Muszę przyznać, że jeszcze jakiś czas temu na chińskie smartfony patrzyłam z wielkim dystansem, a osoby sprowadzające je sobie podziwiałam za odwagę, bo przecież nigdy nie wiadomo, co te chińskie małe rączki złożyły w tamtejszych fabrykach. Te czasy jednak odeszły w zapomnienie. Teraz sama z wielkim zainteresowaniem przypatruję się chińskiemu rynkowi i bacznie obserwuję poczynania nie tylko większych firm z tamtejszego kraju, jak Xiaomi czy Meizu, ale również tych mniejszych. Oferują bowiem często rewelacyjne parametry techniczne w cenie tak niskiej, że byśmy się nie spodziewali, że to może w ogóle działać. A jednak. Chińskie smartfony są coraz lepsze i ciekawsze, przez co częściej przyglądamy im się na łamach Tabletowo. Dziś będzie podobnie – pod lupę wzięłam Meizu M2 Note.
Parametry techniczne Meizu M2 Note:
- wyświetlacz IGZO o przekątnej 5,5” i rozdzielczości 1920 x 1080 Full HD, Dragontrail,
- ośmiordzeniowy procesor Mediatek MT6753 1,3GHz z Mali-T720 MP3,
- 2GB RAM,
- Android 5.1 Lollipop z Flyme OS 4.5.3A,
- 16GB pamięci wewnętrznej,
- aparat 13 Mpix z dwutonową diodą LED,
- kamerka 5 Mpix,
- dual SIM (2x nanoSIM lub nanoSIM + microSD),
- LTE,
- GPS, Glonass,
- WiFi 802.11 a/b/g/n/ac,
- Bluetooth 4.0,
- akumulator o pojemności 3100 mAh,
- wymiary: 150,9 x 75,2 x 8,7 mm,
- waga: 149 g.
Wideorecenzja
Wzornictwo, jakość wykonania
Biorąc pod uwagę, że Meizu M2 Note został wyceniony na 160 dolarów (799 złotych w polskiej dystrybucji) po jakości użytych materiałów do jego produkcji nie możemy spodziewać się cudów. Jego obudowa wykonana została z plastiku. W białej wersji kolorystycznej, która do mnie trafiła, jest on błyszczący, natomiast w pozostałych – matowy. Przez zastosowanie tego typu tworzywa sztucznego obudowa lubi zbierać odciski palców i odbijać w sobie wszystko, co znajduje się dookoła. Pod tym względem dużo lepiej prezentuje się Xiaomi Redmi Note 2 (którego recenzja już niebawem) – z białą obudową, ale matową (kosztuje podobne pieniądze, bo 170 dolarów).
Plecki nie są demontowalne, a co za tym idzie nie można dostać się do akumulatora i wymienić go we własnym zakresie. Wydawać by się mogło, że dzięki temu jakość wykonania powinna stać na najwyższym poziomie, tymczasem gdzieniegdzie słychać poskrzypywanie podczas korzystania z telefonu.
M2 Note nie należy do najcieńszych smartfonów, z jakimi miałam do czynienia, ale nie jest to jego wadą. Jego obudowa ma 8,7 mm grubości, a pod nią skrywa się akumulator o w miarę standardowej pojemności – 3100 mAh. Telefon, mimo 5,5-calowego wyświetlacza i wymiarów 150,9 x 75,2 x 8,7 mm, użytkuje się komfortowo, aczkolwiek trzeba mieć świadomość tego, że objęcie kciukiem całego ekranu jest niemożliwe. Pewny chwyt poprawia zaoblenie wszystkich krawędzi, dzięki czemu urządzenie lepiej dopasowuje się do kształtu dłoni. Telefon waży 149 gramów.
Zawsze patrząc na frontowy panel smartfonów zastanawiam się czy dany model mógłby być mniejszy. W przypadku Meizu M2 Note mamy do czynienia z wąskimi ramkami przy lewej i prawej krawędzi, natomiast sporo szerszymi nad i pod ekranem. I o ile ta pod wyświetlaczem została zagospodarowana na fizyczny przycisk, tak ta nad wydaje się zbędną przestrzenią. Z drugiej jednak strony – poprawia chwyt telefonu korzystając z niego poziomo (np. grając lub oglądając wideo) i lepiej wygląda, bo zapewnia odpowiednią symetrię.
Skoro nie da dostać się pod obudowę telefonu, gniazdo kart microSD i nanoSIM musiało znaleźć się na jednej z krawędzi – w tym przypadku na prawej. Jako że mamy tu hybrydowy dual SIM, w jednej chwili możemy korzystać albo z dwóch kart SIM, albo z jednej SIM i microSD – nie ma możliwości użytkowania telefonu z dwoma kartami i rozszerzeniem pamięci jednocześnie. Na lewym boku z kolei mamy przyciski do regulacji głośności oraz włącznik – wszystkie nieznacznie wystające z obudowy, przez co trudno wyczuwalne pod palcami, a do tego dość głośne podczas użytkowania.
Na dole umieszczono port microUSB oraz głośnik mono, który pozwoli Wam poznać zupełnie nowe brzmienie Waszych ulubionych utworów (i nie, nie jest to komplement w jego kierunku). U góry natomiast – 3.5 mm jack audio.
Z tyłu mamy obiektyw aparatu 13 Mpix z dwutonową diodą doświetlającą, a z przodu – nad ekranem – głośnik, obiektyw kamerki przedniej 5 Mpix, diodę powiadamiającą oraz czujnik natężenia światła. Interesującą rzeczą jest przycisk fizyczny, który znalazł swe miejsce pod wyświetlaczem. Reaguje bowiem zarówno na kliknięcie (Home), jak również dotknięcie (wstecz). W ten sposób nie są potrzebne przyciski systemowe, których w Meizu M2 Note rzeczywiście zabrakło (otwarte aplikacje wysuwa się z dolnej krawędzi ekranu). Wymaga to przyzwyczajenia, ale już po chwili wchodzi w nawyk.
Wyświetlacz
Energooszczędna matryca IGZO zastosowana w Meizu M2 Note ma przekątną 5,5” i rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli. To połączenie doskonale sprawdza się podczas codziennego użytkowania telefonu, czcionki są ostre i czytelne i naprawdę trudno mieć pod tym względem jakiekolwiek zastrzeżenia. Wszystko dzięki zagęszczeniu pikseli na cal wynoszącemu 400 ppi.
Ale to nie jedyny parametr wyświetlacza, który pokazał się ze świetnej strony. Kolejnym jest jasność ekranu – zarówno minimalna, która świetnie sprawdza się podczas korzystania z telefonu nocą i nie męczy oczu (rzadko spotykane w chińczykach), jak i maksymalna, zapewniająca bezproblemową widoczność nawet w ostrym słońcu. Do tego mamy czujnik natężenia światła, dzięki któremu możemy zmianę jasności ekranu pozostawić automatyce.
W ustawieniach wyświetlacza możemy zmienić temperaturę barwową na taką, która bardziej odpowiada naszym preferencjom – cieplejszą lub zimniejszą. Co więcej, ekran oferuje bardzo dobre kąty widzenia, patrząc pod nawet dużym kątem nie widać, by kolory ulegały degradacji czy przyciemnieniu.
Reakcja ekranu na dotyk jest wyśmienita – reaguje na każde polecenie użytkownika, dzięki czemu korzysta się z niego bardzo komfortowo. Klawiatura ekranowa (wirtualna) również jest bardzo wygodna, aczkolwiek mam do niej trzy zastrzeżenia. Pierwszym jest oczywiście brak słownika, przez co musimy za każdym razem wpisywać pełne słowa. Drugim – polskie znaki diakrytyczne często nie znajdują się pod ręką (np. „ó” jest dopiero na piątej pozycji po dłuższym przytrzymaniu „o”). Trzecia rzecz natomiast dotyczy wprowadzania znaków – po wprowadzeniu każdego z osobna widok klawiatury wraca do głównego (np. chcąc napisać „]:->” cztery razy muszę się przełączać między widokiem głównym a widokiem znaków).
Oczywiście można zainstalować zewnętrzną klawiaturę, jak np. Swype i problem ten znika.
Spis treści:
1. Wzornictwo, jakość wykonania. Wyświetlacz
2. Działanie, oprogramowanie. Flyme OS
3. Zaplecze komunikacyjne. Aparat. Akumulator. Plusy i minusy