Ostatnio w otchłani Facebooka toczyła się dyskusja, w której dyskredytowano tablet jako urządzenie fotograficzne. I słusznie, bo nim nie jest. Ale jest to urządzenie multimedialne i to tylko od nas zależy, jak będziemy z niego korzystać.
Tablet nie jest urządzeniem do robienia zdjęć
Odnoszę wrażenie, że przez te wszystkie lata w postrzeganiu tabletów niewiele się zmieniło. Tablety (wciąż) utożsamiane są głównie z produktami bardziej konsumpcyjnymi niż produktywnymi. Większość ich użytkowników przegląda strony internetowe, czyta wszelkiego rodzaju dokumenty, ogląda filmy, gra, czasem odpali Office’a czy Excela… Podczas gdy niewielu tworzy treści, jakiekolwiek by one nie były (dokumenty, prezentacje, arkusze kalkulacyjne) czy obrabia zdjęcia i wideo. I nie ma w tym nic dziwnego, bo „typowy Kowalski” do bardziej profesjonalnych zastosowań ma laptopa lub stacjonarkę, a tablet służy mu jako namiastka poważniejszego sprzętu, którą może zabrać ze sobą wszędzie – również na kanapę lub do łóżka, gdzie podobno najczęściej korzystamy z tego typu produktów.
Ale tablet tabletowi nierówny
Możemy się pozabijać w komentarzach na argumenty do czego wykorzystujemy tablet, a do czego tablet się nie nadaje. Tylko pamiętajcie, że każdy wypowiada swoją opinię. I o ile jedna osoba nie wyobraża sobie na przykład pisania dłuższych tekstów na tego typu sprzęcie, tak inna uważa to za rzecz całkowicie normalną i nie przemawiają do niej puste słowa „ale przecież to niewygodne”. To samo możemy powiedzieć w odniesieniu do innych, jeszcze poważniejszych zastosowań tabletów. Ale trzeba też pamiętać, że tablet tabletowi nierówny.
Rynek tabletów, zwłaszcza w ostatnim czasie, stał się bardzo elastyczny. Poza typowymi jeszcze kilka lat temu propozycjami z Androidem, pojawiło się całe mnóstwo urządzeń z Windowsem, których zastosowanie wydaje się być dużo szersze ze względu na bardziej profesjonalne oprogramowanie – bez ograniczeń w postaci mobilnych aplikacji i z możliwością podłączenia wszelkiego rodzaju urządzeń dzięki uniwersalnym sterownikom. Taki tablet bez większych problemów możemy podpiąć pod monitor i stworzyć sobie małą, stosunkowo profesjonalną stację roboczą, podczas gdy podobny zestaw z Androidem nie do końca by się sprawdził w takiej roli.
Mamy zatem małe tablety (7-8,4”) i większe (8,5-12,2”), hybrydy z odłączanymi klawiaturami, przekręcanymi ekranami i tak dalej… Każdy z nich wykorzystujemy w nieco inny sposób. A praktycznie wszystkie są wyposażone w przednie kamerki (do rozmów wideo i/lub autoportretów), lwia ich część ma również aparaty tylne. Ale po co, skoro…
„robiąc zdjęcie tabletem wyglądasz jak idiota”?*
Co ciekawe, podczas przywołanych na początku wpisu dyskusji na pierwszym miejscu pojawiającym się argumentem przeciw robieniu zdjęć tabletem nie jest wcale jakość owych zdjęć (bo te, w wielu przypadkach, są naprawdę dobre), a fakt, że to po prostu śmiesznie/dziwnie/beznadziejnie wygląda (możecie tu oczywiście dodać całe mnóstwo swoich epitetów lub niepotrzebne skreślić). Trudno się z tym nie zgodzić. Ciekawiej jednak wygląda sytuacja, choć rzadziej przeze mnie spotykana, gdy ktoś robi zdjęcie tabletem, ale przednim aparatem (tzw. „selfie”).
Ostatnio przechadzając się ze znajomymi po Warszawie pod PKiN zauważyłam młodego mężczyznę, który przez mniej więcej minutę, a może i dwie minuty (nie przesadzam), ustawiał się właśnie do zrobienia sobie autoportretu tabletem tak, by uchwycić ładny kadr z PKiN w tle. Spójrzcie na przykład ze mną – wygląda to komicznie, a mnie samą, jak widać po minie, bawi:
Ale przecież w robieniu zdjęć tabletami nie ma nic złego
Zacznijmy od tego, że tablet to taki trochę większy telefon -telefonem nie robicie zdjęć, prawda? Nie, nie, wcale, a te zdjęcia na Instagramie to skąd się biorą? W czasach coraz bardziej rosnących smartfonów nikogo już nie dziwi widok użytkownika 5,5-calowego telefonu robiącego nim zdjęcia. Aż taką wielką różnicę robi zatem dodatkowe 1,5-cala? Nie przesadzajmy. To trochę tak, jakbyśmy mieli dziwnie/krzywo patrzeć na profesjonalnego fotografa, który robi zdjęcia wypasionym aparatem z dłuuuugim obiektywem lub na osobę chodzącą po ulicy ze słuchawkami nausznymi (choć odnoszę wrażenie, że użytkownicy takich akcesoriów wciąż traktowani są, co przeze mnie jest całkowicie niezrozumiałe, jak kosmici).
Czasem jest potrzeba wrzucenia jakiegoś zdjęcia do sieci dosłownie „na gwałt”, a łatwiej i prościej zrobić to z tabletu. To pewnego rodzaju ułatwienie – wielokrotnie zdarzyło mi się, zdając relację live z jakiejś konferencji (głównie kilka lat temu), robienie zdjęć tabletem i automatyczne wstawianie ich do wpisu z jego poziomu zamiast męczyć się później z przesyłaniem zdjęć z karty pamięci aparatu lub przez Bluetooth smartfona. A do tego podgląd zdjęć na tablecie, jakby nie było, jest większy.
Tablet świetnie spisuje się w awaryjnych sytuacjach. Telefon rozładowany, a jest coś interesującego do sfotografowania? Tak też się zdarza.
Robienie zdjęć jest rozwijające. Dajcie tablet osobie starszej, która wychowała się w czasach aparatów analogowych i ma zwykły telefon, bez aparatu, bez dotykowego wyświetlacza, itd. Moja mama dostała ode mnie tablet na ostatnie urodziny (Samsung Galaxy Tab S 8.4 LTE). Po tym, jak zaczęła się czuć w miarę swobodnie w sieci (dotarła nawet do mojego konta na Twitterze! ;)) i zaczęła odczytywać i odpisywać na e-maile, odkryła aparat. Od tamtego czasu rzadko rusza się z domu bez tabletu. Nie czuje się dziwnie robiąc zdjęcia takim urządzeniem. Cieszy się, że ma możliwość złapania chwili w postaci zdjęcia, którym może się ze mną lub pozostałymi swoimi dziećmi podzielić. Jest zadowolona, gdy uda jej się uchwycić ładny widok i z każdym miesiącem robienie zdjęć wychodzi jej coraz lepiej. Znalazła sobie przy tym nowe hobby i nowe źródło radości. Uważam, że żaden inny sprzęt nie nadawałby się dla niej bardziej niż tablet – nawet najprostsza małpka ma mały podgląd zdjęcia i zbyt dużo przycisków. Aparat w tablecie – wprost przeciwnie – aplikacja jest intuicyjna, a podgląd wystarczający.
Każdy medal ma dwie strony, a punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
Przyjrzyjmy się teraz argumentom malkontentów, według których robienie zdjęć tabletami jest, hmmm, nieodpowiednie:
- „robienie zdjęć tabletem wygląda idiotycznie”. Z tym akurat poniekąd się zgadzam, ale czy naprawdę warto się tym przejmować? Testując każdy tablet wykonuję co najmniej kilkanaście zdjęć każdym z nich. O ile na początku może faktycznie starałam się nie rzucać w oczy przechodniom (wciąż dziwnie postrzegane są osoby fotografujące tabletami), tak teraz mnie to już naprawdę nie interesuje i skupiam się wyłącznie na swojej pracy,
- „tablet nie jest urządzeniem stworzonym do robienia zdjęć”. Owszem, ale to nie znaczy, że nie można go do tego wykorzystywać. Po coś w końcu ten aparat się w nim znajduje,
- „tablety są często duże i ciężkie”, przez co komfort wykorzystywania ich jako aparat jest wątpliwy. Prawda – im większy sprzęt, tym z tym gorzej,
- „błyszczący wyświetlacz jest uciążliwy”, wszystko się w nim odbija, przez co czasem trudno dostrzec obiekt fotografowany. To niezaprzeczalny fakt, dla którego nie ma żadnego wytłumaczenia,
- „tabletowe zdjęcia do niczego się nie nadają”. Wreszcie dochodzimy do najważniejszego ataku w stronę tabletów. Tak naprawdę niewiele osób wskazuje problem jakości, a to właśnie on powinien być wymieniany, moim zdaniem, na pierwszym miejscu. Rzadko który tablet (zwłaszcza z najniższej półki cenowej) oferuje aparat na bardzo wysokim poziomie. Ale jest całe mnóstwo produktów z dobrymi aparatami, których jakości naprawdę nie można się wstydzić. Nie będę się tu rozwodziła nad tym, że główną rolę odgrywa zastosowana matryca, a nie ilość milionów pikseli, bo to nie miejsce i czas, ale warto o tym po prostu pamiętać. Ale z drugiej strony – chyba nikt nie wykorzystuje zdjęć robionych tabletem jako billboardy czy innego rodzaju wydruki wielkoformatowe?
- idąc dalej – „tabletowe aparaty są upośledzone” – to prawda, aparaty w tego typu sprzęcie to jedynie dodatek, który może być dobry albo nie. W większości brakuje ciekawszych trybów (w wielu, zwłaszcza tanich, są wyłącznie podstawowe dwa: zdjęcie zwykłe lub panorama), stabilizacji obrazu, diody doświetlającej, porządnego zoomu czy nawet w tańszych produktach autofokusa (nie wspominając już o touchfokusie).
Przykładowe zdjęcia zrobione tabletami
Ustaliliśmy już, że zdjęcia robione tabletami, zwłaszcza tanimi, są bardzo kiepskiej jakości. Często są rozmazane i nieostre, brakuje im szczegółowości, prezentują przekłamane kolory i można by tak jeszcze wymieniać… Ale nie jest to regułą.
Któregoś dnia na wycieczkę po okolicznych miasteczkach w woj. Świętokrzyskim zabrałam część urządzeń, które akurat w tamtym czasie testowałam (cztery tablety plus, dla porównania, dwa smartfony). Robiłam zdjęcia każdym z nich w tym samym czasie, w tych samych warunkach, mniej więcej ten sam kadr. Poniżej możecie zobaczyć wszystkie te fotografie i porównać ze sobą.
Od lewej: Dell Venue 7 (5 Mpix, f/2.4), Dell Venue 8 (5 Mpix, f/2.4), Lenovo Yoga Tablet 8 (8 Mpix, f/2.2), Lenovo Yoga Tablet 10.1 (8 Mpix, f/2.2), Samsung Galaxy Alpha (12 Mpix, f/2.2) i Samsung Galaxy Note 4 (16 Mpix, f/2.2)
Kamerka przednia – Dell Venue 7 (1 Mpix), Dell Venue 8 (2 Mpix), Lenovo Yoga Tablet 8 (1,3 Mpix), Lenovo Yoga Tablet 10.1 (1,3 Mpix), Samsung Galaxy Alpha (2,1 Mpix) i Samsung Galaxy Note 4 (3,7 Mpix)
Ale o ile powyższe przykłady, chyba się ze mną zgodzicie, wyglądają nieźle, tak nie oszukujmy się: aparaty w tabletach, zwłaszcza z niższej półki cenowej, nie zachwycają. Jeśli macie jeszcze chwilę wolnego, rzućcie okiem na poniższe przykłady. Wybrałam nieco zdjęć zrobionych przeze mnie różnymi urządzeniami w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Świetnie pokazują, z jakimi zdjęciami mamy do czynienia, jeśli rozmawiamy o tabletowych fotografiach. Oczywiście każde zdjęcie w oryginalnej rozdzielczości, każde można powiększyć.
Acer Iconia One 7 (2 Mpix, f/2.4):
Acer Iconia Tab 8 A1 (5 Mpix, f/2.4):
Acer Iconia W4 (5 Mpix, f/2.4):
Asus MeMo Pad ME176C (5 Mpix, f/2.4):
Asus MeMo Pad ME572C (5 Mpix, f/2.4):
Goclever Insignia 700 Pro (2 Mpix, f/2.4)
Huawei MediaPad T1 8.0 (5 Mpix):
LG G Pad 7.0 (3 Mpix, f/2.8):
Navroad Nexo Avio (2 Mpix, f/2.8):
Navroad Nexo Smart Duo (2 Mpix, f/2.8):
Lenovo Tab S8-50L (8 Mpix, f/2.2):
Samsung Galaxy Tab Pro 8.4 (8 Mpix, f/2.4):
Samsung Galaxy Tab Pro 10.1 (8 Mpix, f/2.4):
Róbcie zdjęcia czym chcecie – nic mi do tego. Ale dajcie też podobną swobodę innym
Odnoszę wrażenie, że cały ten tekst można podsumować krótko: robienie zdjęć tabletem jest jak najbardziej w porządku. To nie osoba fotografująca ma z tym problem, a otoczenie. Może i wygląda to dziwnie, ale zdecydowanie nie ma w tym nic złego. Zwłaszcza, jeśli jakość zdjęć jest satysfakcjonująca dla osoby, która je wykonuje.
Jeśli macie jakieś ciekawe przykłady dobrych tabletowych zdjęć – załączcie w komentarzach, chętnie na nie zerknę.
*wybaczcie mocne słowa, ale właśnie z takimi sformułowaniami spotykam się najczęściej