Ostatnie wyniki finansowe działu mobilnego Samsunga nie napawały optymizmem, ale mogą z całym przekonaniem stwierdzić, że cała sytuacja ulegnie znacznej poprawie. Wszystko za sprawą nowych flagowców, czyli Galaxy S6 oraz S6 Edge. Jak wygląda ich sprzedaż na tle starszych generacji „eS-ek”?
Zacznijmy od tego, że koreańska firma nie może nadążyć z produkcją wariantu z wygiętym ekranem. Jest to spore zaskoczenie, ponieważ Edge kosztuje sporo więcej niż standardowa wersja. Chociaż z drugiej strony oferuje naprawdę funkcjonalnie zaprojektowany wyświetlacz. Sądzę, że rozbudowa fabryk zajmujących się produkcją Flexible sAMOLED odbędzie się szybciej niż myślimy.
J.K. Shin, CEO Samsung Mobile, powiedział na ostatniej konferencji. że zebrali bardzo dużo zamówień na swoje nowe smartfony. Niestety, konkretna liczba nie została podana. Analitycy szacują, że do końca roku na rynku powinno pojawić się 50 milionów Galaxy S6 i S6 Edge. Dla porównania wszystkich Galaxy S3 od 2012 roku sprzedano 80 milionów, a „eS-czwórek” 43 miliony od czasu wejścia do sprzedaży.
Bardzo prawdopodobne, że nowe high-endy Samsunga staną się równie legendarne, co pierwsze dwie generacje serii Galaxy S. SM-G92x stanowi spory przełom w historii tej linii urządzeń, ponieważ jako pierwszy oferuje szklano-aluminiową obudowę typu unibody, z niewymienną baterią oraz brakiem slotu na karty pamięci. W dodatku są to pierwsze urządzenia z Exynosem 7420, wykonanym w procesie 14 nm FinFET.
Co ciekawe, Samsung dalej będzie rozwijał swoją współpracę z Qualcommem. Sam CEO koncernu nie wykluczył, że kolejne Galaxy S będą właśnie napędzane przez Snapdragony – zobaczymy, czy rzeczywiście tak będzie. Na pewno te układy pojawią się w innych seriach urządzeń: A, E czy J.
Jestem ciekaw, jak w Polsce będzie wyglądać sprzedaż Samsunga Galaxy S6 oraz S6 Edge. Natomiast biorąc pod uwagę cały świat, szykuje się ciekawa rywalizacja pomiędzy koreańskimi flagowcami, a smartfonami Apple.