Kamil dzisiaj rano pisał o wycenieniu jednego z ciekawszych tabletów z Androidem ostatnich miesięcy – a mowa o Dellu Venue 8 7000. 6 mm grubości, solidny procesor Atom i 32 GB pamięci wewnętrznej.
Dlaczego zatem mam problem z tym modelem? 500 dolarów. Pytając „Dla kogo jest ten tablet?” nie potrafię udzielić sam sobie na nie odpowiedzi. Na urządzenia mobilne nie możemy patrzeć bez uwzględnienia kontekstu rynkowego, dlatego na Tabletowo piszemy nie tylko o nowościach, ale i kulisach ich premier. Jeśli zadamy sobie pytanie, które małe tablety z Androidem odniosły sukces sprzedażowy, odpowiedź będzie jedna – TANIE. I to nie tylko trochę tańsze od Apple’owej konkurencji, a DUŻO tańsze. 200-300 dolarów i przyzwoite parametry to cena optymalna, jeśli jako producent chcemy sprzedać nasze urządzenie szerokiemu gronu odbiorców.
Jak wygląda Dell na tle konkurencji? Drogo. iPad mini 3 dostępny jest już od 400 dolarów, a niemal identyczny (ekran, procesor, ram, grubość) mini 2 kosztuje „zaledwie” 300 dolarów. Czy Venue 8 7000 daje nam wystarczające powody, żeby zrezygnować ze znacznie tańszego iPada mini czy choćby Samsunga Galaxy Tab S 8.4? Ja mam w tej kwestii poważne wątpliwości. Mała waga, ramki wokół ekranu i zaledwie 6 mm grubości mogą się podobać, ale czy są warte dodatkowych 100 czy 200 dolarów?
Nie jestem specem od marketingu, ale zawsze zastanawiało mnie dlaczego wielcy producenci wypuszczają na rynek modele skazane na sprzedażową klęskę. Nie jest tajemnicą, że w androidowym świecie, w praktyce jedynie Samsung i Asus potrafią realnie zarabiać na tabletach. Ich urządzenia są zazwyczaj dobrze przemyślane – zarówno pod względem specyfikacji, jak i ceny. Dlaczego użytkownik miałby chcieć zapłacić 500 dolarów za mały tablet z Androidem do przeglądania stron www, oglądania filmów na YouTube i używania aplikacji? Ja nie znajduję wytłumaczenia, może jednak Wy macie jakieś pomysły? Co w tym tablecie, który w Polsce może kosztować prawie 2000 zł, ma szanse skłonić Was do jego zakupu?