Mam wielką nadzieję, że Huawei Mate S nie będzie tak niedoceniany, jak Mate 7

Huawei Mate S - pierwsze wrażenia

Huawei. Do niedawna firma kojarząca się wyłącznie z chińszczyzną, ale z nieco wyższej półki. Aktualnie jeden z trzech największych graczy na światowym smartfonowym rynku. Huawei wykonał kawał dobrej roboty, przez co teraz w jego portfolio możemy znaleźć naprawdę doskonałe produkty, których nie może i nie musi się wstydzić, a sama świadomość marki wśród potencjalnych klientów sukcesywnie wzrasta. Problemem jednak wciąż są aktualizacje softu, z którymi Huawei sobie – póki co – nie radzi zbyt dobrze, ale wierzę, że również i to wkrótce się zmieni. Postanowiłam dać szansę i kredyt zaufania najnowszemu smartfonowi firmy, Huawei Mate S.

Gwiazdą konferencji Huawei podczas targów IFA w Berlinie niewątpliwie był Mate S, na temat którego postanowiłam nie zamieszczać od razu po tym wydarzeniu kolejnego tekstu dotyczącego parametrów technicznych znanych już na kilka godzin przed. Stwierdziłam, że o wiele ciekawszy i bardziej wartościowy będzie wpis o warstwie oprogramowania, bo to ono „robi tu robotę” i o pierwszych wrażeniach. Poważnie – z konferencji Huawei wyszłam z głową pełną informacji, których nie sposób spamiętać. Poniżej znajdziecie najważniejsze dane w jednym miejscu. Wszelkie screeny są mojego autorstwa, a sam telefon jest przeze mnie użytkowany od kilku dni.

huawei-mate-s-03

Pierwszy smartfon z Force Touch

Huawei zrobił firmie Apple dużego psikusa i jako pierwszy zaprezentował światu smartfon z Force Touch, technologią, którą mamy zobaczyć w najnowszych modelach z serii iPhone. Wspomnianym psikusem jest fakt, że model obsługujący ją ma zadebiutować na rynku w późniejszym czasie, być może nawet po iPhone 6S i 6S Plus. Tak czy siak to właśnie Mate S zgarnie tytuł pierwszego smartfonu z Force Touch, czyli możliwością obsługi telefonu w zależności od siły nacisku na ekran (podgłaszanie muzyki, przybliżanie zdjęć, etc., przez mocniejsze naciśnięcie ekranu). Odnoszę jednak wrażenie, że Huawei nie do końca wie, co z tym Force Touch zrobić, a dopiero Apple pokaże wykorzystanie potencjału, który tkwi w tej technologii, ale być może się mylę… Wszystko stanie się jasne już za kilka dni – premiera nowych smartfonów Apple już 9 września.

Ważna informacja: z tego, co udało mi się dowiedzieć, model z Force Touch będzie oferowany w bardzo limitowanej edycji i najprawdopodobniej wyłącznie w Chinach.

Co więcej, trzeba pamiętać, że Force Touch dostępny będzie wyłącznie w Mate S z 128GB pamięci. Co ciekawe, o ile sprzedaż pozostałych wariantów ma ruszyć już na dniach w różnych częściach świata, tak konkretne dane dotyczące wejścia do sprzedaży najbardziej „wypasionej” edycji nie zostały ujawnione poza suchym komunikatem „wkrótce”.

huawei-mate-s-04

Genialny czytnik linii papilarnych obsługujący gesty

Nie jest tajemnicą, że od momentu londyńskiej premiery Honora 7 korzystam właśnie z tego telefonu. Poznałam go już właściwie na wylot, co znacznie ułatwiło mi kontakt z Mate S. Gdy spojrzycie na oba produkty okazuje się, że są to bliźniacze smartfony, tylko że z ekranami o różnej przekątnej. Wyglądają bardzo podobnie, oferują bardzo zbliżone parametry techniczne z tą różnicą, że Mate S ma więcej smaczków w oprogramowaniu i większy ekran. Ale ma też czytnik linii papilarnych, umieszczony z tyłu obudowy – tuż pod wystającym obiektywem aparatu – który działa naprawdę doskonale. Dokładnie tak, jak w Honorze 7.

Palec możemy przykładać pod każdym kątem, a czytnik i tak odpowiednio go odczyta. Korzystam z metody blokowania ekranu za pomocą skanera i naprawdę niesamowicie rzadko zdarza się, by wyskoczył błąd, że nie udało się poprawnie zeskanować odcisku palca. Istotny jest fakt, że aby odblokować ekran nie trzeba najpierw wciskać włącznika, a dopiero później przykładać palec do czytnika. Gdy telefon jest zablokowany wystarczy, że dotkniemy czytnik palcem, a ekran zostanie automatycznie odblokowany – bez żadnych dodatkowych ruchów ze strony użytkownika.

Ale czytnik pełni też wiele innych funkcji – jest swego rodzaju touchpadem. Za jego pomocą możemy: odbierać połączenia, robić zdjęcia / nagrywać filmy, wyłączać budzik, uruchamiać panel powiadomień czy przeglądać zdjęcia. A wszystko to w zależności od wykonanego gestu w danej sytuacji.  Świetna i prosta sprawa, a ułatwia korzystanie z telefonu.

Dwa okna

Tryb wielu okien jest już na tyle powszechny, że przyjęło się, że w telefonach z ekranami od 5,5” w górę takie rozwiązanie powinno się znaleźć. W Mate S również go nie zabrakło, aczkolwiek wartym odnotowania faktem jest to, że jest to pierwszy smartfon Huawei, który takową funkcję oferuje. W danej chwili można korzystać z dwóch aplikacji w dwóch oknach obok siebie, w dowolnym momencie można je zmieniać, zmniejszać / zwiększać okna, a całość działa oczywiście zarówno w pionie, jak i w poziomie.

Obsługa knykciami

Jeśli dobrze pamiętam, a wydaje mi się, że tak właśnie jest, pierwszym smartfonem Huawei, który umożliwiał obsługę ekranu knykciami, był P8. Wtedy jednak w grę wchodziła wyłącznie możliwość robienia screenshotów za pomocą podwójnego tapnięcia knykciem w ekran oraz zaznaczania wybranego widoku ekranu. W Mate S funkcje zostały znacznie rozszerzone. Teraz możemy odblokowywać ekran dwukrotnym tapnięciem kostką w ekran. Za pomocą podobnej metody możemy zacząć nagrywać film z przebiegu działań na ekranie, jak również rysować litery przypisane do poszczególnych aplikacji, by je uruchomić – działa to nie tylko na zablokowanym ekranie, ale także na włączonym!

Czas pracy

Nie ukrywam, że zaraz po prezentacji Mate S bardzo obawiałam się o jego czas działania ze względu na akumulator o marnej pojemności 2700 mAh. Póki co nie zdążyłam przetestować go gruntownie, ale mogę się z Wami podzielić pierwszymi wynikami testów. Podczas targów, czyli w warunkach bardzo wymagających, z ciągle włączoną transmisją danych, jasnością ekranu ustawioną na wartość oscylującą w granicy połowy skali (lub maksymalną, jeśli sytuacja tego wymagała) telefon pracował przez niecałe 9 godzin, z czego 3 godziny i 47 minut na włączonym ekranie (tzw. screen on time). W innych warunkach, nazwijmy to typowego użytkowania, telefon spokojnie przetrwał ponad dobę, a SoT był bardzo zbliżony. Wszystko możecie zobaczyć na screenach poniżej.

Nie jest to czas osiągany przez Mate 7, ale pamiętajmy o jego smukłej obudowie, w której nie zmieściłoby się większe ogniwo.

huawei-mate-s-07

Aparat i tryb manualny

Jedna z rzeczy, która mnie osobiście cieszy najbardziej. Dziwi mnie jednocześnie fakt, że przejście do trybu manualnego w aparacie nie jest pod ręką, a dopiero w ustawieniach – dziwne. Jeśli chodzi o nagrywanie wideo, mamy tutaj dobrze działającą stabilizację obrazu, a maksymalnie możemy nagrywać w Full HD.

Przykładowe zdjęcia wykonane Huawei Mate S:

Dostępność

Huawei Mate S trafi do sprzedaży w trzech wersjach. Podstawowa, z 32GB pamięci, będzie dostępna w kolorze szampańskim i szarym w cenie wynoszącej 649 euro. Za 699 euro będzie można kupić model z 64GB pamięci w kolorze różowawej (nie jest to „oczojebny” róż) lub złotym. Z kolei wersja „luksusowa” będzie oferowała 128GB pamięci i technologię Force Touch – jej cena nie została ujawniona.

I od razu muszę Was uprzedzić. Udało mi się dowiedzieć, że na chwilę obecną nie ma w planach wprowadzania do Polski modelu w wersji luksusowej. Co więcej, Mate S, który trafi do sprzedaży w naszym kraju w pierwszej kolejności, najprawdopodobniej będzie oferował single SIM zamiast hybrydowego dual SIM.

Jeśli macie jakieś pytania – śmiało, jestem do Waszej dyspozycji. Póki co muszę Wam powiedzieć, że Mate S zrobił na mnie zaskakująco dobre pierwsze wrażenie! Doskonale się prezentuje i naprawdę dobrze działa.