Chociaż strumień przecieków o pierwszym androidowym smartfonie od BlackBerry już od dłuższego czasu płynie nieprzerwanie, to ani razu Kanadyjczycy oficjalnie, ani choćby półoficjalnie nie potwierdzili, że zamierzają wkroczyć na rynek z produktem pracującym pod kontrolą systemu od Google.
Dziś CEO BlackBerry, John Chen, zabrał głos w tej sprawie, przy okazji potwierdzając wiele z dotychczasowych przecieków. Po pierwsze nazwę, czyli Priv, którą poznaliśmy dopiero wczoraj (dla przypomnienia – wcześniej model ten figurował jako BlackBerry Venice). Po drugie, że nazwa ta odzwierciedla możliwości smartfona – ma on zapewniać najwyższe bezpieczeństwo danych na nim przechowywanych. Po trzecie, John Chen określił BlackBerry Priv jako połączenie najlepszych technik zabezpieczających od Kanadyjczyków z najlepszymi możliwościami najpopularniejszego systemu operacyjnego na świecie, oferującego niezliczoną ilość aplikacji.
BlackBerry Priv to jedna z bardziej wyczekiwanych premier, także w Polsce, co wnioskuję po Waszych komentarzach, które zamieszczacie pod wpisami. Macie rację, jest na co czekać. Połączenie 5,4-calowego dotykowego wyświetlacza z wysuwaną klawiaturą to coś, z czego wiele osób chciałoby korzystać, gdyż nie każdy przekonał się do wirtualnego QWERTY, zwłaszcza, jeśli używa go bardzo często.
Pozostała specyfikacja również zachęca do zakupu: sześciordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 808 z grafiką Adreno 418, 3 GB RAM, wyświetlacz Super AMOLED o rozdzielczości QHD i aparat o matrycy 18 Mpix. Brzmi obiecująco.
Niestety nadal nie znamy finalnej ceny BlackBerry Priv. Sądząc jednak po tym, że Kanadyjczycy w końcu „przyznali się” do niego, może wkrótce dowiemy się, ile przyjdzie za niego zapłacić.
Premiera BlackBerry Priv zapewne jeszcze w tym roku, myślę, że w listopadzie, przed rozpoczęciem okresu przedświątecznych zakupów.
Źródło: phoneArena