W artykule zapowiadającym recenzję Xperii Z3+ przedstawiłem Wam zawartość zestawu, jaki otrzymujemy przy zakupie tego produktu, specyfikację samego telefonu oraz moje pierwsze wrażenia związane z tym urządzeniem. Dzisiaj, po dwóch tygodniach, przyszedł czas na szczegółowe przedstawienie i już bardziej kompleksową opinię o tym urządzeniu. Zapraszam!
Specyfikacja Sony Xperia Z3+:
- wyświetlacz 5,2” Full HD Triluminos,
- ośmiordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 810,
- Android 5.0.2 Lollipop (w bliskiej perspektywie jest 5.1.1),
- 3GB RAM,
- 32GB pamięci wewnętrznej,
- aparat 20,7 Mpix,
- kamerka 5 Mpix,
- LTE,
- GPS,
- NFC,
- Bluetooth,
- akumulator o pojemności 2930 mAh,
- port microUSB,
- 3.5 mm jack audio,
- slot kart microSD,
- slot kart nanoSIM,
- wymiary: 146,3 x 71,9 x 6,9 mm,
- waga: 144 g.
Budowa i wygląd
Zacznijmy od omówienia tego, jak zbudowana jest Xperia Z3+. Na przednim panelu mamy oczywiście 5.2-calowy ekran Triluminos o rozdzielczości 1080p, poza tym na górze znajduje się logo Sony, przedni aparat o rozdzielczości 5 Mpix oraz czujnik oświetlenia. Dioda LED jest w dość dziwnym miejscu, bo bardzo blisko lewego-górnego rogu. Nie jest to w żadnym razie minus, lecz raczej taka ciekawostka, gdyż jest to dość nietypowe. Zazwyczaj dioda umieszczona jest gdzieś w pobliżu środkowego górnego głośnika, przedniego aparatu lub czujnika natężenia światła. Mówiąc o przedniej części urządzenia w żadnym razie nie można zapomnieć o dwóch stereofonicznych głośnikach umieszczonych w szczelinach – na pierwszy rzut oka mało widocznych – na samym krańcu górnej i dolnej krawędzi.
Z tyłu to, co rzuca nam się w oczy, to logo Sony na samym środku, napis Xperia, oznaczenie NFC oraz dość duże oczko obiektywu aparatu o matrycy 20,7 Mpix i dioda flash doświetlająca zdjęcia. O tym, jak świetny jest ten aparat, będzie oddzielny rozdział. Tutaj chciałbym zwrócić uwagę jedynie na design, który bardzo mi się podoba, ale dobrze wiem, że może mieć równie dużo zwolenników, co krytyków, bo ma wiele zalet, ale również ma też niestety kilka wad. Patrząc obiektywnie, z jednej strony szkło jest hartowane i teoretycznie bardziej odporne na zarysowania niż plastik czy nawet aluminium, ale z drugiej strony w przypadku upadku (nie czuję jak rymuję) szkło rozlatuje się w drobny mak czy też w tzw. pajęczynkę, gdzie w plastiku czy metalu zrobi się zaledwie wgniecenie. Poza tym aspekt palcowania, bo chyba nie muszę wyjaśniać jak bardzo szło zachowuje mozaiki z naszych linii papilarnych. Na dodatek taki szklany design niestety sprzyja temu, że Xperia jest bardzo śliska, co może prowadzić do łatwiejszego wyślizgiwania się z dłoni i nie tylko, bo leżąc na nierównej powierzchni (np. łóżko) bardzo często miałem akcję, że telefon po prostu zjeżdżał mi ewidentnie chcąc popełnić samobójstwo. Pomimo tych dość poważnych problemów tył urządzenia wygląda świetnie. Wszystko jest tak spasowane i schowane w środku cienkiego urządzenia, że z tyłu mamy równiutką taflę bez żadnych wystających elementów – np. obiektywu aparatu. Jedyne, co możemy wyczuć przeciągając palcem, to dołek na diodę flash, bez tego byłoby wręcz idealnie płasko.
Przyszła kolej na krawędzie. Na górze mamy jedynie port słuchawkowy jack 3.5 mm i jeden z (prawdopodobnie) dwóch mikrofonów. Na dole jest złącze microUSB do ładowania i komunikacji z urządzeniem oraz uchwyt do przyczepienia np. smyczy albo breloczka. Zazwyczaj na spodzie znajduje się również mikrofon, ale zakładam, że w tym modelu został on umieszczony w szczelinie dolnego głośnika na przednim panelu. Na prawej krawędzi skupiają się wszystkie przyciski, są to od góry: power, głośność i aparat. Pozostała nam już tylko lewa krawędź, na której znajduje się zaślepka chroniąca dostęp do slotu karty microSD oraz nanoSIM. W środku jest wspólna dla obu tych kart tacka, której sposób wyciągania mocno mnie zaskoczył. Miałem w rękach już wiele urządzeń wszelkiego rodzaju i zazwyczaj wyjęcie takiej tacki wyglądało tak, że trzeba było paznokciem wcisnąć ją delikatnie do środka i po kliknięciu można było ją wysunąć. Tutaj po prostu wystarczy za nią pociągnąć i wychodzi ona bez żadnego oporu. Inna sprawa, że dość ciężko jest ją podważyć paznokciem, bo znajduje się dość głęboko, więc o ile nie jesteśmy kobietą z centymetrowymi szponami, to będziemy potrzebować jakiegoś dodatkowego narzędzia.
Xperia Z3+ nie oferuje wymienialnej baterii, więc nie mamy tutaj żadnej zdejmowanej klapki, przez co urządzenie wydaje się jeszcze bardziej zwartą konstrukcją, ale muszę to niestety napisać – według mnie nie dostarcza odpowiedniego komfortu trzymania. O tym, że obudowa jest śliska już pisałem, ale poza tym mamy jeszcze w koło takie jakby zaokrąglone brzegi, które powinny gładko przechodzić w szkło. Tak niestety nie jest i na wszystkich brzegach szkła, zarówno z przodu jak i z tyłu, mamy taką nieprzyjemną krawędź, która podrażniała mi dłonie, ale także ucho podczas rozmowy telefonicznej. Patrząc na to z jaśniejszej strony można dojść do wniosku, że taki zabieg może przy odrobinie szczęścia uratować ekran przed zniszczeniem podczas upadku na płaską powierzchnię oraz od porysowań, gdy kładziemy telefon.
Spis treści:
- Budowa i wygląd
- Wydajność i bateria
- Zdjęcia/wideo/dźwięk
- System i funkcje, Podsumowanie