatwo zauważyć delikatnie wklęsły, fizyczny przycisk Home, który przypomina klawisz domowy stosowany w Samsungach, a tutaj skrywa w sobie również skaner linii papilarnych. Podobną strategię obrało wielu producentów, m.in. HTC czy ZUK.
Niestety nie obyło się bez poważniejszych wad. Moim zdaniem jednym z takich minusów jest wystający obiektyw aparatu, który powoduje, że położenie telefonu na stole oznacza jego ciągłe „huśtanie” się. W dodatku w ten sposób narażamy szkiełko na zarysowania. Wracając do spraw stylistyki, z tyłu zauważymy również logo producenta oraz napis „Designed by Meizu. Made in China”. Jestem ciekaw, co Meizu chciało przekazać tymi dwoma, jakże krótkimi zdaniami – zapewne miało to na celu wskazanie, że MX5 należy już do komórkowego segmentu premium. Jako że mamy do czynienia z flagowcem, możemy jeszcze pomarudzić, że ten model nie oferuje wodoodporności. Aczkolwiek ostatnio moda na modele spełniające certyfikaty IPx7 czy IPx8 raczej minęła i nieliczni producenci, tacy jak Sony czy Motorola, wciąż przy nich pozostają.
Na lewym boku smartfona pojawiła się szufladka na dwie karty nanoSIM. Równolegle umieszczono dwa przyciski: głośności oraz zasilania. Ich spasowanie czy też skok są takie, jak być powinny. Na dole znajdziemy port microUSB 2.0 (co ciekawe, odwrócony o 180 stopni), mikrofon oraz głośnik, ale o nim więcej w dalszej części recenzji. U góry mamy tylko złącze słuchawkowe 3,5 mm.
Przód jest w całości pokryty taflą szkła Gorilla Glass 3, wytrzymałego na zarysowania. Pod ekranem mamy fizyczny przycisk, pełniący rolę klawisza ekranu startowego (kliknięcie), powrotu (delikatne tapnięcie), blokady ekranu (dłuższe przytrzymanie) oraz skanera odcisków palców. Nad wyświetlaczem natomiast MX5 ma głośnik do rozmów, obok którego pojawiła się dioda powiadomień (niestety, świecąca tylko w jednym kolorze), zestaw czujników, a w górnym prawym rogu znajdziemy 5-megapikselową kamerkę do wideorozmów oraz selfie. Z tyłu naszym oczom ukaże się wystający obiektyw aparatu z lampą doświetlającą oraz laserowym autofokusem. Poniżej nich znalazło się miejsce na nazwę producenta.
WYŚWIETLACZ
Najważniejsza zmiana w MX5 względem poprzednika dotyczy technologii, w jakiej został wykonany wyświetlacz. Otóż teraz zastosowano ekran AMOLED. Poza tym przekątna wzrosła z 5,36 do 5,5 cala. Nic dziwnego, ponieważ większość konkurentów posiada wyświetlacz właśnie takiej wielkości – na pewno jest idealna dla osób, które konsumują dużo treści na swoim smartfonie. Niestety, ogranicza to możliwości obsługi urządzenia jedną ręką. W dodatku pozostaje jeszcze kwestia noszenia telefonu tej wielkości w kieszeni spodni – nie wszyscy są zainteresowani kupnem phabletu. Z tego też powodu bardzo dobrze, że ramki w MX5 są bardzo małe.
Rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli przy przekątnej 5,5 cala przekłada się na zagęszczenie pikseli na poziomie 401 ppi. W praktyce oznacza to wysoką ostrość wyświetlanego tekstu, trudno dostrzec pojedyncze punkty. Naprawdę trudno byłoby wymagać tutaj Quad HD, które skutecznie ograniczyłoby wydajność oraz czas pracy. Warto odnotować, że mamy tu do czynienia z, typową dla AMOLED-ów, matrycą PenTile Diamond, czyli pojedynczy piksel składa się dwóch subpikseli (czerwonego i zielonego lub niebieskiego oraz zielonego), a nie trzech jak w np. ekranach IPS.
Oczywiście wszelkie obrazy, jakie ujrzymy na tym wyświetlaczu, charakteryzują się głęboką czernią oraz wysokim nasyceniem kolorów (możemy je zmienić w każdej chwili w ustawieniach). W dodatku kąty widzenia są godne pochwały. Niestety, jak to już bywa w AMOLED-ach, biel jest, delikatnie mówiąc, przeciętna. Meizu wyświetla ją z lekką, żółtawą poświatą – tutaj droga do tegorocznych, flagowych Samsungów jeszcze daleka.
Maksymalna jasność wynosi około 360 nitów, co jest słabym wynikiem, lecz w praktyce nie jest aż tak odczuwalne i pozwala na komfortowe użytkowanie. W słoneczne dni na dworze w miarę bezproblemowo można odczytywać chociażby wiadomości. Minimalny poziom jasności natomiast zasługuje na pochwałę – wynik 2 nitów pozwala na komfortowe używanie telefonu w nocy. Nie zabrakło także opcji automatycznego ustawiania jasności wyświetlacza.
Preinstalowane są dwie klawiatury: systemowa oraz TouchPal. Podstawowe narzędzie do wprowadzania tekstu od producenta jest naprawdę mocno ograniczone i korzystanie z niego jest kierowane do osób cierpliwych, nie wymagających zbyt wiele. Brakuje przede wszystkim możliwości swype’owania oraz dodatkowego rzędu z cyframi nad literami. Z kolei opcja druga, doskonale znana z Google Play, prezentuje się znacznie ciekawej oraz oferuje spore możliwości personalizacji. Reakcja na dotyk wyświetlacza jest natychmiastowa, więc trudno cokolwiek więcej napisać na jej temat.
Spis treści:
1. Jakość wykonania, wzornictwo. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie
3. Czytnik linii papilarnych. Aparat
4. Akumulator. Podsumowanie. Plusy i minusy